REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Podobno Beyonce i Kanye West zarobili więcej, niż powinni. Tidal jest podejrzany o nielegalne wspieranie artystów

Według buńczucznych zapowiedzi Tidal miał wygryźć Spotify z rynku, a przy tym znacznie lepiej traktować artystów. Serwis stworzony przez Jay-Z ma jednak kłopoty. Ruszyło dochodzenie w sprawie zawyżania statystyk niektórych płyt. Tidal miał popełnić oszustwo poprzez nielegalne wspieranie Beyonce i Kanye Westa.

15.01.2019
10:21
tidal oszustwo
REKLAMA
REKLAMA

Na rynku muzycznych serwisów streamingowych konkurencja jest niewiele mniejsza niż w przypadku Video on Demand. Walkę między Apple Music, Deezerem, Tidalem i Spotify wygrał ten ostatni. Nie oznacza to jednak, że wejście serwisu do Europy nie miało sensu. Część użytkowników była w stanie nawet znaleźć kilka pozytywnych nowości na Tidalu.

Założona przez rapera Jay-Z usługa miała była też odpowiedzią na coraz częstsze narzekania artystów na niesprawiedliwe traktowanie przez Spotify. W teorii serwis stworzony przez jednego z nich gwarantował lepsze traktowanie. Właśnie dlatego medialne oskarżenia o nielegalne wspieranie wybranych muzyków, aby ci zarobili więcej, niż powinni, grożą złamaniem reputacji Tidala.

Tidal oszustwo - co się stało?

tidal oszustwo class="wp-image-241930"

W połowie zeszłego roku norweski dziennik Dagens Næringsliv przygotował artykuł, według którego firma miała zawyżać wyniki odsłuchań dwóch albumów.

Chodziło o absolutnie nieprzypadkowe płyty, bo „Lemonade” Beyonce oraz „The Life of Pablo” Kanye Westa. Obie były dostępne w serwisie na wyłączność (w przypadku Westa jedynie przez jakiś czas) i zostały przygotowane przez osoby bliskie sercu założyciela. Jay-Z i Beyonce są małżeństwem od 2008 roku, a obaj raperzy przyjaźnią się od dawna.

Według doniesień Dagens Næringsliv kwoty zapłacone przez Tidala wytwórniom Sony Music i Universal Music nie zgadzały się z liczbą odsłuchań obu albumów. Serwis oszukiwał więc albo wytwórnie, albo swoich użytkowników. Podobno ok. 1,3 mln kont na Tidalu zostało wykorzystanych do sztucznego zawyżania statystyk. Ta sama tabloidowa gazeta informowała również, że Tidal zalega z pieniędzmi wielu mniejszym wytwórniom, które często czekają na należne im wynagrodzenie długimi miesiącami. Firma od początku zaprzeczała tym informacjom. Według Tidala medialne doniesienia były częścią nagonki skierowanej przeciwko serwisowi. Wkrótce mogą się jednak nie wykaraskać z problemów.

Norweski regulator medialny Okokrim rozpoczął oficjalne dochodzenie i przesłuchania w tej sprawie. Tidal na razie nie został o nic oskarżony.

REKLAMA

AKTUALIZACJA (16.01. godz. 14:30) - Przedstawiciele Tidal w Polsce wydali oświadczenie w tej sprawie:

Serwis TIDAL nie jest podejrzanym w śledztwie. Już od czasu pierwszych publikacji medialnych przypuszczamy, że doszło do naruszenia ochrony danych oraz że dane, na które powołuje się gazeta, zostały zmodyfikowane lub sfałszowane. Od samego początku Dagens Næringsliv cytuje dokumenty, które nie zostały nam udostępnione pomimo naszych wielokrotnych próśb. Gazeta po raz kolejny wysuwa wnioski na podstawie informacji, które naszym zdaniem mogą nie być wiarygodne. Jesteśmy świadomi, że przynajmniej jedna z osób, którą podejrzewaliśmy o kradzież, została przesłuchana.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA