REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Przewidywalna polityczna poprawność - Paweł Pawlikowski skomentował tegoroczne Oscary

„Zimna wojna” wyjedzie z Los Angeles bez nawet jednego Oscara. Polscy widzowie mocno wierzyli, ale przewidywania ekspertów i bukmacherów okazały się więcej warte. Reżyser filmu, Paweł Pawlikowski skomentował w rozmowie z mediami swoje wrażenia po gali.

25.02.2019
15:42
paweł pawlikowski oscary
REKLAMA
REKLAMA

Ogłoszenie nominacji do tegorocznych Oscarów było dla polskich widzów niezwykle radosnym wydarzeniem. „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego dostała szansę na rywalizację w trzech kategoriach: dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego oraz za najlepszą reżyserię i zdjęcia. Konkurencja zapowiadała się na niezwykle zażartą, zwłaszcza z powodu obecności „Romy”. Film Alfonso Cuarona był głównym faworytem do zwycięstwa w kilku kategoriach, ale nie brakowało głosów, że tylko „Zimna wojna” może mu pokrzyżować szyki. Zwłaszcza, że polska produkcja cieszy się dużą popularnością i już zarobiła 4 mln dol. w USA, czyli więcej od „Idy”.

Niestety, członkowie Akademii wybrali inaczej. Produkcja z Joanną Kulig i Tomaszem Kotem opuści Miasto Aniołów bez żadnej statuetki na koncie. Wszystkie produkcje w pokonanym polu zostawiła właśnie „Roma”. Jednocześnie Netflix nie może być do końca zadowolony z wyników, ponieważ dzieło Cuarona nie zdobyło nagrody za najlepszy film.

Paweł Pawlikowski opowiedział dziennikarzom, co czuje po porażce „Zimnej wojny”.

zimna wojna class="wp-image-257173"

Cztery lata temu polski reżyser mógł szaleńczo świętować zdobycie nagrody za „Idę”. Tym razem towarzyszyły mu raczej uczucia zniechęcenia polityką związaną z nagrodami Akademii Filmowej. Pawlikowski nie ukrywał, że docenia Cuarona. Dodał jednak, że największy wpływ na decyzję głosujących miała kampania marketingowa Netfliksa:

To jest kumpel. Zrobił świetny film. Nie wiem, dlaczego nie dostał nagrody w głównej kategorii. Promocja była ustawiona przez Netfliksa tak, żeby („Roma” - red.) wszystko wygrała.

Wydaje się, że twórca nie miał wielkich złudzeń związanych z ceremonią rozdania Oscarów. Na temat niepochlebnej decyzji akademików miał do powiedzenia tylko, że tak „miało być”. Całe szaleństwo oscarowe ewidentnie zmęczyło Pawlikowskiego, który ma zamiar na nowo wrócić do robienia filmów:

REKLAMA

Czułem, że w tych wszystkich nagrodach jest dużo logistyki, strategii korporacyjnej. Z drugiej strony polityczna poprawność, wszystko było przewidywalne. Chwała Bogu, to się już ciągnęło i ciągnęło. To strasznie długo trwało. Te BAFTY, te Goye. Teraz trzeba się znowu zakochać w kinie, bo po tym wszystkich można się odkochać - podsumował reżyser.

Czytaj także: Najważniejsze wydarzenia gali rozdania Oscarów zdaniem PigOuta.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA