REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Carey Mulligan błyszczy w debiucie reżyserskim Paula Dano. Kraina wielkiego nieba – recenzja

Świetny aktor młodego pokolenia, Paul Dano, debiutuje jako reżyser. „Kraina wielkiego nieba” to aktorska uczta (głównie dzięki kapitalnej kreacji Carey Mulligan) i przemyślany artystycznie dramat o rozpadzie rodziny.

07.12.2018
21:37
kraina wielkiego nieba 2018
REKLAMA
REKLAMA

„Kraina wielkiego nieba” portretuje losy amerykańskiej rodziny u schyłku w latach 60. Pracujący w klubie golfowym Jerry (Jake Gyllenhaal) stara się jakoś wiązać koniec z końcem. W domu czekają na niego żona Jeanette (Carey Mulligan) oraz syn Joe (Ed Oxenbould). Pozornie wydaje się, że wiodą oni skromne, ale spokojne i ułożone życie.

Wszystko zaczyna się jednak wykruszać w momencie, gdy Jerry traci pracę. Żona z początku go wspiera, widzi też w tym wszystkim szansę, by samej wyrwać się z domu i zacząć zarabiać pieniądze, ale Jerry’emu niekoniecznie się to podoba. Gdy mężczyzna postanawia wyjechać do pracy przy gaszeniu wielkich pożarów, w Jeanette coś pęka. Zaczyna się postępujący proces erozji ich związku i rodziny.

Nie od dziś wiadomo, że aktorstwo często bywa znakomitym obozem treningowym dla przyszłych reżyserów.

Nikt w końcu nie przebywa tyle czasu w towarzystwie reżysera na planie filmowym co aktor, szczególnie ten grający główne role. Właściwie to nie znam żadnego aktora, który stał się reżyserem i poległ na tym polu artystycznie. Wystarczy wymienić takie przykłady jak Mel Gibson, Ben Affleck, Sean Penn, Clint Eastwood, a ostatnio nawet Bradley Cooper.

Teraz do tego grona dołącza też i Paul Dano. Znany głównie miłośnikom amerykańskiego kina artystycznego i niezależnego znakomity aktor miał w swojej karierze okazję przyglądać się geniuszom swojego pokolenia. Pamiętamy go w końcu m.in. z takich filmów jak „Mała Miss”, „Aż poleje się krew”, „Zniewolony” oraz „Labirynt”. Jego aktorskie CV zawsze oscylowało wokół pogłębionych psychologicznie ról, często portretujących wielkie dramaty w małych społecznościach. I te motywy przyszło mu rozwinąć w pełni w swoim debiucie reżyserskim.

„Kraina wielkiego nieba” to film nadzwyczaj dojrzały i przemyślany, jak na pierwszy raz Dano po drugiej stronie kamery.

kraina wielkiego nieba recenzja

Z uwagą przygląda się on swoim bohaterom (w szczególności Jeanette i jej synowi Joe), snuje tę opowieść na konkretnych i jasnych ścieżkach dramaturgii, ale też wiele emocji rozgrywa na niuansach, niedopowiedzeniach, drobnej symbolice, niedosłowności. Często tego typu chwyty, u mniej sprawnego i wyczulonego reżysera przynoszą raczej pretensjonalne wyniki. Dano na szczęście tego uniknął, tworząc dzieło zajmujące, dające przestrzeń do kontemplacji, zastanowienia, ale bez popadania w puste artystowskie zaułki.

Główny ciężar filmu spoczywa na aktorach. I tu bez wątpienia trzeba przyznać, że „Kraina wielkiego nieba” to film, który w pełni należy do Carey Mulligan.

kraina wielkiego nieba carey mulligan

Ta świetna aktorka zagrała niejedną udaną rolę, ale jeszcze żadna nie dała jej aż tyle pola do popisów. Od momentu utraty pracy przez Jerry’ego, zaczynamy obserwować rodzącą się w Jeanette chęć wyzwolenia ze starych łańcuchów, przy okazji wychodzi też na wierzch jej rozczarowanie mężem i chęć rozpoczęcia nowego życia. I tę przemianę Mulligan odegrała koncertowo. Widać w niej rosnącą frustrację, duszenie się w status quo, chwilami desperację, innym razem bezsilność przeplataną z dezorientacją.

Intrygującą rolę do odegrania ma też Ed Oxenbould grający jej syna. To poniekąd jego oczami przyglądamy się całej sytuacji rodzinnej.

Kamera stosuje liczne zbliżenia na jego twarz, a ta z milczeniem i wymuszoną akceptacją reaguje na narastający pożar w związku swoich rodziców. Sytuacja stanowi dla niego przyspieszony kurs dojrzewania i uczenia się samodzielności. Z jednej strony jego milczenie wydaje się wyrazem bezsilności, z drugiej zdaje się trochę biernie temu przyglądać. W tej postaci kryje się chyba najwięcej niedopowiedzeń. Nie wiemy do końca jak odbiera on konflikt między rodzicami. Po części widzimy przejęcie i strach, ale też nie jest jasno powiedziane, co tli się w jego psychice.

„Kraina wielkiego nieba” w dużej mierze rozegrana jest na tego typu nieoczywistościach. Z jednej strony operuje jasnym i oczywistym przekazem, ale z drugiej zostawia widzowi duże pole do interpretacji i kontemplacji. Każda z postaci dramatu ma swoje racje i podejmuje decyzje, które dalekie są od prostolinijnych schematów, do których jesteśmy przyzwyczajeni.

REKLAMA

„Kraina wielkiego nieba” z pewnością zachwyci smakoszy spokojniejszego kina. To nie jest film wielkich gestów i dramatycznych zwrotów akcji, choć przed naszymi oczami rozgrywają się ważne zdarzenia, tu pokazane w skali mikro.

Paul Dano jest w swoich obserwacjach niezwykle powściągliwy, bo naprawdę dużo zostawia naszej wyobraźni i domysłom. Być może niektórych może to drażnić, bo siłą rzeczy sprawia, że jego film jest trochę manieryczny. Ale nie sposób odmówić mu pięknej warstwy wizualnej (świetne zdjęcia i kostiumy z epoki), przejmującego podejścia do ważnego tematu (rozpad rodziny w pierwszym powojennym pokoleniu Amerykanów) i, przede wszystkim, genialnych kreacji aktorskich, ze szczególnym wskazaniem na Mulligan.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA