REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Space Hulk - turowy Imperator. Recenzja

Space Hulk jest grą daleką od ideału, ale potrafi zauroczyć. Choć niepozbawiona wad, pozostawia po sobie raczej przyjemne wrażenia. Dla mnie to najciekawsza pozycja z uniwersum Warhammera 40.000 od czasów pierwszego Dawn of War.

16.04.2014
9:31
Space Hulk – turowy Imperator. Recenzja
REKLAMA

Bardzo lubię świat Warhammera 40.000, chociaż w moim odczuciu broni się tylko jako tło dla gier: komputerowych, bitewnych, karcianych i planszowych. Na każdym innym polu jest dla mnie absolutnie nieprzekonujący: począwszy od marnych książek, na coraz bardziej karkołomnych grach fabularnych skończywszy.

REKLAMA

Pierwszy Dawn of War był dla mnie objawieniem i pozycją porównywalną do genialnego Starcrafta. Miał nieziemski klimat, cudowną na owe czasy grafikę, a nade wszystko: rozgrywka była niezwykle satysfakcjonująca i wciągająca. Fabularnie co prawda obyło się bez wodotrysków, ale w tym tkwi właśnie słabość tego uniwersum - trudno poprowadzić w nim intrygującą i wiarygodną narrację. Z kolei sequel DoW to w moim odczuciu okropna porażka. Nigdy nawet nie miałem siły go ukończyć. Dwa typy misji wykonywane w nieskończoność i właściwie brak wyzwań stawianych przed graczem kompletnie wyprały go z grywalności. Dużo obiecywałem sobie po Space Marine, ale summa summarum i ta gra okazała się monotonna i mało ciekawa.

Stąd też ucieszyła mnie wieść o wydaniu opartego na znanej mi skądinąd grze planszowej Space Hulka. Choć nie jest to produkcja nowa, właściwie nie bardzo miało się w niej co zestarzeć. Tytuł ten niepozbawiony jest błędów, nieszczególnie urodziwy i niezbyt długi, a jednak przypadł mi do gustu i naprawdę dobrze się przy nim bawiłem.

W Space Hulku wcielamy się w dowódcę oddziału Kosmicznych Marines z Legionu Krwawych Aniołów. Naszym zadaniem jest zbadanie ogromnego wraku statku kosmicznego - "Grzechu Potępienia" - na którym wykryta została obecność rasy genokradów. W trakcie rozgrywki przyjdzie nam podjąć się wykonywania różnorodnych misji - zaplombowania wejść, eskortowania ważnego ładunku, wyplenienia infekcji i tak dalej. W zasadzie każda z nich sprowadza się w gruncie rzeczy do tego samego - czyli skutecznej walki z nieprzyjacielem. Ale ponieważ za każdym razem zmienia się nasza sytuacja taktyczna, jednostki, nad którymi mamy kontrolę oraz przede wszystkim mapa, nie czułem znudzenia. Każdy kolejne poziom stanowił dla mnie nowe, radosne wyzwanie. I to mimo to, że fabuła tu właściwie nie istnieje.

space hulk 3

Jasne, są jakieś tam odprawy (na szczęście niezbyt długie), niby następna misja wynika jakoś tam z poprzedniej, ale to pic na wodę. Bez tej otoczki gra nic by nie straciła. Brakuje też konsekwencji - polegli w trakcie jednego zadania Marines w jakiś cudowny sposób ożywają, żeby stawić się na służbę do kolejnego. Choć wystarczyłoby przecież zmienić im imię, bo z twarzy - znaczy hełmu - niemal wszyscy i tak wyglądają identycznie. Ale to drobiazg, nikt się raczej po Space Hulku nie spodziewa rewelacyjnej, wielowątkowej historii.

Główna kampania składa się z 12 misji, do tego mamy 3 dodatkowe w samouczku. Tutorial jest prosty, pozwala łatwo opanować mechanikę gry i nie irytuje kretyńskimi komunikatami w stylu "A teraz poruszaj kursorem myszki!". Warto go przejść, żeby zaznajomić się z tym, jak to wszystko działa, co do czego służy i do czego jest potrzebne. Choć wszystkiego i tak możemy nauczyć się bez problemu w trakcie rozgrywki, w kilku sytuacjach może to być kosztowna nauka.

space hulk 4

Każda jednostka Space Marine dysponuje czterema punktami akcji, które może wydać na ruch, atak, użycie zdolności lub czynność kontekstową (jak na przykład otwarcie drzwi). Prócz tego, mamy jeszcze zmieniającą się co turę pulę punktów dodatkowych, do wykorzystania przez dowolne wybrane przez nas jednostki. Kluczem do odniesienia zwycięstwa jest więc mądre zarządzanie owymi punktami akcji i - nie ma się co oszukiwać - szczęście.

Rozgrywka toczy się bowiem głównie w ciasnych korytarzach, a genokrady napływają zewsząd. Umiejętne ustawienie naszych wojowników i unikanie walki wręcz jest tu niezwykle istotne. Wrogów zawsze jest zdecydowanie więcej niż nas, a ustawienie się w rządku to szybka droga do przegranej. Jednostki nie strzelają przez siebie nawzajem, nawet obrót od 180 stopni kosztuje 2 punkty akcji, a bliskie spotkania z przeciwnikami to loteria, którą - prawem statystyki - zawsze wygrają oni.

Wszystko wszakże oparte jest na kościach - aby dana akcja się powiodła, musimy "wyrzucić" na sześciościennych kostkach określoną wartość. Póki strzelamy z bezpiecznego dystansu, ryzykujemy tylko jego skrócenie. No, chyba że broń się zatnie, albo wybuchnie. W walce wręcz niższy wynik oznacza natychmiastową śmierć.

space hulk

Skłamałbym mówiąc, że Space Hulk jest niesamowicie trudny. Dość szybko przerzuciłem się na najwyższy poziom trudności, bo na normalnym wyzwania - choć emocjonujące - były jednak zbyt proste. Nie oznacza to oczywiście, że rekomendowałbym to wszystkim - różnica może nie jest drastyczna, ale wyraźna i szkoda się niepotrzebnie frustrować, jeśli normalny poziom będzie dla nas satysfakcjonujący.

Grafika nie robi wrażenia. Mało tego - gra wygląda, jakby była sprzed dobrych kilku lat. Dla mnie to akurat zaleta, wszak nigdy nie przywiązywałem do tego zbyt wielkiej wagi w tego typu tytułach, a dzięki temu Space Hulk bez najmniejszego problemu chodzi na moim mocno już wysłużonym sprzęcie. Pole bitwy wyświetlane jest w rzucie izometrycznym, kamerą możemy dowolnie manipulować - przesuwać, przybliżać i oddalać. Podoba mi się mały wizjer w rogu ekranu, pokazujący to, co faktycznie widzi wybrany przez nas Space Marine - fajny klimat. Dysponujemy również schematycznym widokiem taktycznym, która pozwala ogarnąć całą mapę i na przykład sprawdzić drogę dojścia do celu.

space hulk 2

Muzyka jest ok. Podniosłe, patetyczne dźwięki chórów, tak charakterystyczne dla Warhammera 40k, towarzyszą nam tylko w menu i podczas odpraw. W trakcie misji panuje głucha cisza, przerywana jedynie okrzykami, odgłosami wystrzałów i wybuchów. Udźwiękowienie jest... w porządku, bez fajerwerków.

REKLAMA

Jeśli nastawiacie się tylko i wyłącznie na tryb single player, gra zabierze wam jakieś 12-15 godzin życia. Jak na dzisiejsze standardy - niezły wynik. Warto jednak zainteresować się trybem multiplayer, który oferuje zarówno rozgrywkę w trybie kooperacji, jak i przeciwko sobie. Cieszy też obecność hot seat. Mało kto z tego pewnie w dzisiejszych czasach korzysta, ale bywały sytuację, że zabiłbym za grę, którą nie byliby Herosi III i w którą mógłbym pograć z kumplami na jednym komputerze.

Reasumując, Space Hulk jest moim zdaniem pozycją obowiązkową dla miłośników turowych gier taktycznych i uniwersum Warhammera 40.000. Klimat został oddany naprawdę nieźle, a rozgrywka daje sporo frajdy. Jeśli jednak lubicie gry bardziej dynamiczne, szybsze, a bez audiowizualnego orgazmu nie ruszacie nic nawet kijem przez szmatę, za tę cenę raczej odradzam.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA