REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Miałem rację – „Avengers: Age of Ultron” to pozszywany Frankenstein. Przyznaje to sam reżyser

Kilka dni temu opublikowałem tekst, w którym dałem upust rozczarowaniu filmem „Avengers: Age of Ultron”. Dzisiaj o super-produkcji mówi Josh Whedon, reżyser tego tytułu. Jego wypowiedzi jedynie potwierdzają moje tezy o fatalnej narracji i braku podstawowego ciągu przyczynowo-skutkowego.

13.05.2015
20:21
„Avengers: Age of Ultron” to pozszywany Frankenstein
REKLAMA

W swoim komentarzu do filmu „Avengers: Age of Ultron” pisałem:

REKLAMA

„Niestety, Avengers: Age of Ultron jest pełne skrótów i niedomówień. Reżyser galopuje z kolejnymi scenami, tracąc wątek przyczynowo-skutkowy. Nie wiemy skąd Fury wytrzasnął działający, latający Helicarrier wraz z całym personelem. Nie widzimy tego, co Scarlet Witch robi Bannerowi i jak wyprowadza go z równowagi.

Nie ma sensownego argumentu przemawiającego za tym, by Hulk ponownie zamienił się w Bannera po walce z Iron Manem w jego potężnej zbroi. Bo co jak co, ale cios mechanicznej pięści to zdecydowanie za mało. Thor wchodzący do jakiejś studni z zaufanym profesorem – co, gdzie i jak? Możecie wyjaśnić mi ten wątek? To było na Ziemi? To było w Asgarcie? Być może przespałem jakąś scenę z The Dark World.”

Większość czytelników była zdania, że oczekiwałem zbyt wiele i nie powinienem czepiać się detali w filmie o super-bohaterach.

Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, nie byłem jedynym, któremu „Avengers: Age of Ultron” nie przypadło do gustu. Większość komentarzy była jednak w zupełnie innym tonie. Zdaniem wielu z was niepotrzebnie szukałem sensu, czy też ciągu przyczynowo-skutkowego w filmie o zamaskowanych herosach. Nie potrafię się z tym zgodzić.

avengers: age of ultron 4

Jasne, podczas seansu „Avengersów” wyłącza się mózg i napawa pięknymi obrazkami. Śmieje się z gagów i podziwia efektowne sceny walki. Nie oczekuje się zbyt wiele i nie doszukuje się w produkcji olbrzymich pokładów realizmu czy silnych związków ze współczesną nauką. To wszystko prawda, wszystko zgoda.

Problem pojawia się wtedy, kiedy niedorzeczności jest tyle, że buntuje się nawet mój wewnętrzny geek. Tutaj nie chodzi o czepianie się szczegółów. Tutaj chodzi o podstawowe pytania pokroju „ale jak?”, „ale skąd?”, „ale kiedy?” czy „ale po co?”. To nie są detale. To elementy filmu, które sprawiają, że narracja i opowieść ma w ogóle sens. To producenckie abecadło, to istota zasadności i zdolności filmu to opowiadania historii.

W sprawie narracyjnego bełkotu i braku związku przyczynowo-skutkowego zabrał głos sam John Whedon. Jego szczerość jest zaskakująca.

Nikogo nie zdziwi, że reżyser był zakładnikiem producentów „Avengers: Age of Ultron”. To oni chcieli, aby w filmie znalazły się konkretne sceny i wydarzenia. W wielu miejscach wizja studia zderzała się z wizją reżysera. Za każdym razem trzeba było wypracowywać kompromis, który powinien zadowalać obie strony. Tak było chociażby z Thorem i tą dziwaczną jaskinią, o którą pytałem was w komentarzu do filmu. Bez odpowiedzi.

Okazuje się, że jaskinia to pomysł producentów. Ci postawili sprawę jasno – nie będzie jaskini, torsu Thora i wody, nie będzie scen na farmie. Czyli tych, które w filmie wypadły najlepiej, pozwoliły produkcji odetchnąć i skupić się na relacjach interpersonalnych bohaterów. Whedon w wywiadzie dla Empire mówi wprost, że czuł się, jak gdyby przystawiono do pistolet do skroni.

avengers: age of ultron 3

Producenci dostali więc jaskinię. Początkowo w znacznie dłuższej formie. W oryginalnej wersji Thor najpierw spotyka się z Nornami – boginiami przeznaczenia z nordyckich mitologii. Następnie prosi o pomoc profesora Selviga. Dopiero później dostaje wizji. Te również trwają znacznie, znacznie dłużej. Ba, pojawia się w nich nawet sam Loki! Wszystkie te sceny zostały nakręcone i znalazły się w roboczej wersji filmu.

Niestety, testowej widowni fragmenty z Nornami nie przypadły do gustu. Whedon się temu nie dziwi – jego zdaniem były za bardzo w stylu filmowych „Thorów” i nie miały wiele wspólnego z klimatem „Avengersów”. Mimo tego producenci byli nieugięci. Chcąc uratować sceny na farmie, reżyser podał swoim widzom fragment w jaskini jako klasyczną wrzutkę, bez ładu i składu wciskając ją pomiędzy inne wątki. Nic dziwnego, że nie podaliście mi odpowiedzi na pytanie o ten fragment. Na niego nie ma odpowiedzi, nie licząc „bo tak chcieli producenci”.

 „Avengers: Age of Ultron” to najlepszy przykład na to, jak nadmierna ingerencja producentów może zdewastować długo oczekiwaną produkcję.

REKLAMA

Marvel Studios jest znane z olbrzymiego wpływu na pracę swoich reżyserów. Najlepiej widać to po „Ant-Manie”, który został postawiony na głowie względem pierwotnej, oryginalnej wizji na film. Z tej perspektywy cieszy mnie, że Whedon walczył jak lwica o swoje ulubione sceny.

Nawet zdaniem reżysera „Avengers: Age of Ultron”, jego film jest zbyt „poszarpany” i krótki. W kilka dni po światowej premierze Whedon przyznał, że gdyby mógł cofnąć się do etapu post-produkcji, dodałby kilka minut do efektownej wizualnej opowieści. Cóż, kto wie, może zobaczymy je w edycji Blu-ray/DVD.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA