REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Udana przygoda (nie tylko) dla fanów gier wideo. Jumanji: Przygoda w dżungli – recenzja

A jednak się udało. Trochę się obawiałem sequela kultowego (przynajmniej dla mnie) "Jumanji", ale wyszła z tego całkiem strawna rozrywka dla całej rodziny.

29.12.2017
12:10
Jumanji przygoda w dzungli
REKLAMA
REKLAMA

Najlepsze w nowym "Jumanji" jest to, że stara się nienachalnie oddać hołd oryginalnemu filmowi z 1995 roku, z niezapomnianym Robinem Williamsem w roli głównej. Przy tym jest samodzielnym tworem, skierowanym do współczesnego widza.

Widać to wyraźnie już w samym punkcie wyjścia fabuły. A ta rozgrywa się w 2016 roku. W jednej z amerykańskich szkół czwórka zupełnie różnych nastolatków musi za karę wysprzątać niezdatne do użytku pomieszczenie. To w przyszłości ma posłużyć za salę informatyczną. Podczas porządków dzieciaki natrafiają na starą konsolę do gier. Po podłączeniu jej do telewizora uruchamia się gra wideo, "Jumanji". Z braku lepszych zajęć nastolatkowie postanawiają w nią zagrać i po wyborze swoich postaci wciskają przycisk "start".

Tuż potem w magiczny sposób przenoszą się do świata gry.

Mamy tu więc do czynienia z lekką aktualizacją głównego motywu "Jumanji". O ile w oryginale chodziło o planszówkę, której świat przedstawiony zaczął pojawiać się w rzeczywistości, tak w "Jumanji: Przygoda w dżungli" mamy oldschoolową konsolę a la Super Nintendo, a gracze zostają wciągnięci do jej świata.

I choć można by kręcić nosem, że przecież planszówki przeżywają obecnie swoją drugą młodość, więc nie trzeba było uciekać się do gier wideo, tak - w kontekście rosnącej popularności VR-u i zupełnie innej konsumpcji popkultury (dziś gry tak się rozwinęły, że stajemy się niemalże realnymi uczestnikami jej wydarzeń) - pomysły zawarte w sequelu "Jumanji" są całkiem niezłe.

Tym bardziej, że twórcy filmu potrafią z nich ciekawie korzystać. Już sam motyw avatarów jakie dostają nastoletni bohaterowie filmu jest naprawdę świetny.

Niepewny siebie i trochę dziwaczny nerd Spencer otrzymuje fizjonomię Dwayne’a Johnsona. Równie niepewna siebie kujonka Martha staje się waleczną i atrakcyjną bojowniczką (Karen Gillan). Wysportowany i wysoki Anthony dla odmiany dostaje ciało niedużego i wyszczekanego Kevina Harta. Ale i tak nikt nie przebije Bethany, najpiękniejszej dziewczyny w szkole, której największe problemy związane są z wyglądem oraz wrzucaniem postów na Instragrama. Bethany dostaje cielsko... Jacka Blacka.

Jumanji przygoda w dzungli jack black

Zabawa w "odkrywanie" swoich nowych ciał oraz próby dopasowania swoich charakterów do nowych "powłok" naszych bohaterów daje spore pole do świetnych gagów.

I w "Jumanji: Przygoda w dżungli" ich nie brakuje. Jack Black wcielający się (perfekcyjnie) w szesnastoletnią dziewczynę, która nie tylko musi oswoić się z brakiem telefonu, ale też odnaleźć w dżungli i do tego zaakceptować, dość konkretne ciało, jest istnym samograjem. Black absolutnie kradnie niemal każdą scenę, w której wychodzi na wierzch dziewczęca natura jego postaci.

Ale też Dwayne Johnson jak zwykle nie zawodzi. Przyglądanie się temu jak podziwia swoją własną muskulaturę, albo przyznaje, że nigdy się nie całował i nie potrafi zagadać do dziewczyny szczerze bawi.

Jumanji przygoda w dzunglidwayne johnson

Kevin Hart gra tu praktycznie tego samego bohatera, z tym samym zestawem min i gagów, co w każdym swoim poprzednim filmie, ale nie zmienia to faktu, że to cały czas działa. Tym bardziej w tak doborowym obsadowo towarzystwie.

I tak naprawdę, gdyby nie cała ta zabawa w avatary, "Jumanji: Przygoda w dżungli" sporo by straciło ze swojego uroku.

Bo poza tym film ten jest - tylko albo aż - solidnym kinem przygodowym, które puszcza oko do fanów gier wideo.

Nasi bohaterowie muszą wykonać stojącą przed nimi misję wedle określonych zasad gry. Każde z nich ma specjalne umiejętności, które potrzebne są na kolejnych etapach wykonywania zadań. Aby dojść do celu czekają na nich konkretne poziomy, które muszą przejść, a na końcu oczywiście znajduje się główny boss. No i każde z nich ma trzy życia do wykorzystania. Brzmi znajomo?

Jumanji przygoda w dzungli recenzja

Ubarwia to oczywiście cały film, ale nie zmienia faktu, że to po prostu przyjemna zabawa i rozrywka dla całej rodziny, daleka jednak od poziomów, nawet najnowszych, klasyków gatunku.

Nie wiem też czy "Jumanji: Przygoda w dżungli" ma szanse zapisać się w masowej pamięci tak jak jego poprzednik. Pamiętam, że gdy byłem dzieciakiem, to film ten zrobił na mnie spore wrażenie i był jednym z tych, do których najczęściej wracałem. Gdy obejrzałem go sobie po latach, to spora część jego uroku gdzieś uleciała, choć nadal uważam go za świetną przygodówkę z lat 90.

REKLAMA

Sequel ogląda się dobrze, ale jakoś nie czuję by był on w stanie tak rezonować z publicznością, by za kolejne 20 lat był równie dobrze pamiętany i ktoś chciał nakręcić jego kontynuację.

Ja w każdym razie bawiłem się nieźle – miks humoru i talentu Jacka Blacka z charyzmą Dwayne’a Johnsona, urokiem Karen Gillan i rozbrajającą personą Kevina Harta łykam w całości. Tym bardziej, że akcja jest wartka, plenery wspaniałe (film kręcono na tej samej wyspie co "Jurassic Park"), a sam mam słabość do motywów przygodowych, szczególnie w kinie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA