REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Wybierz czerwoną pigułkę. Maroon 5 "Red Pill Blues" - recenzja Spider's Web

Adam Levine i spółka, czyli Maroon 5, wracają ze swoim najlepszym albumem od czasu debiutanckiego "Songs About Jane".

04.11.2017
17:00
maroon 5 red pill blues recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Jeśli ktoś z was zadaje sobie pytanie o tajemnicę sukcesu Maroon 5, to już tłumaczę, albowiem nie jest to wcale wiedza tajemna. Są oni wręcz klasycznym przykładem świetnych warsztatowo muzyków, którzy mieli chęć grać bezpretensjonalnego pop rocka i szczęśliwym trafem - oraz dzięki sprawności w komponowaniu wpadających w ucho melodii - zdobyli globalną popularność.

I choć można by nazwać Maroon 5 grupą jednego albumu, bowiem debiutancki krążek, "Songs About Jane" jest ich najlepszym, najpopularniejszym i wypełnionym największą liczbą hitów dokonaniem, to zespół gra do dziś, raz lepiej, raz gorzej. Co jakiś czas dostarcza słuchaczom wielkiego przeboju, jak choćby Moves Like Jagger kilka lat temu, i maszynka się kręci.

W momencie, w którym mogło się wydawać, że Adam Levine wraz z kolegami osiedli na laurach i spijają tylko śmietankę ze swoich dawnych hitów, Maroon 5 raczy nas płytą "Red Pill Blues". Krążek to może nie przełomowy i nie wybitny, ale - w kontekście dokonań grupy - stanowiący spory krok naprzód.

Porównując "Red Pill Blues" z resztą dyskografii Maroon 5, można wręcz stwierdzić, że jest to płyta iście eksperymentalna.

Sam tytuł nawiązuje do słynnej sceny z filmu "Matrix", kiedy to Morfeusz postawił Neo przed wyborem niebieskiej lub czerownej pigułki. Jak widać, Maroon 5 wybrali czerwoną.

Płytę otwiera kawałek Best 4 U, który jak - nomen omen - w pigułce, pokazuje kierunek jaki obrała grupa na najnowszej płycie. Jest nim odejście od swoich pop rockowych korzeni na rzecz R&B i elektroniki. O dziwno, zmiana ta wyszła Levinowi i spółce nadzwyczaj dobrze i odświeżająco. Best 4 U  utrzymany jest w średnim tempie, oparty na mocnym bicie i świetnej melodii w refrenie. Murowany hit, który spokojnie mógłby mieć w swoim repertuarze The Weeknd.

W Wait Adam Levine kapitalnie bawi się liniami melodycznymi, przeskakując swobodnie po skali. Utwór ten potwierdza, że jest on z pewnością jednym z lepszych wokalistów na rynku.

Wiem, jego barwa głosu potrafi irytować, sam raczej nie dałbym rady  słuchać go dłużej niż godzinę. Ale technicznie jest znakomity, do tego jego wokalne piruety - wcale nie takie łatwe jak mogą się wydawać - przychodzą mu z ogromną łatwością.

Podobnie jest w kawałku Help Me Out zaśpiewanym razem z Julią Michaels, który utrzymany jest w ciekawym, dość niestandardowym jak na muzykę popową metrum. Ten i inne kawałki na płycie pokazują, że grupa całkiem dobrze się odnajduje w pisaniu ciekawych melodii w obrębie R&B, wręcz wydaje się, że zespół tego potrzebował, by nabrać nowego wiatru w żagle.

Oczywiście, "Red Pill Blues" nie jest w całości oparta o brzmieniach R&B. Wierni fani grupy i jej pop rockowych korzeni znajdą trochę "starego" Maroon 5  w opartych na akustycznych gitarach i rytmicznych riffach Bet My Heart i Girls Like You, ale przede wszystkim zamykającym płytę Closure.

Na Closure zwracam szczególną uwagę, bo to absolutna rewelacja! Po pierwsze, trwa ponad 11 (!) minut. Po drugie, jest najlepszym dowodem na to, o czym pisałem we wstępie – Maroon 5 to grupa znakomitych warsztatowo muzyków.

Closure to na dobrą sprawę zapis jam session zespołu. Czego tu nie ma! Hipnotyzujący riff przewodni, łączący funk, R&B, bossa novę i bluesa. Od trzeciej minuty Levine przestaje śpiewać, odsuwa się w cień i przez pozostałe 7 minut słuchamy instrumentalnego popisu reszty grupy – świetna linia basu i perkusji miesza się tu z gitarami i saksofonem oraz oldschoolowymi organami.

REKLAMA

Jeśli ktoś z was lubi naśmiewać się z tej grupy, to zapraszam do przesłuchania tego kawałka. Pokazuje on, jaki potencjał tkwi w Maroon 5.  Po cichu liczę, że takich numerów jak Closure z czasem grupa będzie dostarczać nam znacznie częściej.

"Red Pill Blues" to całkiem płynna muzyczna transformacja Maroon 5. Daleko tej płycie do wielkości, ale jeśli szukacie świetnie zaaranżowanego i zagranego albumu rozrywkowego, dającego niezobowiązującą zabawę na solidnym poziomie, to warto po ten album sięgnąć.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA