REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Ibrahimović wyjaśnia czemu Guardiola rozłoży Bayern w ciągu 12 miesięcy

Nigdy nie miałem wysokiego mniemania o Guardioli - przyszedł na gotowe, a kiedy zaczęło się psuć od razu ewakuował się z tonącego okrętu. I gdzie? Do kolejnego gotowca. Ale nawet to można by było tłumaczyć jego kilkoma sukcesami. Po lekturze "Ja, Ibra" ciężko mi się zdobyć na jakąkolwiek nić uznania dla hiszpańskiego trenera filozofa. 

28.07.2013
12:55
Ibrahimović wyjaśnia czemu Guardiola rozłoży Bayern w ciągu 12 miesięcy
REKLAMA
REKLAMA

Piłkarskie biografie są przeważnie słabe i średnie, a w najlepszym wypadku - raz na sto lat - niezłe. Długo nie będę Was trzymał w niepewności - "Ja, Ibra" jest najlepszym dziełem tego typu, kopie tyłki nie tylko historiom Mourinho, Del Piero, Iniesty, ale też tradycyjnej beletrystyce z gatunku dramatu, romansu czy fantasy rozsianych po sklepowych półkach. Naprawdę, kawał zawodowej lektury.

Choć napisana jest językiem prostym, dodaje jej to autentyczności. W końcu mamy do czynienia z autobiografią. Zlatan Ibrahimović to jeden z najlepszych piłkarzy XXI wieku, a do tego postać nad wyraz kontrowersyjna ze względu na przypiętą do niego łatkę bad boya, którą zresztą sam w książce wielokrotnie mediom wypomina i się z niej tłumaczy. Ale w tej akurat materii nie czułem się do końca przekonany.

Standardowo - jak to u piłkarzy bywa - mamy w książce epizody o dzieciństwie i początkach kariery. To zawsze największa bolączka tego typu dzieł. Nie tutaj. Młodość Zlatana była pełna historii rodem z filmów przygodowych, a sam bohater wspomina je w niezwykle ciekawy sposób. Choć przyznam uczciwie, że czasem zabawnie wygląda jak Szwed opisuje swoje życie ciężkie w "getcie" , które z polskiej perspektywy wygląda trochę jak przygody typowej klasy średniej.

Większość piłkarzy znana jest z tego, że kosi jak leci, a Ibra swoją wybrankę poznał lata temu, na dodatek jest starsza od niego o 11 lat. Krótka i sprowadzona do ogólników historia miłości Zlatana i Heleny i tak bije na głowę sporo romansideł. Pani Grochola powinna czuć się poważnie zagrożona.

Przede wszystkim jednak książka jest wspaniała z punktu widzenia fanów futbolu. Jest taka, jaka powinna być piłkarska biografia. Są nazwiska, konkretne mecze, konkretne zagrania. Ibra z dystansu bardzo solidnie ocenia funkcjonowanie klubów takich jak Juventus, Inter czy Barcelona. Nie brakuje mocnych refleksji o krętaczu Moggim, naiwnym Morattim, twardym Capello, boskim Mourinho czy pozbawionym jaj Guardioli. Czyli rzeczy, których domyśla się każdy kibic, ale też jedynie się domyśla - a Ibrahimović, jako człowiek, który zetknął się z tym bezpośrednio, w końcu opinie te zdaje się potwierdzać. Ja przynajmniej byłem usatysfakcjonowany, bo utwierdził mnie w mojej wizji współczesnej piłki, wzbogacając ją nowymi, pikantnymi szczegółami.

I choć jestem przekonany, że czasem mocno gryzł się w język, nie chciał przesadnie kogoś urazić, pomijał niektóre historie, a samego siebie - wbrew pozorom - także trochę wybielał, to i tak jest to książka jakich mało. Mimo wspomnianego wybielania nie brakuje zabawnych historii, m.in. o tym jak zdobył przyjaciela będąc zapalonym xboksowiczem czy jak kompletnie nie umiał jeździć na nartach i musiał wybrnąć z sytuacji, gdy na stoku rozpoznały go tabuny fanów. Tak naprawdę Zlatan jawi się tu jako sympatyczny chłopak, a w pełni krytycznie mówi tylko o dwóch osobach - Ljunbergu i Guardioli. To niezły odsetek jak na książkę, w której pada kilkaset nazwisk największych światowej piłki (m.in. bardzo ciekawe spojrzenie na Leo Beenhakkera).

W pół dnia pochłonąłem książkę Ibrahimovicia, a wierzcie mi - to wcale nie jest jakaś broszurka, jakimi lubią raczyć nas piłkarze. Pędziłem jednak strona po stronie, bo znakomicie relacjonował każdy etap swojej kariery, a czym prędzej chciałem dojść do wspomnień z mojego ulubionego Interu i wreszcie - wątku o Barcelonie, w którym naprawdę dał do pieca.

REKLAMA

I, ponieważ zwabiłem Was do lektury takim, a nie innym nagłówkiem,książka dość jasno pozwala podejrzewać jak potoczą się losy wspomnianego Bayernu. Klubu wprawdzie pełnego pieniędzy, solidności i niemieckiej precyzji, ale z zawodnikami uzbrojonymi ponadto w temperament. Czynnik w Barcelonie obcy, a z którym Guardiola - zdaniem Ibry - kompletnie sobie nie radzi. Szwedzki piłkarz nie zostawia suchej nitki na hiszpańskim szkoleniowcu, którego pogardliwie zaczął nazywać filozofem.

Książka urywa się na etapie pobytu w AC Milanie, więc jestem pełen nadziei, że z czasem Ibra dorzuci do tego jakieś wydanie drugie wraz z kulisami transferu do PSG i następnego klubu, który podobno już ma na oku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA