REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Wstrząsająca historia rasizmu w USA. "Nie jestem twoim murzynem" – recenzja Spider’s Web

Nominowany do Oscara dokument "Nie jestem twoim murzynem" to nieprzyjemna, ale ważna i potrzebna lekcja najnowszej historii Ameryki, która ciągle nie wyzwoliła się jeszcze z bagna prześladowań na tle rasowym.

01.12.2017
19:48
nie jestem twoim murzynem
REKLAMA
REKLAMA

"Nie jestem twoim murzynem" pokazuje nam wszystko to, co wydarzyło się na przestrzeni ostatnich 50 lat w Ameryce pod kątem dyskryminacji i prześladowań tamtejszej społeczności afroamerykańskiej.

Opowieść skonstruowana została na bazie zapisków wybitnego amerykańskiego powieściopisarza i eseisty Jamesa Baldwina.  Zapiski te miały dać światu pełnoprawną książkę pisarza, "Remember this House", ale niestety nie ujrzała ona światła dziennego. Zachowane rękopisy rodzina Baldwina przekazała jednak twórcy filmu, Raoulowi Peckowi i ten stworzył z nich główny budulec filmu "Nie jestem twoim murzynem".

Te zapiski tworzą fabularną część filmu.

James Baldwin (głosem narratora, Samuela L. Jacksona) snuje przed nami historie życia i śmierci trzech niezwykle ważnych postaci dla historii ruchów społecznych walczących z segregacją rasową. Są to Medgar Evers, Malcolm X i Martin Luther King Jr. "Nie jestem twoim murzynem" dalekie jest jednak od standardowych biografii. Film Pecka wykorzystuje losy tych trzech postaci jako zarys i przyczynek do pokazania szerszego kontekstu losów afroamerykańskiej społeczności i wszystkich horrorów, jakie przyszło im doświadczać.

Malcolm X podczas jednego ze swoich przemówień

Reżyser filmu opowiada o segregacji rasowej, prześladowaniach i walce o prawa Afroamerykanów, korzystając z bogatego zasobu archiwalnych filmów i zdjęć, zarówno z ulicznych zamieszek, protestów, marszów, jak i np. z wywiadów telewizyjnych i wykładów, jakich dawał swego czasu James Baldwin.

nie-jestem-twoim-murzynem-7

Język, jakim posługiwał się Baldwin był piękny, kwiecisty, w pełni wyrażał jego elokwencję i niezwykły umysł, który słowami potrafił w mistrzowski sposób trafić w sedno problemu, udowadniając, że słowa również mogą być bronią i ciąć niczym miecz. Wyrażał przy tym perfekcyjnie wszystkie emocje, jakie nim targały, niosące w sobie lata bólu, żalu, złości i dojrzałego gniewu, będąc przy tym daleko od bezsilności i bezradności.

Szczególnie mocne wrażeni robi to w znakomitej interpretacji Samuela L. Jacksona, w którego przejmującym głosie słychać skumulowany gniew i wewnętrzną siłę, które płyną także z samych zdań napisanych przez Baldwina.

James Baldwin

Film koncetruje się głównie na tym, co działo się w Stanach w latach 60. W dekadzie niezwykle burzliwej, ale też progresywnej, gdyż to właśnie wtedy zaczęły zachodzić przełomowe zmiany, nie tylko w prawie, ale przede wszystkim w myśleniu ludzi.

Ten seans to naprawdę mocna przeprawa.

Twórcy filmu przygotowali dla nas zdjęcia i materiały wideo, na których widzimy pałowanie czarnoskórych Amerykanów (także z czasów współczesnych), które pokazują, że pomimo wszystko niewiele się przez te lata zmieniło. To przerażająco smutne, że w XX wieku, tak przecież doświadczonym najbardziej przerażającymi ludobójstwami i konfliktami w historii, cywilizacja zachodu nadal nie była w stanie wyzbyć się prymitywnych uprzedzeń.

Z jakichś absurdalnych powodów ktoś kiedyś uznał, że tą najlepszą i najważniejszą rasą jest biała, a każda inna niewarta jest określenia "człowiek". Każdy, kto ma odmienny kolor skóry, traktowany jest gorzej niż zwierzę. Pozbawiony jest jakichkolwiek praw, można go szykanować, wyzywać, bić, zabijać, ograniczać prawa. Tylko dlatego, że urodził się z trochę ciemniejszym odcieniem skóry, a jego przodkowie pochodzili z Afryki.

nie jestem twoim murzynem

Najsmutniejsze jest to, że wszystko to miało i ma miejsce w kraju, który uchodzi za największą cywilizacyjną potęgę.

I to wszystko dzieje się na przestrzeni ostatnich dekad. Jeszcze całkiem niedawno Amerykanie bezkarnie wieszali czarnoskórych na drzewach, okradali, wykorzystywali. I - w pewnym stopniu - problem ten trwa nadal. Nawet pomimo tego, że dopiero co prezydentem Ameryki był Barack Obama. Nie ma już może segregacji, rasizm nie jest poprawny politycznie, a Afroamerykanie zajmują coraz to wyższe pozycje na drabinie społecznej, ale nadal niechęć do buzuje podskórnie w tkance białych Amerykanów.

REKLAMA

A pamiętajmy, że jest to naród, którego fundamentem jest przemoc, w końcu zbudowany on został poprzez wymordowanie zamieszkujących wcześniej ów kontynent Indian. Mało który kraj tak bardzo mitologizuje przemoc i tworzy z niej filar wolności i poczucia bezpieczeństwa, począwszy od mitu Dzikiego Zachodu, chicagowskiej mafii, przez tamtejszych superbohaterów, który świat ratują poprzez używanie siły, po powszechny dostęp do broni oraz głośne zabójstwa prezydentów czy wysoko postawionych postaci.

Ameryka zbudowana została więc przez "białą siłę", która zmiata wszystko na swojej drodze. W pewnym momencie filmu James Baldwin, podczas jednego ze swoich telewizyjnych wywiadów, mówi o tym, że "murzyna" stworzyli właśnie biali Amerykanie i do czegoś był im on potrzebny. Rozwiązanie problemu rasizmu zacznie się wtedy, gdy ludzie zaczną zadawać sobie pytanie, po co właściwie owego "murzyna" powołali do życia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA