REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Del Piero czynił Juventus odrobinę mniej parszywym - teraz go nie ma

Wybitnie parszywy klub, ten Juventus. Jak nie ustawia spotkań, to szprycuje zawodników dopingiem albo chociaż dobiera sobie sędziów, co samo w sobie brzmi jak futbolowy absurd. Ale i tak, ich największą niegodziwością było pozbycie się Alessandro Del Piero, obok Javiera Zanettiego i Francesco Tottiego, ostatniego z żyjących jeszcze gigantów włoskiej ligi. 

16.07.2013
18:53
Del Piero czynił Juventus odrobinę mniej parszywym – teraz go nie ma
REKLAMA
REKLAMA
delpiero-okladka

Gigantów, bo zostało jeszcze - gwoli sprawiedliwości - kilku olbrzymków, choć grono to z roku na rok coraz bardziej się kurczy. I choć moje kibicowskie serce od blisko dwóch dekad pozostaje czarno-niebieskie, do postaci Alessandro Del Piero zawsze, niezależnie od boiskowej sytuacji, czułem wielką sympatię i szacunek. To jest jedna z tych postaci, których klasa sportowa i pozasportowa przyćmiewa wszystkie pozostałe przeciwności. Dlatego może nawet z trochę większym żalem niż niektórzy kibice Juve witałem wiadomość o tym, że po zdobyciu tytułu mistrzowskiego, klub nie widzi dalej miejsca dla Del Piero, który poświęcił mu blisko dwie dekady swojego życia.

Z biografiami i autobiografiami piłkarzy bywa niestety tak, że większość utrzymana jest na bardzo standardowym, podręcznikowym, zupełnie pozbawionym polotu poziomie. Takie miłe wyjątki stanowią historie Zlatana Ibrahimovicia czy Andrzeja Iwana. Można to poznać od razu - fragmenty tych dzieł latają po internecie niczym wycinki z najlepszej beletrystyki. W przypadku większości książek piłkarzy lub chociaż o piłkarzach - niestety, jest to uciecha głównie dla wielkich fanów danego zawodnika.

Tak właśnie jest w przypadku "Gramy dalej". Alessandro Del Piero wprawdzie opowiada tam o swoim dzieciństwie, jak nieśmiało rozpoczął przygodę z piłką, wkomponował się w skład Juventusu, a następnie powraca wspomnieniami do kilku wydarzeń z jego kariery. Wszystko jednak sprawia nieco wrażenie, jak gdyby te największe smaczki - ważne mecze - przepisywał żywcem z Wikipedii. Brakuje mi tam jakiegoś silnego autorskiego spojrzenia na sytuacje, które tworzyły przecież historię futbolu. On bardzo starannie pisze o tym, że grał spotkania, ale mało na temat tego, co się wtedy działo. Karnie relegowano go wraz z zespołem do Serie B. Wspomina kilkukrotnie nazwę "Calciopoli" nie kusząc się nawet o kilka słów komentarza. I niestety  - w podobnym tonie utrzymana jest cała książka.

REKLAMA

Momentami można pomyśleć, że książkę pełną refleksji nad życiem i historii cieśli, mleczarza, fruwającego motylka, tylko nie piłkarza, napisał nie jeden z najwybitniejszych graczy dwóch ostatnich pokoleń (tak sympatycznie uplasował swoją karierę na samym środku), tylko papież Franciszek. To bardzo sentymentalne dzieło, pisane jednak na zasadzie "podałem Marchisio bardzo ładną piłkę". W efekcie, książka Del Piero nie jest niestety "futbolową beletrystką". To laurka dla fanów Juventusu i Sydney FC (hihi), którzy zbierają gadżety, mają już kubek i szalik, a teraz fajnie byłoby wyjść przy okazji na oczytanych. Cała reszta, z fanami Serie A włącznie, nie znajdzie tam niczego bardzo ciekawego, niczego pikantnego, ani niczego, czego by już nie wiedzieli.

Ps. Proszę też bardzo (trochę można, a nawet trzeba) nie wkurzać się o tytuł i inne złośliwości. W obliczu obecnej polityki kadrowej Interu, wytykanie kryminalnej historii Juventusu, to jedna z niewielu przyjemności, które zostały polskim kibicom Nerazzurrich.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA