REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2

Zakończenie i zadowalająca sprzedaż Rainbow Six Vegas utwierdziły w przekonaniu, że kontynuacja to tylko kwestia czasu. I rzeczywiście druga odsłona, w której akcję po raz kolejny umiejscowiono na planie neonowego Las Vegas, pojawiła się w sprzedaży. Choć i z tym nie tak do końca, gdyż tak naprawdę świecące blaskiem kasyna odejdą w niepamięć. Tu większość czasu spędzimy na obrzeżach Miasta Grzechu. Nie przeszkodziło to jednak w zdobyciu sporych zysków ze sprzedaży. A to można uznać niewątpliwie za sukces. Tylko odpowiedzmy sobie szczerze czy Vegas 2 jest wart swojej ceny?

11.03.2010
23:01
Rozrywka Blog
REKLAMA

"Dwójka" jest nagrodą dla cierpliwych. Około półtora roku czekania. Na tak naprawdę paczkę nowych misji i kilka uprzyjemniających rozgrywkę zmian. Jak pierwsza odsłona skończyła się, wszyscy zainteresowani dobrze wiedzą. Choć twórcy mieli w tym przypadku dopieścić warstwę fabularną, to nie została ona ostatecznie dopracowana. Zabrakło odpowiedniego szlifu. Co prawda wyjaśnia się sytuacja, której jesteśmy świadkami w samej końcówce pierwszego Vegas, ale to za mało, by dobrze ocenić pod tym względem kontynuację. Jednak o jednej rzeczy warto napisać. Przedstawione wydarzenia w recenzowanej grze Ubisoftu Montreal nie dzieją się wyłącznie w lokacjach znanych z poprzedniczki. Wpierw częstowani jesteśmy swego rodzaju prologiem, który rozgrywa się przed zdarzeniami, mającymi miejsce w "jedynce". Potem - rozdział dalej - rozgrywana jest misja w tym samym czasie, co misja głównego bohatera pierwszej części, Logana Kellera, w Meksyku. A dopiero później akcja przenosi się do niedalekiej przyszłości. Po co Ubisoft zastosował taki zabieg? Po to, żeby dać jasne wyjaśnienie zaistniałej sytuacji w obu odsłonach. Ale mimo chęci - tak naprawdę nawet ci, którzy ukończyli Vegas, a co dopiero nowicjusze niemający do czynienia z "jedynką", mogą pogubić się w nie tak klarownej historii. Autorzy scenariusza chcieli dobrze, lecz nie wyszło tak dobrze, jak bym sobie życzył. W sumie brakuje ciekawszych i zawierających więcej konkretów na temat fabuły scenek.

REKLAMA

W Rainbow Six Vegas 2 nie wcielimy się już w postać Logana, tylko w niejakiego Bishopa. Oczywiście, nie mogło zabraknąć starych twarzy, w tym i wymienionego bohatera poprzedniej części. A jako Bishop (tym razem stworzony w skromnym edytorze jeszcze przed przystąpieniem do głównej atrakcji - czyli kampanii) przyjdzie dowodzić nam Jung Parkiem i Michaelem Walterem, których umiejętności zdążyliśmy poznać wcześniej - w poprzednim RS-ie.

Całkowitą nowością w tej odsłonie są Osiągnięcia oraz tzw. A.C.E.S. Oba elementy mają duże znaczenia w Vegas 2. Za wykonywanie zadań podczas rozgrywek zarówno sieciowych, jak i w trybie pojedynczym nagradzani jesteśmy np. nowymi kamuflażami czy bardziej zabójczym uzbrojeniem. A.C.E.S. natomiast to Zaawansowana Specjalizacja Sprawności Bojowej, która dzieli się na trzy kategorie: strzelec, walka bezpośrednia oraz szturm. I podczas grania zdobywamy doświadczenie niczym w "erpegach" właśnie w wymienionych specjalizacjach (a za zdobycie konkretnej liczby punktów awansujemy na wyższy stopień rangi). Oczywiście, bez obaw - Vegas 2 to nadal FPS z elementami taktycznymi. Nagrody otrzymujemy za sposób, jakim wykończyliśmy przeciwnika oraz za wyróżnienia na polu bitwy (strzały w głowę, zabicie przeciwnika od tyłu, w wieżyczce czy zza osłony).

Mimo że system może się podobać, to w trybie dla pojedynczego gracza według mnie nie ma racji bytu i nie bardzo sprawdza się w praktyce. Otóż, przechodząc tytuł, da się odkryć jedynie kilka, góra kilkanaście pierwszych poziomów, a jest ich o wiele, wiele więcej. Za pierwszym podejściem nie nacieszymy się prawie w ogóle nowymi broniami czy specjalnym ubiorem komandosów. Zaledwie poznamy małą część tego, co oferuje "system nagradzania" w Vegas 2. Resztę najlepiej po prostu "wymęczyć" w trybie wieloosobowym. Oddział Ubisoftu w Montrealu również i tu chciał dobrze, ale wyszło im nie najlepiej. Odnoszę wrażenie, że ich koncepcja, wizja gry, nie została odpowiednio przemyślana i można zauważyć, że za sprawą powyższego powstały dziury, które teraz nie sposób załatać. Co prawda poszli mały kroczek naprzód, wprowadzając kilka próbujących wnieść trochę świeżości do rozgrywki zmian, ale z co najwyżej średnio udanym skutkiem.

Kolejnym krokiem ku zmianom jest udynamicznienie gameplayu, poprzez dodanie możliwości biegania. Niby nic dużego, ale cieszy. Dzięki temu poruszanie się po dość obszernych lokacjach trwa o wiele sprawniej i szybciej. Charakter gry w ogóle nie różni się od tego, który znamy z "jedynki" - nadal mamy do czynienia z rasowym FPS-em z elementami taktycznymi. Chociaż na paru scenach (każdy akt dzieli się na kilka) stosowanie taktyk ogranicza się do zera, a po prostu wymagana jest sprawna ręka, dobre przymierzenie, umiejętne chowanie się za ścianami czy rozstawionymi beczkami i wychylanie się zza przeszkód, by ostrzelać wrogie jednostki. Na tym polega cała zabawa w Vegas 2. Gears of War w wersji mniej nastawionej na akcję. Po dłuższym obcowaniu z tytułem można narzekać na zbytnią monotonię, więc jeśli Vegas nie przypadł ci do gustu, to nie masz tu czego szukać. Zaś jeśli wymieniony wcześniej produkt Epic Games odstraszał cię zbytnią rzezią na ekranie monitora, ale lubisz zbliżony doń system walki, to powinieneś być zadowolony z recenzowanego dzieła. A co do fanów poprzedniego RS-a...

Od samego początku twórcy zapowiadali więcej poziomów rozgrywających się poza wielkimi i błogimi kasynami. I wywiązali się z obietnicy. Misje zawarte w kontynuacji wypadają niekiedy blado w porównaniu z pierwszą częścią. Nie mówiąc już o braku takich, które choćby w połowie zbliżyły się z jakością do genialnego Dante's Casino. Sporo etapów w Vegas 2 ani trochę nie zachwyca, a przyjdzie nam odwiedzić zaśnieżone Pireneje, sale gimnastyczne, kilka biednie wyglądających kasyn, teatr czy lotnisko na pustyni w Nevadzie. Znajdzie się parę miejsc, które mogą się autentycznie podobać, ale w ogólnym rozrachunku całość wypada gorzej niż w "jedynce".

Natomiast dużym plusem jest struktura poziomów. W wielu miejscówkach mam kilka wejść, z których możemy skorzystać do wtargnięcia na teren opanowany przez terrorystów. W sam raz przeznaczone dla trybu kooperacyjnego z innym graczem. Choć i z komputerem również się da, to niekiedy SI kompanów z drużyny szwankuje - raz po raz się blokują albo nie wykonują rozkazów.

Vegas 2, prócz całkiem niezłej kampanii, oferuje jeszcze kilka równie interesujących rozgrywek, w tym wspomniany w poprzednim akapicie CO-OP (z tym, że nieco okrojony - maksymalnie dla dwóch, a nie dla czterech graczy), polowanie na terrorystów w pojedynkę lub z sąsiadem. No i oczywiście tryb sieciowy poprzez Internet albo LAN, który jest podzielony na kilka rodzajów meczu, np. ratowanie zakładników czy wysadzanie. Gra się naprawdę miło, choć przy dużej konkurencji ciekawszą propozycją wydaje się - mimo trochę innego charakteru - Call of Duty 4 i Quake Wars. Niemniej jednak multiplayer jest jedną z mocniejszych stron Vegas 2. Gra się nieco podobnie jak w CoD 4 (choć zależy to od trybu). Drażniły mnie jedynie nieco małe mapy i przy kilkunastu graczach czasem trzeba było przepychać się, żeby gdzieś się dostać. Prawdopodobnie to kwestia przyzwyczajenia, szczególnie, że jestem uzależniony od ET: QW, które oferuje naprawdę ogromny obszar, zwłaszcza w porównaniu do tego, co prezentuje Vegas 2.

Można było spotkać się z niezbyt pochlebnymi opiniami na temat warstwy wizualnej najnowszej odsłony serii Rainbow Six. Wbrew temu, co gracze wypisują, nowy FPS sygnowany nazwiskiem Toma Clancy'ego, wygląda co najmniej przyzwoicie. Mimo upłynięcia półtora roku od czasu premiery pierwszego Vegas, to Unreal Engine 3.0, z którego dobrodziejstw korzysta również i druga część, spisuje się tu dobrze. Zmiany w większości są co prawda kosmetyczne, ale modele postaci nadal robią wrażenie. Lokacje już nie powodują opadów szczęki, jak wspomniane wcześniej Kasyno z "jedynki". Po prostu brakuje mi rozmachu, jakim wyróżniała się poprzedniczka. Ponadto kilka map może nawet i gorzej prezentuje się niż w pierwszym Vegas, ale i tak dają radę.

Warto też wspomnieć o tym, że francuskie studio jeszcze przed premierą obiecywało, że posiedzą trochę nad optymalizacją. Mimo że wymagania być może odrobinę wzrosły, to jest lepiej. Praktycznie tylko w paru momentach klatki leciały w dół, przeważnie w obecności buchającego ognia. Vegas zapamiętałem jako jedną z gorzej zoptymalizowanych gier, jakie wyszły na PC. Druga odsłona na szczęście nie kontynuuje tej tradycji i widywałem bardziej wymagające sprzętowo produkcje.

Ścieżka dźwiękowa trzyma zbliżony poziom, co by nie rzec prawie identyczny. Utwory przygrywające z dobrym rezultatem podtrzymują atmosferę widoczną na ekranie monitora. Znajdzie się parę w gorszym wydaniu i też takie, które moim zdaniem nietrafnie dobrano do sytuacji w grze. Niech przykładem będzie choćby misja na lotnisku, podczas której penetrowania w pewnym momencie słyszymy muzykę, pasującą do aktualnie rozgrywanego etapu ni w pięć ni w dziewięć.

REKLAMA

Podobnie jak część pierwsza i ta została wydana w Polsce przez Cenegę Poland w wersji w pełni zlokalizowanej. Czyli oprócz rodzimych napisów usłyszymy postaci mówiące w naszym, ojczystym języku. Vegas trzymał poziom jako taki, o czym mogliście już przeczytać na łamach Playbacku. Jak zatem z "dwójką"? Jeśli chodzi o głosy "Szóstki", " Tęczy" i innych ludzi pomagających nam w misji, a także terrorystów, jest OK (choć czasem rzucanie "kur****" przez tych ostatnich wypada niezbyt naturalnie). Głos Bishopa też ni parzy, ni ziębi. Jedynie, co mogę zarzucić, to, że często rozmowy między członkami drużyny są ledwo słyszalne. Trudno powiedzieć czy wina jest po stronie polskiej wersji, czy problem tkwi w oryginale, gdyż nie miałem okazji przetestować tego drugiego. Wracając do rodzimej edycji - najgorzej wypadły głosy cywilów i zakładników. Wręcz wołają o pomstę do nieba. Nie wiem, kto podkładał pod nich struny głosowe, ale gdy usłyszałem je pierwszy raz omal nie spadłem z krzesła. O wydaniu nie ma za bardzo co się rozpisywać, gdyż jest biedne - płyta DVD z grą oraz niespełna 20 stronicowa instrukcja.

Vegas 2 jest raczej pozycją dla wiernych fanów Rainbow Six, którzy pozostali z serią na dobre i na złe, mimo uproszczenia rozgrywki. Oraz, rzecz jasna, dla tych, co poczuli się zniesmaczeni końcówką "jedynki", a chcą wiedzieć jak ta historia się kończy. Ubisoft celował w dylogię, więc i na dylogii się skończy, jeśli można wierzyć ich słowom. Co prawda nie powiedzieli serii RS "nie", ale Las Vegas ma odejść notabene w zapomnienie. Scenariusz się zakończył i jak dla mnie trzecia część Vegas byłaby już wypuszczona całkowicie na siłę (no, ale czego to się nie robi dla kasy, zwłaszcza że "dwójka" sprzedawała się lepiej). Natomiast resztę graczy, jeśli nie podnieca chowanie się zza przeszkodami i dobra akcja, to powinni sobie tytuł darować. Są lepsze. Sam swego czasu więcej frajdy miałem przy pierwszej odsłonie, więc jeżeli nie masz jej jeszcze na koncie, to zamiast sięgać po nowszą, ale niekoniecznie lepszą wersję, to czym prędzej zasmakuj przygód Logana Kellera, które są znacznie ciekawsze. I widoki ładniejsze. W końcu do Las Vegas wybiera się po to, żeby zobaczyć miasto przepełnione wielkimi kasynami, z których przecież słynie. Zdecydowanie "jedynka" bardziej grzechu warta.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA