REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Sukiyaki Western Django. Japoński gulasz zachodnich potraw

Sukiyaki Western Django jest świetnym pastiszem westernu i kina samurajskiego, w reżyserii jednego z najbardziej utalentowanych reżyserów ostatnich lat z Japonii. 

Filmografia Takeshiego Miike jest często podawana jako jedna z inspiracji dla takich artystów jak Robert Rodriguez czy Quentin Tarantino. W jego repertuarze możesz znaleźć wyjątkowo brutalne filmy, które zdają się nie znać tabu ani dobrego gustu. Wiele scen z jego prac często trafia na różne toplisty najobrzydliwszych scen w historii kina, i to z bardzo solidnych powodów. Kiedy jeden z najlepszych filmów jego autorstwa, Ichi Zabójca, miał swoją premierę na festiwalu w Toronto, widowni przed seansem podawano papierową torbę na wymiociny. Mówię serio.

28.05.2013
19:30
Sukiyaki Western Django. Japoński gulasz zachodnich potraw
REKLAMA
REKLAMA

Jego bardziej znane historie zazwyczaj opowiadają o porachunkach gangów i yakuzie, ale i tak wielu krytyków wciąż zalicza je do horroru, ze względu na wyjątkowo obfite i sugestywne sceny tortur. Ten gość jest w stanie wzbudzić kontrowersje w Japonii, której kino nigdy nie odwracało się plecami od brutalności i seksu. I pisząc o tym wszystkim muszę zaznaczyć, że zazwyczaj przy omawianiu jego monstrualnie obszernej filmografii, wielu krytyków gubi fakt, że Takashi Miike jest wciąż twórcą o dużej wrażliwości artystycznej, który nie tylko nie wstydzi się żadnej ze swoich inspiracji, uwielbia się nimi chełpić i wystawiać je na pierwszy plan, często zmieniając ich znaczenie poprzez ustawienie w innym kontekście. I pomimo takiej nieszczęsnej reputacji, Miike stworzył też szereg kompletnie „bezkrwawych” i familijnych filmów (jak np. wyśmienity Zebraman). Jest to człowiek, który ma naprawdę sporo do powiedzenia i nie da się go łatwo szufladkować do jednej kategorii.

Kiedy planujesz zobaczyć film taki jak „Sukiyaki Western Django”, tytuł powinien zdradzić Ci wszystko czego można się spodziewać. Sukiyaki jest rodzajem japońskiego gulaszu – i ten tytuł odnosi się oczywiście do terminu „Spaghetti Western”, określającego filmy z akcją osadzoną na dzikim zachodzie, ale kręcone w Hiszpanii i Włoszech. Różniły się one znacznie od dawnych, romantycznych i naiwnych historii produkowanych wcześniej w Stanach, zarówno pod względem podkręconej brutalności, jak i większej wolności artystycznej. Podczas gdy amerykańskie westerny były bardzo skupione na swojej roli dydaktycznej, europejskie odpowiedniki wybierały znacznie „brudniejszą” i „mroczniejszą” estetykę. Niektóre z nich wykorzystały to, żeby opowiadać historie bardziej znaczące i głębokie... inne po prostu nie obawiały się być pięknym spektaklem, bez obawy o sens czy wierność historii. Sukiyaki Western Django zbudowany jest oczywiście na kanwach Django z 1966 w reżyserii Sergio Corbucci'ego – tego samego filmu, który niedawno zainspirował Tarantino do jego własnej wersji tej historii (a jeśli jeszcze nie widziałeś oryginału, prawdopodobnie powinieneś). I choć Miike korzysta z wielu elementów pierwowzoru (jak np. sławna trumna) – czerpie równie wiele z japońskiej i europejskiej historii, filmów samurajskich i podobnych.

Samotny rewolwerowiec trafia do miasteczka Yuta, opanowanego przez skłócone klany Genji i Heike. Po krótkiej konfrontacji, znajduje schronienie u Ruriko, samotnej kobiety wychowującej wnuka Heihachiego, dziecko zrodzone z miłości członków dwóch stronnictw. Możesz być tym odrobinę zaskoczony, ale odpowiednik Django (choć nigdy tak nie nazwany) pozostaje kompletnie bierną postacią aż do samego finału. Zamiast tego poznajemy losy całej rodziny Heihachiego.

Western, w którym wszystkie sceny kręcone są w Japonii, a wszystkie rolę grają Japończycy (z wyjątkiem gościnnego i krótkiego występu Quentina Tarantino). Możesz sobie pomyśleć, że nie ma możliwości, żeby taki pomysł nie wyszedł kompletnie kuriozalnie i groteskowo. I miałbyś rację, film nawet przez chwilę nie traktuje się na poważnie – nie obawia się swojego kiczu, ale pławi się w nim. I choć w kilku momentach robi się dość krwawo, i tak wszystko jest bardzo umowne: otwierająca scena nagrana została na namalowanym tle, z ewidentną makietą góry Fuji i zachodzącym słońcem zawieszonym na doskonale widocznym sznurze. Wszyscy Japończycy mówią boleśnie pokaleczoną angielszczyzną.

REKLAMA
sukiyaki2

Pomysł na film był prosty: Co by było, gdyby połączyć klasyczny krwawy Spaghetti Western, z estetyką i bohaterami krwawego kina samurajskiego. Ale filmowy bigos (czy też - sukiyaki) na tym się nie kończy – dostajemy elementy filmów o yakuzie, anime. W pewnym momencie jeden z bohaterów powołuje się na Szekspira, co było chyba najbardziej nieoczekiwanym odniesieniem. Doskonała reżyseria Takieshiego Miike powoli pozwala nam zaadaptować do nowych warunków i przyjąć ten dziwaczny świat snu. O dziwo, wszystkie zapożyczone elementy zaczynają pasować do siebie idealnie, tworząc jeden naprawdę świetny film.  I za te pięć złotych, które kosztuje na VOD.pl - dostajemy interesujący, bezpretensjonalny eksperyment, który na pewno jest warty uwagi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA