REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Niegrzeszny Mag

Kobiety, władza i pieniądze, góra pieniędzy. Nawet niekoniecznie w tej kolejności - to i tak marzenie większości mężczyzn. Ale czy to samo można powiedzieć o nie Twoim świecie? Chainekken, jako najlepszy znany mag, ma właśnie to wszystko, czego pragnie płeć "mniej piękna".

11.03.2010
20:02
Rozrywka Blog
REKLAMA

Dacie wiarę, że sesje RPG są złe i mogą skutkować tragicznymi wydarzeniami? Zwłaszcza sesje ze smokiem popijającym piwo - jakkolwiek to by dziwnie brzmiało. A wyobraźcie sobie, że mogą. Bowiem nieopatrznie wypowiedziane słowa mogą być ukrytą inkantacją. Tak stało się i tym razem. Gracze przenoszą się do innego świata - średniowiecznego, w którym magia jest czymś naturalnym, a nie powodem do zamknięcia w zakładzie psychiatrycznym. Smok zamienia się w gadający miecz, człowiek zaś w maga, znanego nam już Chainekkena.

REKLAMA

Właściwa historia zaczyna się, gdy nasz Heineken-Chainekken (tak, od tego wziął sobie imię) zostaje wysłany do Gaicenny - portowego miasta, jednej z najbogatszych prowincji Królestwa - by rozwiązać zagadkę nieuchwytnego maga-sabotażysty, który swoimi, można powiedzieć, psotami przyprawia o ból głowy tamtejszego rządcę.

Omówienie zacznę jednak od tego, że to zwykłe czytadło na długą podróż, nic więcej. Nie szukajcie tu niczego innego poza wartką akcją i szczyptą humoru - bo po prostu nie znajdziecie. Nie uświadczysz w książce, drogi Czytelników, filozoficznego zacięcia głównego bohatera, na wzór wiedźmińskich dylematów moralnych. Niemniej jednak to, na czym ona bazuje, wykonane jest dobrze. Humor faktycznie śmieszy, a akcja nie nudzi. Może nie przykuwa do stronic, jak chociażby Pan Lodowego Ogrodu, nie bawi jak Wędrowycz, ale faktycznie nie nudzi. Spodobał mi się także pomysł z sesją RPG, który faktycznie jest innowacyjny (przynajmniej ja drugiego takiego nie pamiętam) i dobrze wykonany. Tak samo książka kończy się tym, że Chainekken wraca do domu, gdzie przez parę ostatnich stron epilogu stara się odnaleźć swoją ukochaną z tamtego świata - także magianę - która pomagała mu wykonać powierzone zadanie.

Główną wadą książki jest to, że jest niewątpliwie płytka. Zdaję sobie sprawę z tego, iż może to dla niektórych żadna wada, ale wręcz zaleta, acz, nie polemizując z gustami, dodam tylko, że nie jest to pozycja dla bardziej wymagających czytelników.

REKLAMA

Książka niskich lotów popełniona przez człowieka, po którym można spodziewać się czegoś innego. Wszakże biorąc do ręki Eugeniusza Dębskiego spodziewamy się lektury na poziome takim, do jakiego przywykliśmy, albo o jakim słyszeliśmy - bo pseudonim EuGeniusz jest szeroko znany w rodzimej literaturze. Powiem szczerze, że rozczarowałem się. Może i autora nie znam tak bardzo, jakbym chciał, niemniej jednak takiej książki spodziewałbym się raczej po nowicjuszu.

Czy warto ją zatem nabyć? Nabyć nie, chociaż przeczytać może tak - dla odstresowania, pośmiania, czy po prostu utrzymywania umiejętności czytania na przyzwoitym poziomie. Nie przeczę, że komuś Niegrzeszny Mag przypadnie do gustu - te bowiem bywają różne.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA