REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Pomyślcie tylko, jak cudownie byłoby, gdyby w naszym świecie istniały stosy korowe

Stosy korowe to technologia, którą na potrzeby swoich książek stworzył Richard Morgan. Jest to jedna z ciekawszych koncepcji pojawiających się w science-fiction. Podczas czytania trylogii o Takeshim Kovacsie często zastanawiałem się, co by było, gdyby była ona dostępna w naszym świecie.

08.02.2018
21:30
pawilon altered carbon
REKLAMA
REKLAMA

W świecie Modyfikowanego węgla nasze "ja", czyli ludzka świadomość znajduje się w tzw. stosie korowym. Jest to małe urządzenie montowane między kręgami szyjnymi, w którym przechowywane są nasze wspomnienia i świadomość.

To małe ustrojstwo pozwoliło nam w końcu pokonać śmierć. Gdy z jakiegoś powodu umiera ciało, wystarczy wyjąć stos korowy lub po prostu przesłać naszą cyfrową kopię świadomości do nowej powłoki. Pomyślcie tylko, jak wspaniale byłoby, gdyby taka technologia istniała w realnym świecie.

Pomijając wszystkie kwestie techniczne...

Jeśli chodzi o naukowe podejście, to na razie istnieje zbyt wiele niewiadomych, żeby rozmawiać o stosach korowych na poważnie. Naukowcy z całego świata nadal pracują nad zmapowaniem ludzkiego mózgu i zrozumieniem wszystkich procesów, które w nim zachodzą. Nie wiemy nawet, jak dokładnie działa nasza pamięć.

Do tego dochodzą też kwestie pozamózgowe, które wpływają na naszą osobowość - hormony, czy też tajemniczy świat mikrobiomu, który ma ogromny wpływ na nasze zachowanie. No ale załóżmy, że za te kilkadziesiąt lat te wszystkie procesy uda się zmapować i rzeczywiście powstanie urządzenie, które poradzi sobie ze stałym zapisem kopii zapasowej naszej świadomości. Co by nam to dało?

Świadomość niezależna od ciała.

pawilon altered carbon relacja otwarcie warszawa netflix 10 class="wp-image-130693"

W świecie stworzonym przez Morgana, transfer świadomości do nowego ciała (powłoki) dobrej jakości kosztuje fortunę. W naszej idyllicznej przyszłości załóżmy jednak, iż stopień zaawansowania inżynierii genetycznej jest na tyle wysoki, że sklonowanie takiej powłoki kosztuje mniej więcej tyle, co zakup używanego auta średniej klasy. Co by to oznaczało?

Śmierć przestałaby być problemem. Tak właściwie, to dopóki dysponowalibyśmy odpowiednią kwotą na zakup kolejnej powłoki, nie musielibyśmy martwić się o to, że nasz żywot zakończy się z tego, czy innego powodu. Problem z umieraniem mieliby tylko ci, których powłoki przestałyby funkcjonować w jakichś trudno dostępnych, mało uczęszczanych miejscach, przez co szansa na znalezienie ich stosu korowego graniczyłaby z cudem.

Choroby śmiertelne? No big deal. Zamiast zaczynać bolesny i uciążliwy proces chemioterapii, chorzy na raka mogliby na przykład poszaleć kilka miesięcy w swojej obecnej powłoce i na końcu zmienić ją na coś nowszego. No sami przyznacie, że jest to iście wspaniała perspektywa.

Równie ciekawy byłby sam transfer świadomości.

pawilon altered carbon netflix modyfikowany węgiel class="wp-image-124093"

Te kilkanaście godzin spędzonych w samolocie lecącym do Stanów? Znacznie szybciej byłoby się tam przesłać i wypożyczyć jakąś powłokę na miejscu. Tak samo, jak dzisiaj wypożycza się samochód w miejscu, w którym spędzamy wakacje.

Termin "praca zdalna" również mógłby nabrać zupełnie nowego znaczenia. Koncerny naftowe, które wciąż poszukują nowych ludzi do pracy na platformach wiertniczych zaczęłyby zapewne oferować swoim pracownikom powłoki robocze. W ogólnym rozrachunku byłoby to zapewne tańsze rozwiązanie, niż transport takiego delikwenta co kilka tygodni z i na platformę.

Jeśli chodzi o wojsko, to na fantazjując na ten temat można by prawdopodobnie stworzyć odrębny tekst. Skoro ja aktualnie zastanawiam się, czy przesłanie świadomości ludzkiego pilota do latającego drona albo jakiegoś inteligentnego czołgu byłoby możliwe, to taka DARPA na pewno by ten pomysł wykorzystała. Nie mówiąc już o wszelkiej maści "powłokach bojowych" ze zmodyfikowanym kodem genetycznym, który na przykład wzmacnia agresję albo skłania do bardziej sumiennego wykonywania rozkazów.

Pozostaje jeszcze kwestia wirtualnej rzeczywistości.

pawilon altered carbon netflix modyfikowany węgiel class="wp-image-128299"

Morgan w swoim świecie nie tylko założył sobie, że VR będzie zapewniać ludziom pełną immersję. W Modyfikowanym węglu, w wirtualu czas płynie znacznie wolniej. Na potrzeby tego tekstu załóżmy, że minutę czasu rzeczywistego można zwolnić do tego stopnia, że trwa ona ok. godzinę w środowisku wirtualnej rzeczywistości. Z takimi możliwościami byłbym istnym tytanem pracy. Wchodziłbym do wirtuala o 9 rano i o 12 zapewne mógłbym kończyć pracę.

Studenci w tym momencie zapewne pomyśleli o przygotowywaniu się do sesji. Tydzień zakuwania w VR można by załatwić w jeden dzień przed egzaminem. Bajka. Takie możliwości wywróciłyby do góry nogami cały system edukacji szkolnej.

To spowolnienie czasu przydałoby się także w weekendy i dni wolne od pracy. Gdybyśmy zdecydowali się na spędzanie tych wolnych od pracy, kilkudziesięciu godzin, w jakimś wygodnym, wirtualnym konstrukcie (których na rynku byłoby prawdopodobnie co najmniej tyle samo, co gier w obecnych czasach), weekend możnaby wydłużyć do kilku tygodni. Zapewne zaraz pojawiłaby się grupa ludzi, którzy w ogóle nie chcieliby wracać do rzeczywistości.

No dobra, a minusy?

Według Morgana, zbyt długie przedłużanie swojego życia odebrałoby nam człowieczeństwo. Jasne, pomysł doskonale wpisuje się w dystopijną wizję cyberpunkowej przyszłości, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że po ukończeniu tych 300 czy 400 lat coś by mi odbiło i niczym Laurens Bancroft chciałbym bić i mordować ludzi, z którymi sypiam. O wiele bardziej prawdopodobnymi niebezpieczeństwami są wszelkie kwestie techniczne. Czy naszą świadomość podczas transferu można by przechwycić? Jak bardzo odporne na uszkodzenia byłyby same stosy korowe? Co z kompatybilnością wsteczną?

Większe problemy do obaw mieliby zapewne celebryci. Wyobraźcie sobie, że jakaś gwiazda kina zostawia na jakiejś szklance po niedopitym drinku swoje DNA. Tydzień później na czarnym rynku pojawia się jej nielegalnie skopiowana powłoka. W stanie sprzed operacji plastycznych. Do tego dochodzi też kwestia podszywania się pod inne osoby - sklonowana powłoka takiego delikwenta miałaby przecież ten sam kod DNA. Autoryzacja biometryczna stałaby się praktycznie bezużyteczną technologią. No, byłoby z tymi stosami trochę problemów. Jednak żaden z nich nie wydaje mi się na tyle poważny, żeby ludzkość jednogłośnie zrezygnowała z możliwości przedłużania sobie życia w nieskończoność. I nie mogła jakoś im zaradzić.

REKLAMA

Stosy korowe: szkoda, że to tylko fikcja.

Nawet jeśli technologia stosów korowych nie jest niemożliwa, to nie wydaje mi się, żeby udało nam się ją stworzyć przez najbliższe kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset lat. Szkoda. Chciałbym sobie pożyć te kilka tysięcy lat.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA