REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry
  3. Książki /
  4. YouTube

To książka wyłącznie dla fanów. Cały ten Rock - recenzja Spider's Web

We wstępniaku Rock pisze (właściwie, to mówi), że już drugi raz czyta książkę o sobie i ta cholernie mu się podoba. Ja już drugi raz czytam pierwszy rozdział i nadal nie wiem, dlaczego mam ją w rękach.

31.10.2017
21:08
Recenzja książki Cały ten Rock - nie kupuję takiego podejścia do literatury
REKLAMA
REKLAMA

Jedno trzeba oddać Remigiuszowi Maciaszkowi - współautor książki o samym sobie już we wstępie wykłada kawę na ławę. Youtuber pisze wprost, w jakich okolicznościach doszło do powstania książki. Pozostawienie po sobie zapisanych kart nie było ambicją Rocka, który średnio dwa razy dziennie pozostawia w sieci filmy dla fanów. Do autora internetowych treści zwróciło się wydawnictwo, widząc potencjał w popularnym youtuberze. Wszakże mamy modę na książki internetowych influencerów. Nic więc dziwnego, że Znak chciał coś ugrać w tym temacie.

Remigiusz Maciaszek napisał wydawnictwu wprost - „nie ma szans, żebym ja tę książkę sam napisał”.

No i nie napisał. Rock dostał do pomocy profesjonalnego pisarza, który odwiedzał youtubera, rozmawiał z nim, nagrywał to, a następnie przenosił na papier. Potem robocze rozdziały trafiały do Maciaszka, który dokonywał poprawek i własnej korekty. W ten sposób powstał dwugłos - Rocka mówiącego o sobie samym oraz pisarza widmo, który miał za zadanie odpowiednio ten monolog osadzić, wygładzić, upiększyć oraz ubrać w ciekawy kontekst. Nie za bardzo się to udało.

Autor widmo staje na głowie, aby Cały ten Rock był jak najciekawszym źródłem wiedzy o Maciaszku. Szuka porównań. Grzebie w historii. Czasami nawet ocenia. Trudno jednak nie mieć wrażenia, że pisarz natrafił na niezbyt wdzięcznego rozmówcę. Książkowy Rock jak najbardziej daje się polubić, ale historia jego życia jest… co tutaj dużo pisać, zwyczajna.

To trochę tak, jak gdyby zaczepić losowego 40-latka na ulicy, zaprosić na piwo (albo pięć) i zacząć rozpytywać o przeszłość. O podstawówkę. O dom. O rodzinę. Historie opowiadane przez Maciaszka nie są niczym nadzwyczajnym. Typowe historie, jak to za PRL-u było inaczej. Jak to kindersztuba ze strony ojca przełożyła się na całe jego życie. Nie zrozumcie mnie źle. Niczego nie ujmuję popularnemu youtuberowi i życzę mu jak najlepiej. Po prostu historia Rocka jest… przeciętna. Typowa.

 class="wp-image-105949"

O przeszłości Rocka czyta się jak gdyby zaraz miało nastąpić coś przełomowego. Nominacja papieska wisi w powietrzu, ale…

Nigdy nie dochodzi do trzęsienia ziemi w stylu Hitchcocka. Szkoła podstawowa, pierwsze komputery, pierwsze gry wideo, studia, własny biznes - pomimo zabiegów autora widmo, przed czytelnikiem wyłania się obraz naprawdę zwyczajnego faceta, który rozpamiętuje najlepsze i najważniejsze momenty ze swojej młodości. Świetna sprawa na spotkanie ze znajomym. Dziwna, gdy czytasz o obcym mężczyźnie postawionym na piedestale. Dlatego ja - bardzo sporadyczny widz Rocka - odbijam się od kartek jak od zamkniętych drzwi. Fani jego twórczości zapewne będą mieli zupełnie inne odczucia.

Autorom nie udało się zbudować uniwersalnego wstępu motywującego do dalszego czytania. Sam przebijałem się przez rozdziały, ponieważ uwielbiam gry wideo i jestem przekonany, że z Rockiem więcej mnie łączy niżeli dzieli. Nie dostałem jednak żadnej marchewki na kiju. Żadnej obietnicy, że później będzie lepiej, ciekawiej i bardziej interesująco. Na szczęście jest.

Gdy Rock w końcu zaczyna mówić o kuchni YouTube’a, jego książka nabiera dodatkowej wartości. Nie jest to może poradnik początkującego internetowego twórcy, ale każdy próbujący swoich sił na polskiej scenie YT może być zainteresowany anegdotami Maciaszka. Dla mnie najciekawszym wątkiem jego książki okazał się temat hejtu. Wiecznie żywego, wiecznie nieposkromionego, z którym od lat zmaga się autor. Często przegrywając tę walkę i wprowadzając się w stan „mini-depresji”. Ciekawa perspektywa, jak gimnazjalnych trolli postrzega 40-letni mąż i ojciec.

REKLAMA

To jednak stanowczo za mało, aby polecić książkę Cały ten Rock szerszemu gronu. Jeżeli zaczynasz lub kończysz dzień od wideo z Maciaszkiem (a są tacy gracze), książkę pewnie kupisz tak czy siak. Remigiusz już o to zadba na swoim kanale. Jeżeli nie, nic nie stracisz, nie zagłębiając się w historię jednego z najbardziej rozpoznawalnych gamingowych youtuberów w Polsce. Już lepiej zobaczyć wideo z udziałem współautora. Tam Rock zdecydowanie  lepiej się czuje, a i oczekiwania względem publikacji są nieco inne.

Byłyby cztery łapki w górę na dziesięć, ale piąta należy się za kapitalne wydanie i skład.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA