REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Polski „Adwokat Diabła” nie zdał aplikacji

Czy pełnometrażowy film nieprofesjonalny należy traktować tak samo jak produkcję wysokobudżetową, czy raczej powinniśmy podchodzić do nich z różnym nastawieniem i różnymi oczekiwaniami? A może na ocenę amatorskiego filmu powinno wpływać to, jak jego twórcy chcą, by był on postrzegany?

30.07.2013
13:03
Polski „Adwokat Diabła” nie zdał aplikacji
REKLAMA

Nie będzie chyba zbyt śmiałym założenie, że każdy oglądał kiedyś jakąś amatorską produkcję filmową. I nie mówię tu rzecz jasna o popularnych w Internecie krótkich filmikach o kotkach i pieskach, tylko o obrazach fabularnych, które opowiadają krótszą bądź dłuższą historię. Weźmy chociażby kultowy w pewnych kręgach „Bułgarski pościkk” autorstwa ZF Skurcz, czy nie mniej popularne „Wściekłe Pięsci Węża” tego samego studia. Już na pierwszy rzut oka widać, że poziom ich realizacji daleki jest od profesjonalizmu, nie przeszkadza to jednak – wręcz przeciwnie – dobrze się bawić podczas seansu. Specyficzne aktorstwo, czy oględnie mówiąc nie najwyższej klasy efekty specjalne, nie odrzucają od ekranu, bo takie po prostu mają być; dodają tym filmom jakiegoś uroku i rozweselają swoją nieporadnością.

REKLAMA
zfskurcz

Weźmy jednak dzieło, które stara się dorównać filmom kinowym, budżetowe braki nadrabiając ambicją i pomysłowością. Znacie „Dla ciebie i ognia”? To jedna z najgłośniejszych polskich produkcji niezależnych ostatnich lat, zdobywczyni kilku nagród i wyróżnień na rozmaitych festiwalach. W tym pełnometrażowych debiucie „Wytwórni Filmowej Kalina” poznajemy historię Adama, młodego i pełnego ambicji karierowicza, pracującego jako dziennikarz w lokalnej gazecie „Kurier Pomorza”. Adam jest gotów posunąć się naprawdę daleko, by zdobyć mocny materiał, który pozwoli mu zyskać rozgłos, sławę i uznanie. Tak daleko, że nie ma nawet oporów przed fałszowaniem dowodów i podrzucaniu ich niewinnym osobom. Pewnego dnia otrzymuje tajemniczą kopertę, w której znajduje dziwne zdjęcia swojej narzeczonej – ona sama twierdzi, że nic o nich nie wie i że muszą być sfabrykowane. Od tego momentu w życiu Adama pojawia się coraz więcej problemów. Kolejne podejrzane koperty, wszystkie opisane „Tibi et igni”, trafiają do jego skrzynki pocztowej. Adam na własną rękę prowadzi śledztwo, podczas którego popada w coraz większą paranoję.

dlaciebieiognia
REKLAMA

Gdy czytałem opis „Dla ciebie i ognia” byłem zaintrygowany. Nieczęsto zdarzają się w polskim kinie rasowe thrillery, a fabuła tego filmu brzmiała naprawdę zachęcająco. Cóż z tego, skoro sam obraz jest niestety komiczny. Choć daleki od bycia wciągającym i zawierający kilka absurdalnych epizodów, sam scenariusz nie jest zły. Jednak sposób w jaki został zrealizowany niejednokrotnie przyprawiał mnie o spazmy śmiechu. I to w sytuacjach, gdzie twórcy starali się raczej zachować powagę i stworzyć nastrój. Aktorstwo jest niesamowicie drętwe, dialogi sztywne do tego stopnia, że ze znajomymi często je sobie cytujemy, traktując niczym rasowy żart. Co więcej, „Dla ciebie i ognia” pełen jest scen tak ogranych, że ciężko je traktować serio. Im dłużej film trwa, tym więcej wydarzeń, które trudno powiązać z wcześniejszym biegiem wypadków i które wydają się nielogiczne. Niezłe zdjęcia i montaż to za mało, żeby uratować ten film. Jest on na swój sposób cudowny, wzbudza w widzu ogromną radość i zawsze poprawia nastrój, jednakże zamiast kabaretem, miał on zdaje się być thrillerem. A zamiast śmiechu, powinien budzić napięcie.

Choć na wielu płaszczyznach „Dla ciebie i ognia” jest obiektywnie lepszy niż twory ZF Skurcz, potrzeba naprawdę wiele dobrej woli, żeby nazwać go filmem zwyczajnie dobrym. Zabiły go ograne do bólu klisze i drewniani aktorzy, przy których Mroczki i Cichopki to prawdziwe gwiazdy. W „Bułgarskim pościkku” sceny, które mają bawić – bawią, w „Dla ciebie i ognia” sceny, które mają być poważne... też bawią. Ale czy to film po prostu zły, którego nie da się obejrzeć z przyjemnością, nawet podchodząc do niego jak do kryminału? Chyba się da, byleby ze świadomością, że jest to produkcja amatorska – a więc bez stosownego dystansu będzie trudno.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA