W końcu możemy zobaczyć polskie Lords of The Fallen w akcji! Muszę przyznać – jestem pod ogromnym wrażeniem

Dlaczego „zaskakująco”? Cóż, dosyć powiedzieć, że nie jestem wielkim fanem gier City Interactive. Chociaż ich oferta jest adresowana do graczy z nieco cieńszymi portfelami, co samo w sobie niezwykle się chwali oraz jest kapitalnym modelem biznesowym, żadnej produkt z dorobku CI nigdy nie wywarł na mnie naprawdę pozytywnego wrażenia. Do teraz.

Lords of The Fallen prezentuje się naprawdę niesamowicie. Przed pierwszym pokazem tej gry sami twórcy mówili o inspiracją wymagającymi grami Dark Souls oraz Demon Souls. Podczas oglądania fragmentu rozgrywki podobieństwa są wyczuwalne momentalnie, od pierwszych sekund. Lords of the Fallen wygląda podobnie jak azjatyckie gry Action RPG, tyle tylko, że znacznie, znacznie bardziej okazale. Dark Souls 2 wciąż jeszcze nie zagościło na sklepowych półkach, ale już teraz widać, że polskie Lords of the Fallen na płaszczyźnie grafiki zjada go na śniadanie. Trudno się zresztą dziwić – mówimy o iście next-genowym projekcie, który jesienią 2014 roku zadebiutuje nie tylko na komputerach osobistych, ale również konsolkach PlayStation 4 oraz Xboksie One. Obraz to jednak nie jedyna zaleta nadciągającej produkcji.

Jako ogromny zwolennik wymagających gier, jestem zauroczony modelem rozgrywki zastosowanym przez CI Games. Od samego początku widać, że walka stanowi podstawowy filar rozgrywki, fabułę spychając na dalszy plan. Będąc przy starciach, bardzo ciekawym pomysłem jest pełna dowolność w wyborze posiadanej broni, niezależnie od klasy postaci. Te z kolei mają wymykać się typowym podziałom na wojowników, łuczników czy czarnoksiężników, będąc związane z systemem magii. Tej niestety na pokazie zabrakło, co wyraźnie zaznaczył Tomasz Gop „twarz” projektu pracująca wcześniej nad drugą odsłoną komputerowego Wiedźmina.

Co ciekawe, pomimo pewnej płytkości na płaszczyźnie scenariusza czy interakcji ze światem, główny bohater Lords of the Fallen ma być stosunkowo skomplikowaną postacią. Opierając się na słowach Tomasza Gopa, przyjdzie nam pokierować prawdziwym twardzielem, który „złem zwalcza zło”. Harkyn, główny protagonista, który budzi silne skojarzenia z uniwersum Warhammera, ma mieć własną historię, bolesną przeszłość, która go ukształtowała oraz własną osobowość. Jestem zaintrygowany – herosi z Dark Souls to bezosobowe przedłużenie gracza, które służy jedynie do opanowanej po mistrzowsku walki. Możliwość przywiązania do bohatera w wymagającym, bezlitosnym Action RPG będzie czymś stosunkowo świeżym.

Nieco więcej wiemy również o samym świecie. Na pewno kojarzycie ogromną, kamienną dłoń wystającą z ziemi. Ta znajdowała się na niemal wszystkich pierwszych grafikach koncepcyjnych gry. Okazuje się, że to demoniczne, złe bóstwo, które wiele lat temu zostało uwięzione pod powierzchnią ziemi. Chociaż dzisiaj ogromne, wystające z ziemi niczym góry palce są jedynie wspomnieniem dawnych, mrocznych lat, zło ponownie zaczyna pojawiać się na świecie. Demony związane z bóstwem pojawiają się znikąd, natomiast najsilniejsi z nich, „lordowie” będą tak zwanymi „bossami” do pokonania dla gracza.

Po pokazie, jaki Tomasz Gop urządził dla IGN musze zrewidować swoje oczekiwania względem Lords of the Fallen. Od początku wiedziałem, że mamy do czynienia z największym projektem w historii CI Games, ale takiej jakości i miodności sączonej przez ekran naprawdę się nie spodziewałem. Lords of the Fallen stało się właśnie jedną z najbardziej oczekiwanych przeze mnie produkcji w 2014 roku. Nie mogę się doczekać, kiedy położę ręce na tym tytule, w wersji na PlayStation 4. Póki co pozostaje mi jedynie napisać – doskonała robota, CI Games.