REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Niech schowa się Iron Man i Batman, oto najlepsza ekranizacja komiksu

X-Men to cykl filmów, który po długim okresie produkowania prawdziwych bubli w temacie superbohaterskich adaptacji, pokazał, ze można do tematu podejść serio i z szacunkiem do oryginału.

22.04.2013
14:05
Niech schowa się Iron Man i Batman, oto najlepsza ekranizacja komiksu
REKLAMA
REKLAMA

Od czasu burtonowskich Batmanów, przez ekrany kinowe i wypożyczalnie DVD/video przewijały się same przeciętniaki lub wręcz prawdziwe klęski - a tytuły takie jak Batman & Robin, Spawn czy Steel wywołują do dziś prawdziwy popłoch u każdego szanującego się fana komiksów.

W końcu, w 2000 roku pojawili się X-Men i okazało się, że jeśli ma się dobry scenariusz, świetną obsadę i materiał źródłowy niosący sobą coś więcej, aniżeli pojedynki facetów w dziwacznych kostiumach, to może z tego wyjść coś naprawdę dobrego i wartościowego. Pamiętajcie, że był to czas na długo przed filmami Nolana, superbohaterów nie brało się ani trochę serio, a i nie było specjalnie popytu na takie historie. X-Menom się jednak udało i nie tylko film stworzył cała serię i markę filmowych mutantów, ale i otworzył furtkę innym adaptacjom komiksów, których twórcy inspirują się filmem Bryana Singera do dziś.

5

Dlaczego się udało? Przede wszystkim, sama historia była angażująca i zajmująca. Otóż u niektórych ludzi w okresie dojrzewania uaktywnia się tzw. gen X, skutkujący zazwyczaj powstaniem w organizmie jakiejś specyficznej mutacji, dającej owej osobie ponadprzeciętne zdolności. Mutanci żyją wśród ludzi, ale wywołują powszechny strach i niechęć. I nic dziwnego - w zasadzie trudno się dziwić, że zwykli ludzie czuja się trochę nieswojo, kiedy po ulicach chodzą osobnicy strzelający laserem z oczu czy obdarzeni zdolnościami telekinetycznymi. Dlatego też władza stara się jakoś temu zaradzić, ograniczając ich prawa i wolność, z kolei niektórzy mutanci pod przywództwem prof. Charlesa Xaviera próbują wypracować jakieś pokojowe rozwiązania. Problem w tym, że nie każdemu mutantowi pasuje taka pacyfistyczna polityka - a najgłośniejszym z nich jest Magneto, nawołujący do objęcia władzy przez mutantów, w związku z tym, że w jego mniemaniu są oni wyższym stadium ewolucji człowieka. I tak mniej więcej wygląda punkt wyjścia, widz natomiast ma w ramach tego świata okazję poznać kilka naprawdę ciekawie rozpisanych postaci i śledząc ich losy, samemu opowiedzieć się po którejś ze stron, bo film, choć daje nam do zrozumienia kto jest dobry, a kto zły, to unika jednostronnych osądów i uczciwie pozwala poznać punkt widzenia czy wręcz słuszność poglądów każdej ze stron. Otrzymujemy zatem niegłupią historię, bardzo dobrze zagraną, z satysfakcjonującym finałem i bardzo ciekawie zarysowanym uniwersum, które mimo oczywistego komiksowego rodowodu, wypada bardzo realistycznie i naturalnie.

7

To jednak nic w porównaniu do kontynuacji, X2, która bierze wszystko to co dobrze wypadło w poprzednim filmie i jakimś cudem robi to jeszcze lepiej. Sceny akcji są nakręcone po mistrzowsku, a otwierająca film sekwencja ataku na Biały Dom jednego z mutantów, potrafiącego się teleportować na krótkie odległości Nightcrawlera, to jedna z najbardziej efektownych scen, jakie kiedykolwiek widziałem w kinie. Dysonans pomiędzy sprzecznymi wizjami świata, jakie prezentują obecne w filmie frakcje jest jeszcze większy, ale i jeszcze trudniej którejś z nich nie przyznać racji - każda z nich bowiem kieruje się bardzo czytelnymi motywacjami, opierając na racjonalnych powodach. Udało się rozbudować postaci głównych i pobocznych bohaterów, zaprezentować kilka nowych, a napięcie towarzyszące oglądaniu i oczekiwaniu na rozwiązanie całej historii jest nieporównywalnie większe. Powstała adaptacja idealna, niedościgniony wzór - całe filmowe uniwersum żyje bowiem własnym życiem, w oderwaniu od komiksów, jednocześnie zachowując ich ducha i uniwersalną wymowę, trafiając idealnie w ten punkt równowagi między kreatywnością filmowców, a wiernością materiałowi źródłowemu.

3

Co jest jeszcze warte dodania w przypadku obu filmów, to kapitalna obsada, grająca wiarygodnie i wcielająca się w wielu przypadkach w role tak dobrze, że utożsamiana bywa ze swoimi filmowymi bohaterami nawet przez fanów komiksów. Patrick Stewart do idealny Charles Xavier, Hugh Jackman to jedyny słuszny Wolverine, Ian McKellen jest świetny jako Magneto i tak dalej. Co najważniejsze, mutanci w obu filmach to nie stereotypowe, płaskie postaci, ale ludzie z krwi i kości, a kiedy nie korzystają ze swoich umiejętności, czasami łatwo zapomnieć, że mówmy tu od ekranizacji komiksu z superbohaterami w roli głównej. Bo też na dobrą sprawę to nie supermoce i fikuśne stroje grają tu pierwsze skrzypce - gdyby pozbawić cała historię motywu z mutacją, a owych mutantów zastąpić jakąś inną dyskryminowaną mniejszością, całość wcale by nie straciła swojej mocy i wymowy.

6

Obie części X-Men można zakupić za iTunes za 11,99€ każda (lub wypożyczyć za 3,99€) - obie też dostępne są w wersji z polskimi napisami. Prawdopodobnie w związku z bliską premiera filmu The Wolverine, iTunes akurat przypomina nam o tych właśnie produkcjach, ale także o pozostałych filmach z mutantami w roli głównej. Tym niemniej zarówno X-Man: The Last Stand, jak i Wolverine: Origins nie za bardzo nadają się do polecenia. Pierwszy co prawda warto obejrzeć, by poznać jak rozwiązują się niektóre wątki, ma też kilka udanych scen, które zapadają w pamięć, ale bardzo traci przez zaburzenie równowagi między komiksowym efekciarstwem, a jakością fabuły i niestety obserwujemy głównie masę wybuchów i tłuczenia się po pyskach, natomiast drugi z nich to zwyczajnie policzek dla każdego fana Rosomaka (i Deadpoola), więc pozwolę sobie w tym miejscu zamilknąć na ten temat, bowiem musiałbym użyć solidnej ilości wulgaryzmów.

4

Szkoda, że polskich napisów nie doczekał się ostatni z promowanych filmów o X-Men, prequel X-Men: First Class. Znowu mamy tu do czynienia ze świetną obsadą (James McAvoy, Michael Fassbender, Jennifer Lawrence), a fabuła skupia się na relacjach między młodym Xavierem, a Erikiem Lensherrem (czyli późniejszym Magneto), dając dużo miejsca na świetne dialogi i doskonałe kreślenie przemian, przez jakie przechodzą ci bohaterowie, nie zapominając jednak o tym, by dostarczyć widzowi też sporo akcji i szeroki wachlarz nowych mutantów do poznania.

REKLAMA

W kolejce czekają jeszcze dwa filmy - będzie to The Wolverine, mający swoją premierę 26 lipca 2013, opowiadający o podróży Logana do Japonii już po wydarzeniach z X-Men: The Last Stand oraz X-Men: Days of Future Past, kontynuacja First Class, spinająca jednak linię prequeli z oryginalną trylogią, w związku z czym w filmie wystąpi zarówno McAvoy, Fassbender i reszta "młodych", jak i Patrick Stewart czy Ian McKellen. Fani mutantów mogą zatem cieszyć się z tego urodzaju, natomiast nie-fani... powinni jak najprędzej zameldować się po drugiej stronie, np. pochłaniając X-Men i X2, które nie zestarzały się ani trochę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA