REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Battlefield 4 – jaki być powinien?

Pierwsze sensacje związane z czwartą odsłoną konkretnego flagowca od EA zmuszają do przemyśleń. Co mogą zrobić twórcy, żeby Battlefield sprzedał się jeszcze lepiej? Poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, ale wydanie produktu lepszego niż aktualny zdecydowanie jest możliwe.

23.03.2013
21:30
Battlefield 4 – jaki być powinien?
REKLAMA
REKLAMA

To wiemy już na pewno – będzie coś na kształt bitew morskich. Na czy pod wodą, przy udziale jakich maszyn i na jaką skalę – tego typu szczegóły wciąż owiane są tajemnicą. Ta może rozwiać się z okazji premiery pierwszego trailera, zaplanowanej na 27 marca. Już dzisiaj wiemy jednak, że DICE poszerza zakres manewrów bojowych. Pytanie, czy za ilością kolejnych czołgów, samolotów, wozów bojowych, walących się budynków i graczy na ekranie pójdzie jakość. Sensacje związane z Battlefield 4 zmusiły mnie do zastanowienia, czego ja chciałbym doświadczyć, grając w nowego pretendenta do tronu najlepszej wieloosobowej strzelaniny.

NOWE STRONY KONFLIKTU

b5

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że do „czwórki” wkroczy Chińska Republika Ludowa, najprawdopodobniej zalewając mrowiem średnio uzbrojonych, skośnookich wojaków lepiej doposażone wojska amerykańskie.

Skoro akcja Battlefielda 4 ma miejsce w czasach teraźniejszych, warto spojrzeć na innych poważnych graczy, którzy mogliby znaleźć się w kolejnej odsłonie. W końcu ile można strzelać do Rosjan i Talibów? Azjatycki tygrys na pewno będzie miłą odmianą, budzącą skojarzenia z solidną częścią drugą. To jednak nie jedyny potentat, który na naszych oczach urasta do rangi lidera danego regionu. Wystarczy spojrzeć na rozrastającą się armię Indii oraz Turcji, prawdziwych molochów, które prężą swoje muskuły, pokazując gotowość do objęcia stanowiska przodownika w danym zakątu globu. Biorąc pod lupę efekt ostatnich interwencji pod płaszczem rezolucji ONZ w Libii i Mali, Francuzi z ich odświeżonymi modelami śmiercionośnych zabawek, narodowo-niemieckiej produkcji, również pokazali pazur. Chyba jak każdy, chętnie wskoczyłbym w skórę polskiego wojaka, niemniej PÓKI CO Rosomakami i paroma F-16 świata nie podbijemy. PÓKI CO. Byliśmy w Medal of Honor i Call of Duty, wychodzi na to, że Battlefield to tylko kwestia czasu.

LEPSZA WALKA W ZWARCIU

b2

Battlefield od zawsze stawiał na otwarte przestrzenie i wykorzystanie pojazdów. Walka na bliskie odległości, przy użyciu samej piechoty, pozostała tylko dodatkiem. Możliwe, że właśnie z tego powodu DLC Walka w zwarciu nie był tak dobry, jak byśmy sobie tego życzyli. Myśląc o pojedynkach na bliskie odległości, w ciasnych tunelach i gęstych zabudowaniach, przychodzi mi na myśl pierwsze Modern Warfare. Tam ten element został dopracowany do perfekcji. Spoglądając na Call of Duty jako na całość, wzorowanie się na Activision może nie jest jednak najlepszym pomysłem. Kiedy o tym pomyślę, przed oczami staje mi obraz „motylego tańca”, gdzie dwójka oponentów skacze i kręci się wokół siebie, na przemian prując ogniem i przeładowując magazynki. Brr, parodia wojny.

Tak czy inaczej, walka w zwarciu i na bliskie odległości powinna w końcu nabrać odpowiednich rumieńców. DICE zrozumiało, że osiągnie to między innymi dzięki większemu, bardziej pogłębionemu systemowi zniszczeń otoczenia, ale to nie wystarczy. Pod lupę należy wziąć całą mechanikę strzelania. Ta na bliskich odległościach potrafi być surowa i nieciekawa. No, chyba, że mówimy o zajściu wroga od tyłu, z nożem żołnierskim w ręku. To już zupełnie inna sprawa i inny poziom satysfakcji.

BARDZIEJ WYMAGAJĄCE PROWADZENIE POJAZDÓW

b3

Jestem w pełni świadomy, że Battlefield to rozrywka, nie realizm. Jeżeli chcemy doznań, które są jak najbliżej prawdziwego pola bitwy, wchodzimy na serwery trzeciego ARMA. Może zbyt długo grałem w fenomenalny produkt Bohemia Interactive, niemniej nieco większe wymagania stawiane przed wirtualnymi pilotami i kierowcami mogłyby wyjść serii na dobre. Przy aktualnej kondycji Battlefielda 3, dominacja w powietrzu jest sprawą iście kluczową. Może nawet ważniejszą, niż zdobywanie kolejnych flag – te zawsze da się odzyskać. Świetna sprawa, zupełnie tak, jak we współczesnych konfliktach. Tam ten, kto ma powietrze, ma również wygraną w kieszeni.

W wypadku gry od EA doprowadziło to jednak do pewnych absurdów. Jedna tylko powietrzna forteca AC-130 jest w stanie przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść, niezależnie z jak doświadczonym oponentem byśmy nie konkurowali. Obrona przeciwlotnicza potrafi być zupełnie bezsilna wobec doświadczonych pilotów przeciwnika, nawet ta zainstalowana przy kluczowej, głównej bazie jednej ze stron.

Łatwość w obsłudze lądowych i powietrznych maszyn prowadzi do absurdalnych sytuacji. Sam byłem świadkiem, kiedy gracz preferował myśliwiec w roli rakiety, niż samolotu, atakując czołg przeciwnika niczym japoński kamikaze. Prowadząc czołg, łatwiej staranować uciekającą piechotę, niż poszatkować ją ze stacjonarnej wieżyczki. Wisienką na torcie jest jednak użycie różnej maści pojazdów transportowych. Te, wypakowane ładunkami C4, zamieniają się w pędzące bomby, które po zderzeniu z przeciwnikiem zamieniają się w ogromne kule ognia. Kreatywność graczy to dobra rzecz, ale z drugiej strony, w trosce o efekt „prawdziwej wojny” sterowanie mogłoby być nieco bardziej czułe, skomplikowane i wymagające. Nie marzy mi się tutaj ARMA, po prostu lekkie podniesienie poprzeczki.

MOCNA WERSJA NA KONSOLE

b1

Nie dziwię się, że rynek konsolowy jest niemal w całości zdominowany przez Call Of Duty. Battlefield 3 w wersji na PS3 i X360 został brutalnie wykastrowany, zarówno z wielkości map, jak i maksymalnej ilości graczy. To właśnie te elementy zawsze świadczyły o wielkości omawianej serii. W przypadku „trójki” DICE po prostu nie podołało. Jeśli Battlefield, to tylko na komputery osobiste.

Bardzo prawdopodobne, że czwarta część zostanie wydana na konsole nowej generacji. W końcu w EA sami przyznali, że nigdy wcześniej nie byli tak przygotowani na nadchodzące sprzęty, jak teraz. Jeżeli to prawda, mam nadzieję, że 64 konsolowych graczy na ekranie nie będzie stanowić dla twórców wyzwania. W przeciwnym razie możemy liczyć na powtórkę z rozrywki.

Z drugiej strony, w świetle sensacji związanych z bitwami podwodnymi, obawiam się, czy EA nie poszło o krok za daleko. Przeniesie konfliktu w kolejny, podwodny wymiar, przy maksymalnej ilości graczy zaserwowanej dla trzeciego Battlefielda, może rodzić poważne wątpliwości. Obawiam się, że otwarcie kolejnego wojennego frontu nie doprowadzi do pustek wśród piechoty na środku pola walki. Te z kolei zostanie zdominowane przez ciężki sprzęt i pojazdy, ze snajperami schowanymi za każdym krzakiem i murkiem. Bezpośrednia wymiana ognia ucierpi przy takim scenariuszu jeszcze bardziej, a tego serii na pewno nie życzę.

SYMBIOZA Z PRZEGLĄDARKĄ

b6

O ile o wymaganej obecności „platformy przymusu”, jaką jest Origin, nie mam dobrego zdania, Battlelog to już zupełnie inna para kaloszy. Poza statystykami i funkcjami typowo społecznościowymi, to rozwiązanie ma jedną naprawdę genialną cechę – kolejkowanie, podłączanie się do serwerów i wczytywanie mapy odbywa się w zminimalizowanym trybie gry. Program pochłania cały ekran dopiero w momencie, kiedy możemy już wskoczyć w sam środek bitwy. Pozwala to na zaoszczędzenie cennego czasu. Jeżeli stoimy w kolejce, może to być nawet parę minut, które spędzimy na oglądaniu zabawnych zdjęć kotów w Internecie. Świetne rozwiązanie, chociaż na początku nie umiałem się do tego przyzwyczaić. Życzę sobie, żeby twórcy poszli w tym kierunku i jeszcze bardziej rozwinęli swój wewnętrzny system danych.

PRZEWODNI WĄTEK MUZYCZNY MUSI BYĆ

Battlefield bez charakterystycznego wątku muzycznego to nie Battlefield. 1942, „dwójka”, Bad Company, futurystyczne 2142 czy aktualna odsłona, znany kawałek w różnych aranżacjach od lat zagrzewa do walki kolejne tysiące graczy i po prostu tak musi być dalej. To jeden z podstawowych elementów, takich jak obecność pojazdów czy ogromne, otwarte przestrzenie. Proszę się nie śmiać, bez zachowania ciągłości w sferze dźwiękowej gry nie kupię, chociażby kosztowała przy premierze raptem 100 złotych. To symbol, którego nie może zabraknąć.

REKLAMA

… I WIELE, WIELE INNYCH

To te najważniejsze życzenia, chociaż znalazłoby się ich jeszcze naprawdę dużo. Lepszy system zniszczeń zabudowań, większa różnorodność pojazdów, jeszcze bardziej dopieszczona grafika, setka graczy na serwerze, mapy dorównujące geniuszowi Karkland i Zatoki Omańskiej, poprawiony system kolizji z obiektami… Sporo tego. Oczywiście cały czas mówimy o zbiorze otwartym. Z chęcią się dowiem, czego wy oczekujecie od nadchodzącego molocha ze stajni Elektroników.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA