REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

50. urodziny Shazzy uświadomiły mi, że disco polo jest już z nami kawał czasu

50. urodziny Shazzy, które miały miejsce 29 maja 2017 roku, uświadomiły mi, że fenomen disco polo jest z nami już potężny kawał czasu, przez który zdążył na dobre zadomowić się w krwiobiegu polskiej popkultury.

01.06.2017
20:19
Disco polo
REKLAMA
REKLAMA

Jak to mawiają: jaki kraj, takie disco.

Nasze rodzime disco polo zrodziło się jako niesforne dziecko europejskiej muzyki tanecznej oraz italo disco (które to z kolei było dość specyficzną mutacją włoskich przyśpiewek ludowych z oryginalnym disco) zmieszanej z motywami szlagierów weselnych. Jakoś te proste "remizowe" rytmy z południa Europy, oparte na dźwiękach tanich syntezatorów, okazały się dla nas wyjątkowo swojskie i idealnie wpasowały się w dość pstrokatą i bazarową kulturę masową początku lat 90.

Chociaż, tak naprawdę fenomen disco polo rozpoczął się od… żartu na styku parodii i pastiszu. Mowa tu o trudnym do zapomnienia Mydełku Fa, czyli kabaretowej zabawie muzycznej. Stoi za nią sam... Marek Kondrat.

Los jednak bywa czasem na tyle przewrotny, że to co miało być żartem stało się przyczynkiem do muzycznej "rewolucji" w Polsce.

I to rewolucji w pełnym tego słowa znaczeniu. Powstałe z tego żartu disco polo stało się jednym z najpopularniejszych gatunków muzyki w historii naszego kraju, czy to się komuś podoba czy nie.

Apogeum popularności disco polo przypadło na połowę lat 90. Wtedy dosłownie każdy tego słuchał. A przeboje Jesteś szalona czy Wszyscy Polacy stały się mainstreamowymi hitami. Wystarczy wspomnieć, że discopolowe płyty Boys, Shazzy, Top One czy Bayer Full były jednymi z ostatnich, które pokryły się w Polsce wielokrotnymi platynami. I to w czasach, gdy za owe certyfikaty trzeba było sprzedać setki tysięcy a nawet i miliony płyt.

Z tego całego towarzystwa to właśnie Shazza była niekwestionowaną królową. Nie przesadzę zbytnio jeśli stwierdzę, że około 1995 roku była królową nie tylko disco polo, ale w ogóle polskiej muzyki.

1995 rok był też o tyle przełomowy, że wtedy to disco polo rządziło niepodzielnie całą polską popkulturą. Do tego stopnia, że zaczęło nawet przedzierać się na dwór polityki. Tu wystarczy wspomnieć o kultowym już wsparciu zespołu Top One. Ten nie bawiąc się w żadne finezyjne metafory i niuanse, włączył się w kampanię prezydencką Aleksandra Kwaśniewskiego z piosenką o niezbyt poetyckim refrenie Ole!, Olek.

Ale nie ma się co śmiać. Ta piosenka, którą w pewnym momencie nuciło pół Polski, przyczyniła się do ostatecznego zwycięstwa Kwaśniewskiego w wyborach. Tak więc, były w historii naszego kraju takie zabawne czasy, gdy od disco polo zależały losy Polski.

U schyłku XX wieku nastąpiło jednak wyraźne zmęczenie materiału. Powoli disco polo zaczęło schodzić do "podziemia".

Płyty przestały się już tak genialnie sprzedawać, koncerty uciekły z większych miast na wiejskie festyny i tancbudy w szczerym polu. Z Polsatu zniknął też kultowy program "Disco Polo live" z niezapomnianą listą przebojów tygodnia.

Po latach banicji, gdzieś tak w okolicach końca pierwszej dekady XXI wieku, powoli disco polo zaczęło wyłaniać się z cienia.W dużej mierze także dzięki dobrodziejstwom YouTube’a i internetu. W pewnym momencie wręcz zaczęła się nowa moda. Trochę dla beki, trochę na przekór mainstreamowi. Ta moda sprawiła, że disco polo bez skrępowania i z podniesionym czołem powróciło na salony. Od ładnych paru lat nie ma dużej imprezy firmowej (i nie tylko) w Warszawie i dużych miastach, która nie miałaby w swoim line-upie jakiegoś zespołu disco polo.

Przyznam, że jeszcze ładnych parę lat temu nie przypuszczałem, że doczekam czasów, w których na polskim rynku muzycznym zaczną pojawiać się nowi wykonawcy disco polo. I w dodatku staną się jednymi z najbardziej popularnych w branży.

Tomasz Niecik i jego Cztery osiemnastki już całe 7 lat temu zawojowały nasz nadwiślański kraj. Utwór zaczął doprowadzać sąsiadów oraz bogu ducha winnych pieszych do szału, bo ci musieli znosić dźwięki tego kawałka, wydobywające się z mieszkań blokowisk oraz przejeżdżających samochodów. Cztery osiemnastki były niemal wszędzie.

Jakieś 4 lata temu grupa Weekend nagrała Ona tańczy dla mnie, prawdopodobnie największy hit polskiej muzyki w erze internetu. Oficjalny teledysk do Ona tańczy dla mnie do dziś ma ponad 100 milionów wyświetleń! To nawet na tle światowych gwiazd wynik imponujący.

W kategorii czysto rozrywkowej nie jest to wcale taki zły kawałek. Więcej, moim zdaniem, gdyby tylko lekko "uszlachetnić" jego aranżację, to wyszedłby z tego naprawdę dobry popowy utwór.

To w sumie podobnie jak w przypadku Jesteś szalona Boysów. Bez najmniejszego poczucia żenady uważam, że utwór ten jest jednym z najważniejszych w historii polskiej muzyki rozrywkowej. I też, podobnie jak z Weekendem, gdyby lekko ubogacić aranżację wyszedłby z tego naprawdę świetny popowy numer. W tym przypadku nawet mam dowód, gdyż kilka lat temu Adam Sztaba podjął się wyzwania prze aranżowania Jesteś szalona na wersję z orkiestrą i brzmi to zadziwiająco dobrze.

Disco polo jest już z nami prawie 30 lat. Na tyle zadomowiło się w naszej kulturze, przechodząc przez różne stadia rozwoju i popularności, że obecnie nie da się zamknąć oczu i wmówić komukolwiek, że tego nie ma.

REKLAMA

Ciężko też jakoś specjalnie walczyć z tym fenomenem. To część naszego folkloru. Muzyka do bólu bezpretensjonalna i do przesady prosta jak widać i słychać jest nam potrzebna, zresztą po co komu coś bardziej wyrafinowanego na imprezę bądź dyskotekę? Bo wciąż naiwnie wierzę, że taka jest naczelna funkcja disco polo.

W każdym razie nic nie zapowiada, by disco polo miało kiedykolwiek odejść, także zostaje nam to zaakceptować i przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza albo zignorować. Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA