REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

„Piłsudski” pokaże terrorystę, zapaleńca, miłośnika kobiet i patriotę. Rozmawiamy z twórcami filmu

Kino historyczne jest w naszym kraju niezwykle popularne. Do tej pory większość biograficznych filmów o wielkich postaciach robiono jednak w sposób mało atrakcyjny dla masowego odbiorcy. Twórcy zbliżającego się filmu „Piłsudski” zapewniają jednak, że mają inne założenia. Ich dzieło ma koncentrować się na niezwykłym życiu młodego człowieka.

24.06.2019
17:11
piłsudski film 2019
REKLAMA
REKLAMA

Józef Piłsudski, jeden z najsłynniejszych i najbardziej kontrowersyjnych polityków nie tylko dwudziestolecia międzywojennego, ale w całej naszej historii, to postać pod wieloma względami idealna dla kina. Oddanie pełni sprawiedliwości człowiekowi, który podjął tak wiele ważnych dla losów milionów ludzi decyzji (często niezadowalających dla wielu skrajnie różnych środowisk) jest jednak zadaniem trudnym. Jeśli w ogóle możliwym.

Dlatego podejście twórców „Piłsudskiego” musiało być inne. Od początku realizacji projektu mówili oni w mediach o nastawieniu na bohatera innego niż znany z podręczników sędziwy marszałek. Film Michała Rosy miał być znacznie bardziej energiczną, żywotną historią o niepokornym człowieku, którego działania na początku XX w. często zahaczały wręcz o terroryzm. A wszystko dlatego, że odzyskanie przez Polskę niepodległości było dla niego niemal obsesją. Takie nastawienie do postaci Piłsudskiego musiało też pociągnąć za sobą zmiany w samej strukturze filmu, który nie mógł być leciwą biografią biorącą kolejne znane historie z całego życia polityka. Na temat „Piłsudskiego” padały nawet porównania do westernu i to takiego obfitującego w sceny akcji:

Nie potrafiłbym zrobić takiego normalnego kina historycznego. To by mnie okropnie znudziło i bardzo szybko zrezygnowałbym z projektu, bo w filmie zawsze szukam człowieka. Na szczęście postać Piłsudskiego daje ogromne możliwości gatunkowego opowiadania historii - zaznaczył reżyser, Michał Rosa.

Granie człowieka takiego jak Józef Piłsudski wymagało jednak odpowiedniego aktora.

piłsudski film 2019 class="wp-image-297573"
Foto: Jarosław Sosiński

Było to w pewnym sensie zadanie niemożliwe. Bo jak znaleźć kogoś, kto zadowoliłby każdego widza, gdy mowa o takiej postaci? Początkowo twórcy myśleli o zatrudnieniu Dawida Ogrodnika, ale finalnie do tego nie doszło. Michał Rosa podkreśla, że w pewnym momencie zmienił też koncepcję związaną z wiekiem ekranowego Piłsudskiego. Musiała go zagrać osoba niepozbawiona pewnej młodzieńczej energii, ale też starsza i mająca większe doświadczenia życiowe. Film rozgrywa się w latach 1901-1914 (z krótkim epizodem z 1918), więc urodzony w 1867 roku Ziuk nie był już wtedy wcale młodzieniaszkiem:

Szukałem aktora, który ma charyzmę i jest w stanie porwać za sobą tak kobiety, jak i mężczyzn. Sprawdziłem trzydziestu-czterdziestu bardzo dobrych aktorów młodszego pokolenia. Mieli za zadanie przeczytać dwa przemówienia Piłsudskiego. Prawie nikt nie potrafił tego powiedzieć. Tak się już po prostu nie gra. Niewielu umiało wykrzesać z siebie iskrę siły związanej z przemawianiem do ludzi. A Borys nie tylko jest obecnie w świetnej formie, ale też ma charakterek. A to bardzo ważne.

Twórcom „Piłsudskiego” od samego początku zależało na tym, żeby pokazać sceny z życia bohatera, które wydają się atrakcyjne z punktu widzenia współczesnego widza. A jednocześnie wymykają się szkolnym rygorom uczenia o historii, przez co są często nieznane.

Symbolem takiego nastawienia jest historia z komiksem o Piłsudskim drukowanym na amerykańskich batonikach Milky Way.

W trakcie dwudziestolecia międzywojennego zamieszczono tam zbiór pt. „Pięćdziesiąt największych ucieczek z więzienia”. Pośród nich znalazła się opowieść właśnie o Józefie Piłsudskim, który w 1901 roku przy pomocy dawnych kompanów dokonał brawurowej ucieczki ze szpitala psychiatrycznego w Sankt Petersburgu. Mimo, że ta opowieść dotarła aż do USA, jest słabo kojarzona przez współczesnych Polaków.

piłsudski film 2019 class="wp-image-297579"
Foto: Jarosław Sosiński

Borys Szyc przyznał, że sam przed rozpoczęciem prac nad rolą nie znał wielu faktów związanych z wczesną działalnością polityczną Piłsudskiego. Jednocześnie warto pamiętać, że „Piłsudski” to film historyczny, ale jednak fabularyzowany, dlatego ścisłe trzymanie się każdego szczegółu biograficznego nie było priorytetem. Dla samego aktora znacznie bardziej istotne było poznanie nawyków, zwyczajów i osobistych zachowań Józefa Piłsudskiego. Choć pewien charakterystyczny dla tego człowieka element musiał ulec znacznej modyfikacji:

Męczyłem producentów o informacje, jaki on był prywatnie. Co jadł, jak chodził, co pił, czego nie lubił? Czy miał zwierzęta, a jeśli tak to jakie? Dopiero wtedy zaczyna się nam rysować postać. Do filmu wsadziliśmy wątek namiętnego picia herbaty przez Piłsudskiego. Podobno chodził z niemal litrowym termosem, żeby móc zawsze się napić. Zresztą często chodził do tych miejsc, gdzie mu za darmo dawali herbatę, bo pokazywane przez nas lata spędził w skrajnej biedzie.

Jest znane autentyczne nagranie głosu Piłsudskiego, gdy był już starszym mężczyzną. Mówił z silnym akcentem kresowym, który nam się od razu kojarzy z Kargulem i Pawlakiem z „Samych swoich”. Pewne rzeczy są tak kulturowo zaszufladkowane, że nie moglibyśmy uciec od śmieszności. Wydawało nam się, że tak mocny akcent będzie odwracać uwagę od powagi historii. Szukaliśmy złotego środka i troszkę mówię w filmie niepolskich słów i używam mocniejszego akcentu. Dokładnie to sobie rozpisaliśmy - zaznaczył Szyc.

„Piłsudski” w równej mierze co filmem akcji ma też być romansem. Dlatego w produkcji nie mogło zabraknąć znanych aktorek.

Magdalena Boczarska wcieli się w Marię Piłsudską, pierwszą żonę Józefa i znaną sympatyczkę socjalistów. W dużej roli na ekranie pojawi się również Maria Dębska, która zagra Aleksandrę Szczerbińską. To niezwykle ciekawa postać, zdecydowanie wymykająca się często używanemu i upraszczającemu stwierdzeniu „kochanka i późniejsza druga żona marszałka”. Występująca w tej roli aktorka podkreśla, że o Szczerbińskiej należałoby uczyć w szkołach:

Była działaczką PPS-u, szefową składów broni i przez wiele lat partnerką Józefa Piłsudskiego. Przygotowałam się do tej roli z pomocą autobiografii bohaterki i późniejszej biografii. Potem trzeba jednak może nie tyle zapomnieć o tych źródłach, co dać własną krew i emocje. Szkoda, że o takiej postaci nic się nie uczymy. Ostatnio odebrałam paszport, a tam na każdej stronie mężczyzna. Nie uważam, że kobiety powinny mieć coś dane, ale to była naprawdę ważna postać. Podsumowanie jej określeniem „kochanka Piłsudskiego” jest obraźliwe. Od najmłodszych lat ryzykowała życie i walczyła o odzyskanie niepodległości. Duży w tym filmie jest zresztą scen niczym z „Chłopców z ferajny” czy „Peaky Blinders”.

Oprócz wymienionych już osób, w produkcji Rosy zagra też długa lista aktorów młodego pokolenia. Będzie to dla nich okazja do pokazania na dużym ekranie licznych przyjaciół, współpracowników i przeciwników politycznych Piłsudskiego. W filmie zobaczymy m.in. Jana Marczewskiego (Walery Sławek), Józefa Pawłowskiego (Aleksander Sulkiewicz), Tomasza Schuchardta (Aleksander Prystor), Kamila Szeptyckiego (Kazimierz Sosnowski) oraz Marcina Hycnara (Witold Jodko-Narkiewicz).

Choć będą to w większości role drugoplanowe i epizodyczne - siłą rzeczy główna część filmu skupiona jest na tytułowym bohaterze - to mają pokazać walkę o niepodległość jako działanie szerszej grupy zaangażowanych osób, a nie tylko pojedynczego lidera.

Twórcom zależało, żeby film robił wrażenie wizualne. Dlatego postarali się o wysokiej jakości kostiumy, scenografię i efekty specjalne.

Problemem polskiego kina historycznego często w przeszłości był niewystarczający budżet, który ograniczał możliwości pokazania niektórych wydarzeń. Jedynymi producentami „Piłsudskiego” są PISF i Studio Filmowe „Kadr”, a mimo to udało się wyłożyć prawie 6 mln złotych na zrobienie filmu. Wszystko po to, żeby zatrudnić odpowiednich fachowców, nie tylko wśród aktorów. Zresztą to właśnie zdjęcie charakteryzacji Borysa Szyca w długiej brodzie jako pierwsze zwróciło uwagę opinii publicznej na film Rosy. Aktor zdradził zresztą w rozmowie z mediami, że podczas pierwszego wystąpienia jako Piłsudski miał na sobie rekwizyt z innego znanego filmu historycznego, mianowicie tupecik noszony przez Bruno Ganza do roli Adolfa Hitlera (!) w „Upadku”.

Reżyser filmu chwali się, że do pracy kostiumografów i scenografów nie było właściwie żadnych większych zarzutów od strony historycznej. A wielu widzów nawet bardziej zainteresuje informacja, że „Piłsudski” ma szansę zapisać się w historii polskiej kinematografii również od strony technicznej. Według słów Rosy do kręcenia sceny na nieistniejącym w dawnym kształcie placu Grzybowskim wykorzystano ogromną przestrzeń green screenów:

Na potrzeby tego filmu zrobiliśmy jedną z największych scen w historii naszego kina. Na placu Grzybowskim zorganizowano demonstrację, podczas której Polacy po raz pierwszy od siedemdziesięciu lat zaczęli strzelać do Rosjan. Musieliśmy odtworzyć to miejsce za pomocą największych green screenów w polskim kinie. To był pas 370 metrów o wysokości od 12 do 18 metrów. Tam przez trzy dni walczyliśmy z grupą sześćdziesięciu kaskaderów, pięciuset statystów i koni.

REKLAMA

Oczywiście dopiero podczas prawdziwego seansu filmu dowiemy się, czy wszystkie te szumne zapowiedzi i ambitne plany znajdą potwierdzenie w rzeczywistości. Podczas zorganizowanej niedawno konferencji prasowej dystrybutor pokazał kilkunastominutową sklejkę z różnych scen „Piłsudskiego”. W większości pokazano jednak dosyć statyczne ujęcia, które nie różniły się zbytnio od standardu kina historycznego (więcej akcji znalazło się w opublikowanym teaserze). Być może zostało to jednak zrobione, żeby nie popsuć niespodziewanych wrażeń z obejrzenia pełnego obrazu.

Film „Piłsudski” trafi do polskich kin 13 września.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA