REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

„Powstanie Warszawskie” Lao Che to kronika, jakiej potrzebuje nasza historia

Jakkolwiek oceniane byłoby samo powstanie warszawskie, biorących w nim udział Polaków uważam za prawdziwych bohaterów. I płytę Lao Che z 2005 roku mam za piękny hołd złożony tym ludziom.

01.08.2013
16:59
„Powstanie Warszawskie” Lao Che to kronika, jakiej potrzebuje nasza historia
REKLAMA

Kiedy 8 lat temu Lao Che wydało „Powstanie Warszawskie”, spodziewałem się albumu patetycznego, bogoojczyźnianego i miałkiego. Po pierwszym przesłuchaniu zapałałem jednak do niego uwielbieniem i przez długi czas utwory takie jak „Godzina W”, „Stare Miasto” czy „Czerniaków” nie schodziły z mojej playlisty.

REKLAMA

Na album składa się dziesięć kompozycji, będących chronologicznie przyporządkowych do kolejnych historycznych wydarzeń powstania. „Powstanie Warszawskie” otwiera więc „1939 (Przed Burzą)” opowiadający o nastrojach przed wybuchem tego niepodległościowego zrywu. W „Godzinie W” opisany zostaje dzień, w którym powstanie ma swój początek – 1 sierpnia 1944 roku.

Następne utwory prowadzą nas przez wszystkie ważniejsze epizody: utratę Starego Miasta, niewystarczające alianckie zrzuty z zaopatrzeniem, nieudane próby odbicia Żoliborza i Starego Miasta, przebicie do Śródmieścia, brak oczekiwanego wsparcia ze strony Armii Czerwonej, natarcie Niemców na Mokotów, ewakuację kanałami i wreszcie – kapitualcję.

Praktycznie od razu daje się zauważyć, iż kompozycje stanowią kopilację, łączącą autorskie teksty wokalisty Lao Che, Huberta „Spiętego” Dobaczewskiego z cytatami z licznych innych źródeł: poezji, przemówień, dialogów filmowych i z innych utworów muzycznych.

Wszystkie te nawiązania literackie i historyczne, wraz z żywą i doskonale dobraną warstwą muzyczną, tworzą niezwykły, nostalgiczny klimat albumu. Różnorodne stylistycznie utwory są wzruszające, czasem smutne, czasem nieco podniosłe. Lao Che udało się jednak uniknąć zbędnego patosu i nadęcia.

REKLAMA

Nie jestem znawcą muzyki. Ale jeśli ma ona wzbudzać emocje, to „Powstaniu Warszawskiemu” wywiązuje się z tego rewelacyjnie. Choć już niemłoda, dla mnie to wciąż jedna z najlepszych polskich płyt, jakie kiedykolwiek ukazały się na rynku. Zachęcam do odświeżenia jej sobie (lub zapoznania się z nią, jeśli wcześniej wam umknęła). Szczególnie dziś.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA