REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Czyje uczucia obraża „Agora”

Gdy Alejandro Amenabar, hiszpański reżyser znany z takich filmów jak „Inni”, „W stronę morza” czy „Otwórz oczy” podjął się pracy nad „Agorą” wielu kręciło głową z niedowierzaniem. Mało kto wierzył, że Amenabar udźwignie ten kompletnie nie pasujący do jego wcześniejszej twórczości, wysokobudżetowy obraz. A jednak – udało mu się.

31.07.2013
9:12
Czyje uczucia obraża „Agora”
REKLAMA

Gdy w 2009 roku na ekrany kin wchodził dramat Alejandro Amenabara pt. „Agora”, spotkał się ze sporą krytyką ze strony środowisk chrześcijańskich. Jak to często w takich przypadkach bywa – krytyką nie do końca zasłużoną. Religia, jako temat właściwie dowolnego tworu kultury – filmu, książki, czy komiksu – zawsze budzi kontrowersje. Wyjątkowo łatwo jest go przerysować, przedstawić historię zakłamaną, bądź nazbyt uproszczoną. „Agora” jednak nie stawia religii w opozycji do mądrości, raczej wskazuje, że problemu tkwi gdzie indziej: w fanatyzmie, ignorancji i agresji.

REKLAMA
agora

Hypatia z Aleksandrii – zwana „męczennicą nauki”. Aleksandryjska filozofka neoplatońska, matematyczka; córka Teona z Aleksandrii. Niepraktykująca poganka, która nie chcąc dostarczyć pretekstu chrześcijańskiej administracji miasta do ataku na siebie i swoich uczniów respektowała antypogańskie prawodawstwo. Wyznawana wiara nie miała dla niej żadnego znaczenia, opiekowała się wszystkimi studentami, niezależnie od ich poglądów religijnych. Za czasów biskupa Teofila cieszyła się powszechnym szacunkiem. Po objęciu biskupstwa przez Cyryla z Aleksandrii była prześladowana i ostatecznie została zamordowana – zdarto jej szaty, wkłuto oczy i zadźgano ją ostrakonami.

Film przenosi widza do V wieku naszej ery, do Aleksandrii. Piękne i bogate miasto, będące w owym czasie jednym z najznamienitszych ośrodków intelektualnych, staje się areną krwawych zmagań pomiędzy trzema wyznaniami: chrześcijaństwem, pogaństwem oraz judaizmem. Pogromy, rzezie i brutalne odwety stanowią porażający kontekst, na tle którego obserwujemy losy kilku bohaterów. Hypatia (Rachel Weisz), astronomka i filozofka neoplatońska, prowadzi w Bibliotece Aleksandryjskiej wykłady dotyczące sensu poszukiwania prawdy, która jest jedyną drogą, dzięki której człowiek może osiągnąć doskonałość. Usiłuje złagodzić trawiące miasto konflikty, jednak jej głos znika wśród wrzasków agresywnej tłuszczy. Postawiona w sytuacji bez wyjścia, Hypatia za wszelką cenę stara się ocalić gromadzoną przez setki lat wiedzę. Zdaje się być jedną z ostatnich osób, dla których mądrość ma w tej sytuacji jakiekolwiek znaczenie. Gdy obalane są posągi i podpalane pergaminy, nad rozumem zwycięża fanatyzm oraz ciemnota.

„Agora” to film, który równie łatwo można pokochać, co znienawidzić. To obraz trudny w odbiorze, odbiegający od superprodukcji takich jak „Gladiator” czy „Ben Hur”. Tło historyczne sprawia wrażenie dość pretekstowego i opowiedzianą w „Agorze” historię bez trudu można by odnieść do bardziej współczesnych wydarzeń. Dramat Amenabara angażuje widza emocjonalnie, jest nakręcony bardzo sprawnie, jednak jeśli ktoś oczekuje wielkiego historycznego widowiska – raczej się rozczaruje. Dalece bardziej istotna jest w nim paraboliczna warstwa intelektualna, opowieść o mądrości zadeptywanej przez zaślepionych ideologicznie fanatyków. Duże wrażenie zrobiła na mnie Rachel Weisz, która odegrała rolę Hypatii przekonująco, z niesamowitą wrażliwością. W ogóle aktorsko film wypada bardzo dobrze – być może ciut teatralnie, ale na pewno nie sztucznie. Szkoda jedynie, że relacje między skrajnie różnymi postaciami nie zostały bardziej rozbudowane. Można było zrezygnować na ich rzecz z niektórych wątków, na przykład przedstawić politykę kontekstowo, bez wgłębiania się w – moim zdaniem – momentami zbędne szczegóły.

REKLAMA
AGORA

„Agora” nie jest dziełem antychrześcijańskim czy w ogóle antyreligijnym. Zgadza się, że wyznawcy chrześcijaństwa przedstawieni są jako tępa, agresywna grupa, kompletnie nie kojarząca się z „religią miłości”. Ale identycznie wypadają wszyscy inni fanatycy – judaiści i poganie. Warto pamiętać też o tym, że przedstawiona w filmie historia oparta jest na kanwie historycznych wydarzeń. „Agora” dla jednych będzie obrazem nudnym, dla innych intelektualnie miałkim, a dla jeszcze innych – naprawdę wartościowym. Na mnie film wywarł duże wrażenie, dlatego też zachęcam do seansu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA