REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Uff..., Power Rangers nie okazało się festiwalem żenady

Do kinowego rebootu przygód nastoletnich Wojowników Mocy podchodziłem jak pies do jeża. Power Rangers jednak wbrew wszystkim obawom się broni, a potencjalne wady przekuwa w atuty. Nie jestem tylko przekonany, czy film odbiorą tak samo pozytywnie osoby, które nie znają oryginału.

24.03.2017
10:48
Power Rangers recenzja film 2017 - bohaterowie w strojach
REKLAMA
REKLAMA

Historii o piątce niesfornych nastolatków zmieniających się dzięki kolorowym żetonom w wojowników ninja nie sposób traktować poważnie. Na całe szczęście twórcy filmowego Power Rangers nie silili tworzyć adaptacji materiału źródłowego na serio, a postanowili pobawić się konwencją. Jestem pewien, że właśnie to uratowało film.

Power Rangers recenzja film 2017 - bohaterowie przy ścianie class="wp-image-82220"

Power Rangers z 2017 roku nie odrzuca swoją przerysowaną formą, a do tego zgrabnie i nienachalnie czerpie z nostalgii widza.

Nie jestem w stanie ocenić filmu Power Rangers z perspektywy osoby, która nigdy nie miała styczności z serialem o tym tytule. Wśród mojego pokolenia zresztą pewnie ze świecą szukać ludzi, którzy go nie znają. To była jedna z niewielu produkcji aktorskich prosto z Ameryki, które można było obejrzeć w latach 90. w polskiej telewizji.

Power Rangers oglądane dzisiaj budzi jedynie uśmiech politowania. Fabuła wygląda jak pisana na kolanie, a od motywu przemiany grupy dzieciaków w wojowników walczących ze złem głupsze jest tylko to, że ich pojazdami są mechaniczne dinozaury. Jak byłem małolatem to oczywiście mi to nie przeszkadzało i z wypiekami na twarzy śledziłem kolejne odcinki.

Power Rangers nie przetrwało próby czasu, a reboot serii był bardzo ryzykowny.

Kolorowe stroje i groteskowi złoczyńcy w połączeniu ze strasznie naciąganym motywem przewodnim powinno skazać nowe Power Rangers na porażkę jeszcze przed pierwszym klapsem. Po pierwszej zapowiedzi rebootu serii obawiałem się, że film postanowi potraktować materiał źródłowy śmiertelnie poważnie.

Power Rangers recenzja film 2017 - grupa bohaterów class="wp-image-82219"

Jestem pewien, że w takim ujęciu film okazałby się kompletną klapą. Na szczęście zamiast tego zdecydowano się na dość wierną adaptację pierwszego odcinka serialu, nie rezygnując z klimatu amerykańskiej produkcji dla nastolatków z końca ubiegłego wieku ze wszystkimi jej wadami.

Unowocześniono tylko oprawę i przeniesiono akcję do współczesności.

Dzięki temu sceny, które w każdej innej produkcji wywoływałyby na twarzy widza uśmiech zażenowania, w Power Rangers odbierałem jako ukłon w stronę oryginału i zabawę formą. To naprawdę cwane zagranie, dzięki czemu przy Power Rangers można się naprawdę nieźle bawić. W końcu cały czas ma się świadomość, że to co oglądamy to bajka i nostalgiczna podróż w przeszłość.

Fabuła w Power Rangers zgodnie z oczekiwaniami jest prosta jak drut i przypomina do złudzenia pierwszy odcinek serialu. Piątka nastolatków sprawiająca problemy wychowawcze odkrywa w jaskini dziwne artefakty, które dają im nadludzką moc. Okazuje się, że zostają wybrani na obrońców życia na Ziemi przed złymi mocami, a ich przewodnikami stają się robot i dawno zmarły kosmita.

Power Rangers recenzja film 2017 - Zordon class="wp-image-82224"

Jeśli tylko przymknąć oko na kilka głupiutkich pomysłów, to przy dość dużym zawieszeniu niewiary okazuje się, że... film jest poprowadzony bardzo sprawnie, a w scenariuszu nie ma żadnych większych dziur.

To tylko bajka, więc nie mam zamiaru rozwodzić się nad tym, jak bardzo nieprawdopodobne jest by bohaterowie odkryli kamienie dające im moc dokładnie w tym samym czasie, gdy kuter rybacki z dna oceanu wyławia największego wroga całej ludzkości. Nie mam zamiaru też zastanawiać się nad technicznym aspektem "sieci morfowania". To jest przecież zupełnie nie istotne.

Zaskoczyło mnie za to, że kolejne sceny są ze sobą powiązane w logicznym ciągu, a chociaż bohaterowie są do bólu stereotypowi, to ich kolejne decyzje są dobrze umotywowane fabularnie. Zapominając o tych wszystkich fantastycznych elementach i typowej dla gatunku naiwnej nastoletniej dramie, Power Rangers to po prostu bardzo solidna robota.

Bardzo dobrze wypadli aktorzy wcielający się w kultowych bohaterów, chociaż musieli zmierzyć się z legendą.

Główne postaci to kolejno Jason (Dacre Montgomery), Kimberly (Naomi Scott), Billy (RJ Cyler), Zack (Ludi Lin) i Trini (Becky G.). To też odpowiednio klasyczni wojownicy w stroju czerwonym, różowym (chociaż w tej wersji w tym przypadku bliżej do fioletu), niebieskim, czarnym i żółtym.

Power Rangers recenzja film 2017 - bohaterowie w kryjówce class="wp-image-82221"

Power Rangers dał widzom dokładnie tych samych bohaterów, co serial sprzed ponad dwóch dekad. Grają ich młodzi aktorzy, a trójki z nich, w czasach gdy Power Rangers debiutowało w telewizji, nie było jeszcze na świecie. Naomi Scott była wtedy niemowlakiem, a Ludi Lin miał 6 lat.

Cała piątka wypadła naprawdę bardzo dobrze i odnalazła się w tej konwencji.

Film skupia się na postaci Jasona, Billy'ego i Kimberly i nieco po macoszemu traktuje Trini i Zacka, ale cała piątka jest odpowiednio zarysowana. Każdy nastolatek ma swoje za uszami, a podczas seansu poznajemy ich troski i rozterki, a następnie jesteśmy świadkami kiełkowania między nimi przyjaźni.

Całkiem nieźle wypadli też pozostali bohaterowie, w tym Zordon. W tej wersji nie jest to kulka zawieszona w przestrzeni, a gadająca ściana o aparycji Bryanda Cranstona. Głosu robotowi Alpha 5 użyczył Bill Hader, a w stającą przeciwko Wojownikom Mocy groteskową Ritę Repulsę wcieliła się Elizabeth Banks.

Power Rangers recenzja film 2017 - Rita Repulsa class="wp-image-82223"

Wielkimi nieobecnymi jest tylko duet Czacha i Mięśniak, ale jestem w stanie zrozumieć tę decyzję.

Twórcy filmu zamiast pokazywać kolejne dwie postaci skupili się na pokazaniu dynamiki w grupie nastolatków. Oczywiście ich problemy z perspektywy dorosłego człowieka wydają się błahe i naciągane, ich cechy charakterystyczne przerysowane, a rzucane dowcipu balansują niebezpiecznie blisko granicy kiczu.

Nie spodziewałem się jednak niczego innego, skoro zdecydowano się zachować kampową konwencję stylistyczną oryginału. Dzięki temu Power Rangers z 2017 roku to idealna wizualizacja tego, jak mógłby wyglądać ten kultowy serial jeśli pomysł na niego pojawiłby się dwie dekady później.

Power Rangers oczywiście jak na bajkę przystało pokazuje, że bycie innym niż ogół społeczeństwa wcale nie jest niczym złym.

Na uwagę zasługuje też fakt, że twórcy bardzo odpowiedzialnie podchodzą do kwestii światopoglądowych, a ich bajka niesie za sobą nie tylko morał, a w dodatku pewne walory edukacyjne. Bardzo delikatnie i ze smakiem podnoszone są problemy mniejszości, a nawet seksualności.

Cieszy mnie to, że w przeciwieństwie do wielu innych produkcji hollywoodzkich nie epatowano tym aż do przesady, a jedynie delikatnie zaznaczono ten temat. Dzięki temu młodsi odbiorcy będą mogli wynieść z filmu naukę - jeśli nie świadomie, to przynajmniej podświadomie.

REKLAMA

Nie jestem jednak nadal przekonany, że to dzieci są odbiorcami tego filmu. Ponieważ długie godziny spędziłem oglądając Power Rangers jako dziecko w telewizji, to seans był dla mnie przyjemną podróżą w czasie. Pytanie tylko, czy współcześni młodzi odbiorcy polubią te postaci i ten styl.

Studio odpowiedzialne za nowe Power Rangers jest jednak dobrej myśli, bo ma w planach wydać nie jedną, a aż pięć kontynuacji tego filmu - ale jeśli tylko utrzymają one poziom pierwszej produkcji z nowego cyklu, to z ogromną chęcią je zobaczę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA