REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Dido powraca we wspaniałym stylu z albumem „Still On My Mind”

Wokalistka o anielskim głosie postanowiła przypomnieć o sobie słuchaczom. „Still On My Mind” to jeden z najlepszych krążków w karierze Dido.

08.03.2019
21:50
dido still on my mind recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Być może dla wielu z was Dido jest artystką, której 5 minut sławy przebrzmiało dość szybko i dawno temu. Nietrudno się temu dziwić. Jej debiutancki album „No Angel” stał się popowym fenomenem niemal równo 20 lat temu. Wydany w 1999 roku krążek powoli zdobywał sobie uznanie i popularność. Z pewnością pomogło jej użyczenie utworu Here With Me jako motywu przewodniego serialu „Roswell: W kręgu tajemnic” oraz wykorzystanie kawałka Thank You w piosence Stan Eminema.

Niestety nie udało się jej zagrzać miejsca pośród wielkich sław masowej wyobraźni na dłużej. Kolejne krążki, takie jak „Life for Rent” czy „Safe Trip Home” nie były w stanie powtórzyć artystycznego i komercyjnego sukcesu „No Angel”. Nie pomógł też fakt, że Dido nieczęsto wydawała swoje kolejne albumy.

W końcu po latach jest jednak szansa, by artystka ponownie wróciła na muzyczny piedestał. Album „Still On My Mind” jest po prostu piękny.

Dowodem na to jest już otwierający Hurricanes, który zaczyna się od spokojnego brzmienia gitary i delikatnych wokali Dido wyśpiewujących wspaniałą melodię. W połowie przechodzi płynnie w stronę trip-hopu, serwując słuchaczom magiczne przestrzenie dźwiękowe. Jest nastrojowo, zwiewnie, z niemałą dawką smutku i emocji. Pierwszy kawałek na płycie, a ja już mam dreszcze na plecach.

Singlowy Give You Up to już klasyczna Dido, którą pamiętamy sprzed lat. Jest prosto, uroczo, ale czuć w tym głębię. Refren potrafi uzależnić, uspokoić. A głos Dido brzmi po prostu kojąco. Bardziej dynamiczny Hell On My Mind uwodzi przyjemną linią melodyczną, a You Don’t Need a God poruszy emocjonalnie we wspaniałym refrenie.

Take Me Home przynosi klubowe brzmienia electro, które z miejsca przeniosły mnie do czasów wakacji z przełomu XX i XXI wieku. Niby błahostka, ale jakże urokliwa. W dodatku uzależniająca. Podobnie jak przepiękny refren Chances, jednego z najlepszych kawałków w jej całym dorobku.

Uwielbiam w Dido to, że nie próbuje się popisywać, nie czuje potrzeby rozpychania się łokciami w branży. Nie próbuje się mierzyć z bardziej charyzmatycznymi postaciami muzycznej sceny.

REKLAMA

Uwiła sobie skromne gniazdko, trochę na uboczu, i nie zabiega o nadmierną uwagę. Jej wizytówką jest muzyka, melodie, nastrój. Jeśli chcecie zawitać do jej świata, to zawsze jesteście mile widziani.

„Still On My Mind” dość zaskakująco wskoczył do szufladki moich ulubionych albumów ostatnich kilkunastu miesięcy. Nie przynosi rewolucji, chwilami sprawia wrażenie, jakby dla wokalistki czas się zatrzymał w okolicach 1999 roku, ale tego właśnie oczekiwałem. Aranżacje są proste, ale daleko im do banału. Nie ma w nich też może nadmiernej finezji, ale „Still On My Mind” dowodzi, że czasem to właśnie w prostocie jest siła.

Krążek daje taką masę pozytywnych emocji i kojącego oddechu, że z pewnością będę do niego wracał jeszcze wiele razy. Emanuje z niego niesłychana wręcz lekkość. Głos Dido nie stracił ani grama ze swojej magii, brzmi jeszcze piękniej niż kiedykolwiek. Oby słuchało się go wam równie przyjemnie jak mi. Jeśli jesteście zmęczeni bombastycznymi i „przeprodukowanymi” płytami pop, to „Still On My Mind” Dido z łatwością wkupi się w wasze łaski.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA