Faceci (i facetki) w czerni wracają do gry. „Men in Black: International” na pierwszym zwiastunie

„Men in Black” to jeden z najgłośniejszych filmów mojego dzieciństwa. Opowieść w reżyserii Barry’ego Sonnenfelda o tytułowych facetach w czerni, czyli tajnych agentach, którzy monitorują obecność kosmitów na Ziemi, porwała widzów w 1997 roku. Pamiętam, że efekty specjalne zrobiły na mnie wtedy ogromne wrażenie.

Kultowy film doczekał się dotychczas dwóch kontynuacji. Na pierwszą musieliśmy czekać aż pięć lat, a na trzecią - kolejną dekadę. Sequele nie były co prawda aż tak udane, jak oryginał, ale Columbia Pictures nie ma zamiaru rezygnować z dochodowej marki. W przyszłym roku zadebiutuje kolejny film z cyklu. Reżyserem został F. Gary Gray.

Kolejna część serii komediowych filmów z gatunku science-fiction „Faceci w czerni” nie będzie kontynuacją, a jej soft-rebootem i spin-offem. Utrzymany zostanie motyw organizacji, która kontroluje obecność kosmitów na naszej planecie, ale historia skupi się na nowych postaciach. Nie tylko tych płci męskiej.

W głównych rolach pojawią się tym razem dwie gwiazdy marvelowskiego blockbustera „Thor: Ragnarok”. Agentami, którzy będą mierzyć się z bliżej niezidentyfikowanym zagrożeniem pochodzącym z kosmosu w tej odsłonie zostaną Chris Hemsworth i Tessa Thompson - czyli odpowiednio Thor i Walkiria.

Tessa Thompson jest agentką M, która stawia swoje pierwsze kroki w organizacji. Chris Hemsworth wcieli się w agenta H, który zostanie jej mentorem - ona będzie takim J, a on dla niej K. Nowy film pod kątem fabularnym będzie zbliżony do pierwszej odsłony cyklu, aczkolwiek jego akcja rozgrywać się będzie nie w Stanach, a w Wielkiej Brytanii. Wygląda na to, że to nie zwykły spin-off, a początek zupełnie nowej serii.

Na ekranie pojawią się też Liam Neeson jako szef brytyjskiego oddziału Men in Black oraz Kumail Nanjiani jako Pawny. Emma Thompson, która grała w trzeciej części cyklu, powróci natomiast jako agentka O.