REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Gdyby nie to jedno zdanie, Marvel Cinematic Universe wyglądałoby zupełnie inaczej

Iron Man, czyli pierwszy film z serii Marvel Cinematic Universe, miał skończyć się zupełnie inaczej. Ostatnią scenę dialogową przepisał ad hoc sam Robert Downey Jr. Miało to ogromne konsekwencje dla kolejnych filmów z cyklu.

27.07.2018
14:45
Robert Downey Jr Iron Man
REKLAMA
REKLAMA

Dekadę temu, gdy do kin wchodził Iron Man, nikt się nie spodziewał, że Marvel zdominuje Hollywood. Teraz w Fabryce Snów produkowane są niemal taśmowo filmy o superbohaterach. Niewiele jednak brakowało, a ich rozwój poszedłby w nieco innym kierunku.

Robert Downey Jr. zmienił zakończenie filmu Iron Man.

Pod koniec filmu, już po finałowej walce ze złoczyńcą, główny bohater miał wygłosić przed prasą oświadczenie. Nie usłyszeliśmy jednak tego przemówienia Tony’ego Starka w formie, jaką przygotowali scenarzyści. Aktor, który wcielał się w tytułowego bohatera, miał inny pomysł.

Okazuje się, że pamiętne zdanie „Jestem Iron-Manem” było inwencją Roberta Downeya Jr-a. Przyznał to w jednym z ostatnich wywiadów Kevin Feige, szef Marvel Studios. To dzięki aktorowi Tony Stark zdradził przedstawicielom mediów, że to on przywdział pancerz i ocalił miasto.

Okazało się to świetną decyzją.

Bohater pierwszego filmu w kinowym uniwersum Marvela na przestrzeni licznych filmów został świetnie rozwinięty. Tony Stark ma ogromne ego, a przyznanie się przed światem, że to on jest tym tajemniczym superbohaterem, nadało tej postaci charakteru.

Ze względu na decyzję, by zachować zmianę zaproponowaną przez aktora, Marvel Studios w kolejnych filmach wielokrotnie wykonywało odważne ruchy w rozwoju fabuły. Postanowili, że będą częściej odchodzić od materiału źródłowego, jeśli uznają, że to ma pozytywny wpływ na ich dzieło.

Komiksy są dla Marvel Studios przede wszystkim inspiracją.

Jedną z decyzji, jakie podjęto po zgodzeniu się na kwestię „Jestem Iron-Manem”, było całkowicie porzucenie alter-ego Thora z komiksów, czyli Dr. Donalda Blake’a. Nordycki bóg od samego początku został przedstawiony jako kosmita, a na naszą planetę trafił w pełni świadomy tego, kim jest i jaki jest jego cel.

Nie wszystkie zmiany w stosunku do komiksów przypadły jednak fanom do gustu, bo często wymazywano złe cechy postaci - alkoholizm Tony’ego Starka nigdy nie był wyraźnie zaakcentowanym motywem w filmach, tak samo, jak kwestia przemocy domowej ze strony Hanka Pyma wobec Janet van Dyne.

To oczywiście też nie pierwszy raz, gdy aktor zmienił napisaną dla niego linię dialogową.

REKLAMA

Pamiętnym przykładem jest rozmowa Hana Solo z księżniczką w Imperium Kontraatakuje. Na wyznanie miłości ze strony Lei bohater grany przez Harrisona Forda odpowiedział pamiętne „I know”. Stało się ono wręcz analogowym memem wśród fanów Star Wars jeszcze przed upowszechnieniem się internetu.

Możliwe, że to właśnie inicjatywa Roberta Downeya Jr-a sprzed 10 lat sprawiła, że twórcy rozwijają teraz skrzydła. Niewykluczone, że w przeciwnym razie w Avengers: Infinity War nie zobaczylibyśmy Thanosa, który w swojej pokrętnej logice nie chce zniszczyć wszechświata jak w komiksach, a go uratować.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA