REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Silicon Valley – kolejny serial o nerdach, na całe szczęście całkiem niezły

Co to za serial, w którym akcja dzieje się w Dolinie Krzemowej, głównymi bohaterami są nerdy próbujące dorobić się na beznajdziejnych aplikacjach, a Kid Rock jest najbiedniejszą osobą na imprezie? Silicon Valley proszę państwa, nowy serial komediowy od HBO, który ma szansę być ciekawą alternatywą dla Big Bang Theory.

10.04.2014
20:56
Silicon Valley – kolejny serial o nerdach, na całe szczęście całkiem niezły
REKLAMA

Kiedy już myślałem, że HBO nie umie produkować komedii (o czym Spojrzenia najlepiej świadczą), to pojawia się Silicon Valley i nadzieja zostaje przywrócona. „Nerdostwo” (kujonowatość) już nie jest tym co kiedyś, parafrazując wypowiedź głównego bohatera serialu – „teraz żyjemy w czasach, kiedy to nerdy mogą rządzić i tworzyć imperia”. HBO w końcu dostrzegło tę prawidłowość  i stworzyło serial, który może być odległym echem przeboju Zemsta Frajerów albo The Social Network potraktowanym mniej serio.

REKLAMA

Porównywanie Silicon Valley do Zemsty Frajerów jest dużym nadużyciem w tym momencie (tym bardziej, że dopiero widziałem pierwszy odcinek), ale dostrzegam potencjał kryjący się za produkcją HBO. Mike Judge – jeden z twórców serialu – celnie strzela w stereotypy narosłe wokół korporacyjności i specyficznej społeczności trafiającej do Doliny Krzemowej i przerabia te stereotypy na zgrabne gagi.

Judge jednocześnie wykorzystuje bardzo prosty i oczywisty (dla takiej produkcji) schemat, tzn. wrzuca kilku „półgłówków” do Doliny Krzemowej, którzy dobrzy są jedynie w programowaniu, natomiast w życiu wychodzi im już trochę gorzej. Grupa przyjaciół trafia do inkubatora przedsiębiorstwa, którym zarządza wiecznie zjarany Erlich. Żeby było ładnie i kolorowo, gang” również podlega stereotypizacji, stąd jednym z członków supergrupy nerdów jest wielbiciel Szatana (Gilfoyle), Hindus Dinesh (Hindus zawsze musi być), jeden „rozsądny” (Big Head), wspomniany wcześniej „zjarany” (Elrich) i zakompleksiony, znerwicowany przywódca grupy, czyli Richard Hendrix (Thomas Middleditch), który bez pomocy innych, nie umiałby nawet zauważyć swojego potencjału.

Hendrix jest zatem głównym bohaterem serialu, programistą, który tworzy beznadziejną stronę („Pied Piper”) i jednocześnie genialny program do kompresji plików, który strona wykorzystuje. Potencjał programu zauważają dwie firmy, jedna z nich oferuje Hendrixowi od razu potężną gotówkę, a druga możliwość stworzenia własnej firmy i czuwania nad swoim dziełem. Co wybiera bohater? Tego wam nie zdradzę oczywiście, ale odpowiedzi pewnie sami się domyślacie, w końcu – jak wspomniałem wcześniej – sporo w Silicon Valley prostych i banalnych rozwiązań, czego nie traktuję jako wadę. Największą zaletą serialu jest jednak kreacja bohaterów.

REKLAMA

Judge łatwo skupił uwagę widza na postaci Hendrixa, ponieważ ten bohater (świetnie zagrany przez Middleditcha) jest typem człowieka, którego łatwo polubić - czyli nieudacznik, ale jednak geniusz, frajer, ale na partyjkę w PESa można by się z nim wybrać. Chłopiec do bicia, któremu jednak coś w życiu wychodzi na przekór wszystkiemu. Na horyzoncie fabuły pojawia się również postać żeńska, z którą zapewne głównego bohatera coś połączy.

Łatwo zarzucić Judge’owi popadanie w zanadto karykaturalne spojrzenie na przedstawicieli Doliny Krzemowej, ale cóż… Judge sam był jednym z tych ludzi w latach 80-tych, więc zakładam, że chociaż w większej części wie, o czym robi serial. Oczywiście Silicon Valley to nie jedyny serial osadzony w Dolinie Krzemowej, produkcja Amazonu pt. Betas to przykład bardzo podobnej komedii, tylko że o mniejszym zasięgu i potencjale. Pierwszy sezon serialu Judge’a ma mieć tylko osiem odcinków, z czego się bardzo cieszę, bo oznacza to, że produkcja nie może być zbyt szybko spartolona. Nic, tylko patrzeć jak sprawy będą się rozwijać.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA