REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Dokładnie 33 lata temu wydano przełomowy album Ride the Lightning

Kill ‘Em All od Metalliki była płytą, która miała kluczowe znaczenie w sformalizowaniu nowego gatunku muzycznego, jakim był thrash metal. Ale to wydany wkrótce po nim Ride the Lightning wykazywał pierwsze ślady dojrzałości muzycznej.

27.07.2017
18:28
Ride the Lightning
REKLAMA
REKLAMA

Metallica: Kill ‘Em All. Slayer: Show No Mercy. Anthrax: Fistful of Metal. Exodus: demo. Co mają wspólnego te wszystkie wydawnictwa? To narodziny nowej sceny muzycznej, którą dziś określamy jako thrash metal. Charakteryzuje się ona szybkimi, punkowymi tempami i szeroko rozumianym buntem, które zostały połączone z metalową precyzją i agresją. To początek zupełnie nowej fali w muzyce, która przetrwała i dziś jest popularna.

Skupmy się jednak na chwilę na Kill ‘Em All, bo jest to płyta wyraźnie odstająca od dalszego repertuaru Metalliki. Po części z uwagi na fakt, że zespół komponował ją w innym składzie: z Dave’em Mustaine’em na gitarze prowadzącej i bez Cliffa Burtona na basie. Po części jednak z uwagi na to, że Metallica… niespecjalnie wiedziała co robi. Dopiero wyżej wspomniany Burton ukształtował to, jak zespół komponuje muzykę. Efektem tego był nieporównywalnie dojrzalszy Ride the Lightning.

Metallica: Ride the Lightning – 33 lata od debiutu w sklepach.

Jak zaproponowałem temat tej notki na forum redakcyjnym, Ride the Lightning nie został przez kolegów uznany za przełomowy. Argumentowali, że poprzedzający go Kill ‘Em All i wydany po nim Master of Puppets są dużo istotniejsze. I po części zgadzam się z ich punktem widzenia. Jednak Ride the Lightning, w przeciwieństwie do Kill ‘Em All, to coś więcej niż szybkie, precyzyjne riffy gitarowe i przekaz, który moglibyśmy podsumować przez proste wywrzeszczane „ŁAAAAAA!!!”.

A wszystko to za sprawą Burtona, który jako jedyny z zespołu miał jakąkolwiek wiedzę o teorii muzyki. Głównymi kompozytorami – jak zawsze w Metallice – pozostali Lars Ulrich i James Hetfield, ale to Burton wytłumaczył reszcie, jak działają harmonie gitarowe, na czym polega zmienność tempa i jak utwór muzyczny powinien być zbudowany. Zarówno otwierający płytę agresywny Fight Fire With Fire jak i instrumentalny The Call of Ktulu na samym jej końcu nie powstałyby, gdyby nie wiedza jaką Burton przekazał reszcie zespołu.

Ride the Lightning class="wp-image-90738"

Ride the Lightning udowodnił, że thrash metal to więcej niż chwilowy muzyczny bunt i wyprysk kontrkultury. Wyznaczył pewien poziom artystyczny, który od tej pory stanowił pewien wyznacznik, do którego dążyły inne zespołu. No i na potrzeby tej płyty Lars Ulrich w końcu… nauczył się trzymać tempo na perkusji.

Inspiracją do Ride the Lightning był też… głód.

I to nie tylko głód wrażeń czy ten artystyczny. Muzycy przed nagraniem tej płyty byli tak biedni, że często nie mieli co jeść (po części też z uwagi na fakt, że zarobione pieniądze szybko były przeznaczane na zakup alkoholu w ilościach hurtowych). Ledwo wiązali koniec z końcem, wynajmując wspólnie dom i żyjąc w nim w dość spartańskich warunkach.

Jakby tego było mało, zespół został okradziony podczas jednego z koncertów. Tak właśnie powstała pierwsza w historii ballada Metalliki zatytułowana Fade to Black, która również trafiła na Ride the Lightning. Jak wynika ze wspomnień zespołu, wszyscy myśleli, że to koniec. Nie stać ich było na nowy sprzęt i gdyby nie wsparcie kolegów z Anthraxu, nie byliby w stanie nawet kontynuować trasy koncertowej.

REKLAMA

Co ciekawe, dziś kultowy i legendarny Ride the Lightning nie zapewnił Metallice wielkich pieniędzy, mimo iż recenzenci się nad nim rozpływali. Thrash metal był zbyt młodym i niszowym gatunkiem, by to w ogóle było możliwe. Dopiero po Master of Puppets agent Metalliki poinformował zespół – ku bezgranicznemu zdumieniu – że każdy z jego członków jest już na tyle bogaty, że mógł sobie pozwolić na własne cztery kąty. Ale to już opowieść na inną okazję.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA