REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Trailer efektownego King Arthur: Legend of the Sword to dobra lekcja tego, jak nie robić zwiastunów

W zalewie gwiezdnowojenno-komiksowych filmów akcji King Arthur: Legend of the Sword wydaje się ciekawą odmianą. Niestety, wytwórnia robi wszystko, aby obrzydzić mi ten film.

22.02.2017
9:28
Zwiastun filmu King Arthur: Legend of the Sword jest fatalny
REKLAMA
REKLAMA

Dzisiaj zwiastuny filmów akcji można podzielić na dwie podstawowe grupy. Pierwsza to spoty patetyczne, z klimatyczną muzyką, chórami, enigmatycznymi scenami oraz poczuciem wielkiej tajemnicy oraz ważkiej sprawy. Do tego zbioru nie muszą należeć jedynie filmy fantasy oraz filmy kostiumowe. Tak samo świetnym przykładem jest chociażby pełnometrażowy Need for Speed.

Wariant „patetyczny” to bezpieczne rozwiązanie. Większość z nas lubi taką kiczowatą powagę, dostojność, niemalże epickość.

O wiele bardziej ryzykowna jest opcja numer dwa. Czyli spoty energiczne, dynamiczne, wykorzystujące popularne utwory muzyczne kojarzone przez większość odbiorców, prosto z topów list przebojów. Takie trailery mają obiecywać intensywną akcję, przygodę, dynamizm, może też nieco poczucia humoru.

Montaż spotu reklamowego pod muzykę dla mas jest większym wyzwaniem. Chwytliwy kawałek muzyczny nie gwarantuje pozytywnego odbioru zwiastuna. Najlepszym na to przykładem jest fenomenalna kapela Beastie Boys, której utwór znalazł się w trailerze Star Trek Beyond: Całość pasuje względem siebie jak pięść do nosa. Fani zgrzytali zębami z niezadowolenia.

Dział marketingu odpowiedzialny za film King Arthur: Legend of the Sword zdecydował się na drugi, trudniejszy wariant.

Zwiastun został zmontowany pod tempo doskonałego Babe I'm Gonna Leave You od Led Zeppelin. Utwór jest świetny i zdecydowanie zasługuje na odsłuchanie. Tyle tylko, że do klimatów średniowiecznego mordobicia z elementami fantasy nijak nie pasuje. Między warstwą wideo oraz warstwą audio „zabrakło chemii”. Materiał reklamowy miał mnie przekonać do wizyty w kinie, a wyszło zupełnie odwrotnie.

Szkoda, bo King Arthur: Legend of the Sword zasługuje na uwagę. To film w reżyserii Guya Ritchiego - twórcy, który dał nam takie perełki jak gangsterskie Rock'N'Rolla oraz jeszcze lepszy Przekręt. Ritchie to także reżyser Sherlocka Holmesa z Robertem Downey Juniorem. Facet wie, jak zabawić tłumy w kinie bez poczucia żenady.

REKLAMA

Niestety, nowy zwiastun King Arthur: Legend of the Sword w ogóle mnie do siebie nie przekonuje. Film wygląda jak dziesiątki mu podobnych, bez żadnego wyjątkowego akcentu lub unikalnej tożsamości. Miało być inaczej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA