REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Test Drive: Unlimited

Są gry, które u fanów danego gatunku wywołują ciarki na plecach i dreszcz podniecenia. Gry te jeszcze przed swoją premierą budzą wiele emocji. Bez wątpienia do grona takich możemy zaliczyć Test Drive: Unlimited - tytuł, który miał (jest?) być rewolucją w świecie gier wyścigowych.

11.03.2010
18:55
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Po premierze opinie na jej temat były odmienne - jedni uważali, że TDU jest produkcją, która w 100% spełniła oczekiwania graczy. W opozycji do tych pierwszych stanęli ci, dla których tytuł był sporym rozczarowaniem, a ogrom błędów przysłaniał nieliczne(według nich) zalety. Obie grupy kłócących się łączyło jedno - zdania wygłaszane przez nich były pod wpływem emocji. Dzisiaj, kiedy wrzawa już upadła, można na spokojnie sprawdzić, do którego punktu widzenia grze, po prawie roku czasu od premiery, jest bliżej.

REKLAMA

Grę zaczynamy dość nietypowo jak na wyścigówki, bo na lotnisku, gdzie, podobnie jak w grach RPG, musimy stworzyć swoją własną postać. Wybór ogranicza się do ustalenia płci, koloru skóry i stylu ubioru. Ostatnia "decyzja" nie jest aż tak ważna, bo podczas grania wielokrotnie można zmieniać naszemu "bohaterowi" stroje. Kiedy zdecydujemy się jak nasza postać ma wyglądać, przenosimy się do miejsca, w którym cały czas świeci słońce, drogi są idealne, polityków nie ma, a przynajmniej nie zawracają nam na każdym kroku głowy, a dziewczyny są…no, są. Tym miejscem jest…

…hawajska wyspa Oahu. Właściwie wystarczy posłużyć się statystykami, by zobaczyć jak TD:U wyróżnia się pod tym względem na tle innych "ścigałek". Ponad 1600 kilometrów wiernie odtworzonych tras! A wszystko to do naszej dyspozycji! By nie było nudno, krajobraz cały czas się zmienia, tak więc przejeżdżać będziemy przez centrum miasta, otoczony wielki wieżowcami, budynkami, centrami rozrywki, przez ogromnie bezdroża czy autostrady. Najważniejsze, że Oahu to nie wielka makieta, po której poruszamy się sami. Na trasie spotkamy wiele innych aut, które, na szczęście, nie poruszają się jak zabawkowe klocki. Modele wykonane są starannie, choć do tych sterowanych przez nas im daleko. Jeżeli zdecydujemy się na tryb multiplayer, będziemy mogli jeździć po wyspie z innymi graczami, ale o tym powiemy sobie później.

Choć jazda po wyspie jest niezwykle przyjemna, to najważniejszymi trybami rozgrywki są wyścigi i zadania poboczne. Trzeba przyznać, że mamy ich całkiem sporo. Najczęściej spotykanym będzie zwykły wyścig, w którym zmierzymy się z paroma przeciwnikami na kilku okrążeniach bądź wyznaczonej trasie. Kolejnym jest wyścig z czasem, gdzie musimy przekroczyć linie mety przed upływem określonego czasu. Czasami też dodatkowym utrudnieniem będzie "pasek prowadzenia". Jeżeli wypadniemy z trasy lub zderzymy się z innym autem, pasek spadnie co powodować będzie mniejszą nagrodę lub nawet karę.

Ostatni już tryb znany jest dobrze wszystkim miłośnikom serii Need for Speed, szczególnie tych nowszych części. Podobnie jak w NFS musimy pobić rekord prędkości na ustawionych przez twórców fotoradarach. Mało? Spokojnie, wszystkich wyścigów jest ponad 100, wraz z postępami w naszej grze awansować będziemy na wyższe poziomy trudności i rywalizacja będzie znacznie trudniejsza, dlatego też minie sporo czasu nim wszystkie wyścigi ukończymy. Warto pamiętać, że nie ścigamy się za darmo. Miejsce na podium premiowane jest dość pokaźną kwotą pieniędzy. Na dodatek każdy z wyścigów możemy kilkakrotnie powtórzyć, tak więc problem z brakiem kasy w TD:U praktycznie nie istnieje.

Jednak to nie wszystko co przygotowali dla nas twórcy. Oprócz wyścigów mamy jeszcze dwa, niesamowicie przyjemne tryby. Pierwszy z nich polega na dowożeniu aut z miejsca "A" na miejsce "B". Zlecają nam to zapewne bogaci kolesie, ponieważ płacenie 90 tys.$ za przejazd 30 km. luksusowym autem nie jest raczej domeną ludzi biednych. Mniejsza o to - ważne, że przewożenie aut cudzych, przeważnie drogich, jest niezwykle przyjemne i pozwala zarobić dużo kasy. Podczas jazdy musimy martwić się tylko tym, aby nie wypaść z trasy i nie uszkodzić auta poprzez zderzenia z innymi pojazdami czy elementami otoczenia - jeśli tak się stanie najlepiej zacząć jazdę od nowa, bo jeśli dowieziemy samochód bez żadnej rysy to wpadnie nam dodatkowa premia. Oprócz tego nie przeszkadzają nam żadne limity, nie musimy się spieszyć, czas nie goni nas. Druga opcja jest nieco inna. Zamiast bryk wozimy autostopowiczów i modelki. Ci, zamiast pieniędzy, dają nam kupony, które wymieniamy na nowe ubrania w przeróżnych sklepach. W tym przypadku musi liczyć się z czasowym ograniczeniem, nie oznacza to jednak, że możemy jechać niezgodnie z przepisami - jeżeli będziemy zbyt mocno szaleć, z opłaty nici.

Moim zdaniem te dodatkowe zadania są zdecydowanie przyjemniejsze aniżeli wszystkie wyścigi razem wzięte. Dlaczego? Wszystko to przez specyficzny model jazdy. Twórcy twierdzą, że jest on zręcznościowy, jednak zdecydowanie widać (a właściwie czuć), że jest on znacznie bardziej realistyczny niźli w innych tego typu produkcjach. Należy zapomnieć o wchodzeniu w zakręt z ogromną prędkością, pokonanie go w kilkusekundowym ślizgu i wyjściu bez żadnego szwanku. TD:U jest znacznie poważniejszą produkcją, co oczywiście nie oznacza, że trzeba od razu kupować strasznie drogą kierownicę. Model jazdy został idealnie wyważony między zręcznościowym a typowo realistycznym. Niestety, nie sprawdza się on w wyścigach. Może nie do końca wina tu samego modelu jazdy, ale wyścigi są… nudne i bez emocji. W moim przypadku była to jedna z wielu okazji, aby zarobić na kolejne auto, które mógłbym wypróbować później na trasie i podziwiać zza kierownicy piękne widoki wyspy, a nie przeżywać do samego końca czy dojadę pierwszy na metę. Oczywiście, jest kilka naprawdę ciekawych zmagań, m.in. wyścig dookoła wyspy, który trwa ponad godzinę(!), jednak, jak dla mnie, te odbiegają od innych samochodowych gier. Sama jazda, prowadzenie auta jest niezwykle przyjemne! Dlatego też wyścigi schodzą tutaj na plan boczny, bo lepiej jeździć sobie spokojnie, podziwiać widoki, zwiedzać teren, niż nudzić się podczas wyścigu.

Czas powiedzieć sobie o samochodach, których liczba również jest niezwykle imponująca. Te dzielone są według klas - najpierw dostęp będziemy mieli do tych teoretycznie najsłabszych, jednak z czasem, kiedy wyścigów będzie coraz więcej, będziemy mogli zakupić lepsze bryki. W grze znajdziemy takie marki jak Ferrari, Lamborghini, Audi, Mercedes, Aston Martin, Volkswagen, Pagani, Lotus i wiele, wiele innych, niezwykle drogich i niezwykle pięknych fur, których łączna ilość wynosi 125! Do tego dochodzą jeszcze motory, które dopiero w Test Drive: Unlimited pojawiły się po raz pierwszy w całej serii Test Drive. Jednośladów jest znacznie mniej niż samochodów, jednak przyjemność jaką doznajemy podczas jazdy zupełnie nam to rekompensuje. Podobnie jak autami, motorami zdecydowanie lepiej jeździ się swobodnie po wyspie niż podczas wyścigów. Gracze komputerowi liczyli na to, że twórcy gry będą udostępniać dodatkowe auta w Sieci i każdy będzie mógł je sobie pobrać i przenieść do gry, tak jak robione to było w wersji na X360. Niestety, nic takiego nie nastąpiło, dostaliśmy tylko dwie dodatkowe fury w patchu….

Chcą nie chcąc, gdzieś te wszystkie maszyny trzymać trzeba, a na dworze niebezpiecznie, bo albo grad spadnie i nowiutki, świeżutki lakier porysuje, albo ktoś się naszymi felgami tudzież radyjkiem zainteresuje i szybę wybije… Tak więc twórcy, aby pozbawić nas takich problemów przygotowali dla nas mnóstwo rezydencji umieszczonych na całej wyspie. Te, oprócz garażu, możliwości sprawdzenia kilku statystyk nic nam nie dają. Chyba że ktoś chce poczuć się jak prawdziwy milioner zakupując co chwilę setki nowych posiadłości i trzymając w nich pełno aut…

W Test Drive: Unlimited nie mogło zabraknąć policji, która w tej części jest strasznie… dziwna. Kiedy wyprzedzamy "na trzeciego", gdy licznik prędkości przekroczy już dawno 300 km/h i przejeżdżamy obok mundurowych, ci nawet nie mrugną. Jednak jeśli lekko szturchniemy jakieś inne auto, musimy być gotowi na pościg, chyba że wolimy kulturalnie się zatrzymać i zapłacić mandat. "System pościgowy" działa tu na podobnej zasadzie jak w serii Grand Theft Auto - im większa liczba przewinień, tym większe siły będą chciały nas zatrzymać. Jeśli im się uda… Cóż, kwota, jaką będziemy musieli zapłacić, wybije nam z głowy zakup nowego auta lub też posiadłości.

Ogromny teren jazdy, mnóstwo pojazdów i wyścigów, piękna grafika - to, według twórców, za mało, aby gra mogła przykuć graczy do monitora na dłużej. No i w sumie mieli rację, bo grając w trybie dla pojedynczego gracza, gra po miesiącu zaczyna się nudzić. Ileż można bez przerwy włóczyć się po wyspie i podziwiać widoki? Bo wyścigi na pewno grywalności nie poprawiają… W każdym razie TD:U była jedną z niewielu gier wyścigowych MMO!

Na samym początku gry, jeszcze przed wyborem postaci, musimy zdecydować czy wolimy grać sami, czy przez sieć. Jeżeli zdecydujemy się na ten pierwszy, będzie dokładnie tak jak opisałem w recenzji. Jeżeli zaś wybierzemy grę przez sieć, oprócz nas, na mapie będzie jeszcze siedmiu innych graczy z całego świata. Wszystko wtedy jest podobne, tak jakbyśmy grali w singlu, tyle że zamiast kierowców, sterowanych przez komputer, są właśnie ci gracze. Reszta jest praktycznie ta sama. Oprócz tego możemy wyzwać każdego gracza na pojedynek, ustalając trasę i stawkę, zakładać kluby lub też spokojnie jeździć ze znajomymi po wyspie. Do każdego wyścigu "singlowego" dołączone są specjalne rankingi, które pozwalają nam porównać nasz wyniki z innymi. Dodatkowo możemy sprzedawać i kupować między sobą auta, czasami można znaleźć aukcje, gdzie auto nabyć można taniej niż w salonie! Niestety, tryb ten ma też swoje wady. Obecnie jest już ich znacznie mniej, ponieważ ukazał się już patch, ale wcześniej często się zdarzało, że profile kasowały się lub "wariowały" - postać zmieniała się, wyścigi, które ukończyliśmy, były nie zaliczone, a trasy przejechane, również zaznaczone były tak, jakbyśmy po nich nie jechali… Nie mówiąc już o kasujących się statystykach. Na całe szczęście patch to wszystko naprawił, ale czy ktoś po takich "przeżyciach" chciał wrócić ponowie do gry? Śmiem wątpić…

REKLAMA

Pod względem graficznym Test Drive: Unlimited może się naprawdę podobać. Modele aut, ich wnętrzna wykonane są bardzo starannie, z wielką dbałością o szczegóły. Również sama wyspa zachwyca paletą przepięknych widoków. Ciekawostką jest, iż na prawdziwym Oahu kręcono wiele filmów i seriali m.in. Zagubionych. Teraz będzie znakomita okazja, aby te wszystkie miejsca zobaczyć, nie ruszając się nawet z domu! Dźwiękowo również jest dobrze. Podczas jazdy przygrywa nam jedna ze stacji dźwiękowych puszczająca muzykę danego gatunku. Na całe szczęście można wrzucić własne mp3 i delektować się swoimi ulubionymi kawałkami mknąc przez wyspę nowiutkim Ferrari.

Test Drive: Unlimited to gra niezwykle udana. Przeogromny teren do jazdy, spora liczba trybów rozgrywki i pojazdów powoduje, że TDU przyciąga do monitora na długie godziny. Jedyną, dość poważną wadą są te mało emocjonujące wyścigi, które potrafią zanudzić gracza. Przyczepić się też można to braku systemu dobowego i zmiennych warunków pogodowych. Nie mniej jednak jest to gra, w którą każdy fan gatunku zagrać musi!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA