REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Retro Stefson – wspomnień czar

Nie nowe Depesze, nie The Strokes, a Retro Stefson jest przełomem tygodnia. Gdy repertuar starych wyjadaczy zawodzi, trzeba sięgnąć po inspiracje świeżaków. Od pierwszych dźwięków, kupili mnie!

26.03.2013
19:30
retro stefson
REKLAMA

Podróż w czasie – cisną się słowa na usta. Retro Stefson współczesne zagrania łączy z dźwiękami lat dziewięćdziesiątych, które wywołują rumieńce na twarzy. Słychać echa Technotronic, starego r’n’b oraz elektronicznych dźwięków wydobywanych z maszyn salonu gier. Esencja stylu nowej płyty, która tworzy niezwykle sentymentalne muzyczne pejzaże – coś do tej pory niespotykanego.

REKLAMA

Zespół najpierw charakteryzował się innym stylem. Na debiutanckim Montana panowały garażowe (tudzież piwniczne) dźwięki z organami w tle niczym w kultowym The Doors „Light My Fire”. Kimbabwe zainspirowane afrykańskimi rytmami stanowiło esencję niezależnego i ambitnego popu. Wystarczy posłuchać „Mama Angola” by w pełni doświadczyć tego, co jest często trudne do opisania słowami.

Retro Stefson jest prawdziwą sztuką w wydaniu komercyjnym. Otwierający krążek „Solaris” nakreśla klimat reszty utworów w kosmiczny sposób – urwany bit przeplatany dźwiękami subtelnej elektroniki. Promujący album „Glow” to prawdziwy majstersztyk bardzo mocno związany stylistycznie z latami dziewięćdziesiątymi, lecz poddający stare brzmienie funkującej gitarze. „Qween” w pewnym momencie mocno zalatuje muzyką taneczną ze starych lat w stylu Haddaway czy La Bouche. W „Julii” nagle pojawiają się fragmenty „Jump” Van Halen oraz zmiksowanych wokaliz rodem z oldschoolowego dance’u. Rytmy tamtych lat przewijają się praktycznie w każdym z kawałków.

REKLAMA

Wehikuł czasu, pop maszyn arcade (zakończenie utworu „(o) Kami”), funk wymieszany z chilloutem lat dziewięćdziesiątych. – i tak jeszcze zbyt mało, by w pełni odzwierciedlić klimat całej płyty. Retro Stefson czaruje wspomnieniami i one są jego siłą. Najnowszy album to krok milowy w karierze zespołu, który latami przechodził niezauważony. Reprezentuje ambitny pop współczesnej generacji, niewdychającej muzycznego smogu popularnych stacji radiowych. Wbrew pozorom, żaden to manifest niezależności, ale wykorzystywanie inspiracji kultury masowej z głową.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA