REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Medal of Honor: Spearhead

Po wielkim sukcesie, jakim okazał się Medal Of Honor: Allied Assault, pojawienie się dodatku było tylko kwestią czasu. Trudno się temu dziwić, wszak MoH był pierwszą, prawdziwą wojenną grą, dzięki której, gracz mógł stać się żołnierzem i walczyć przeciwko Aliantom, podczas Drugiej Wojny Światowej. Niesamowity klimat, świetna jak na tamte czasy grafika i znakomity dźwięk, spowodowały, że gra cieszyła się sporą popularnością. Rok po jej premierze, na rynku debiutował pierwszy oficjalny dodatek do owej gry, zatytułowany "Spearhead". Czy okazał się równie dobrą grą jak swój wielki poprzednik?

11.03.2010
16:12
Rozrywka Blog
REKLAMA

Podczas gry wcielamy się w postać sierżanta armii amerykańskiej Jamesa Barnesa. Dodatek oferuje dziewięć misji, rozgrywających się na trzech różnych lokacjach. Pierwsza kampania, to dobrze znana miłośnikom drugiej wojny światowej, operacja "Overlord". Trafiamy do Normandii, jednak tym razem nie na plaże Omaha. Naszym zadaniem będzie pomoc żołnierzom, którzy będą szturmować plażę, zajmując wrogie odziały i niszcząc ich zaopatrzenie . W drugiej kampanii przenosimy się do zaśnieżonej Belgii, gdzie weźmiemy udział w bitwie "Battle of the Bulge". Na koniec zaś pomożemy Rosjanom przejąć z rąk Niemców Berlin. Mimo że to tylko dodatek, dziewięć misji to zdecydowanie za mało, tym bardziej że kończą się one bardzo szybko. Na całe szczęście emocje jakie przeżyjemy podczas rozgrywki wszystko rekompensują, choć oczywiście chciałoby się, aby kampanie trwały dłużej i było ich znacznie więcej.

REKLAMA

Jedną z rzeczy, która sprawiała, że MoH był tak grywalnym tytułem, był jej niesamowity klimat. Trudno się temu dziwić skoro główną inspiracją dla twórców Allied Assault był znakomity film "Szeregowiec Ryan" w reżyserii Stevena Spielberga. Do dziś w pamięci każdego gracza, który miał styczność z MoH pozostaje misja podczas lądowania na plaży Omaha i jej specyficzną atmosferę. Na całe szczęście, dodatek nie jest pozbawiony takich smaczków. Szczególnie podobała mi się moment w trakcie kampanii w Ardenach. Owa misja zaczyna się w wigilijny poranek, gdzie wraz z kompanami popijamy ciepłą kawę. Błogi spokój przerywa nagły atak powietrzny Niemców. W tym momencie, naszym zadaniem jest dotarcie to medyka. Nim jednak go znajdziemy, musimy ukrywać się w bunkrach, dołach czy innych schronach aby przez przypadek nie wpaść na bombę zrzuconą z powietrza. Chciałoby się aby w każda gra oferowała taki klimat i takie emocje podczas rozgrywki. Choćby w połowie… Takich momentów w grze jest znacznie więcej. Począwszy od skoku ze spadochronem ze zniszczonego samolotu, gdy obok nas świstają zabójcze kule, czy "przejażdżka" czołgiem w zniszczonym Berlinie , a skończywszy na takich drobnych szczegółach jak zakrwawione dłonie naszego wojaka. Dzięki temu gra staje się bardziej wiarygodna i - choć to jest możne powiedziane na wyrost - realna.

Trzeba przyznać, iż Medal of Honor: Spearhead jest znacznie trudniejszy od wersji podstawowej. Twórcy znacznie poprawili AI wrogów, dzięki temu Ci stali się bardziej mądrzejsi, a co za tym idzie, bardziej skuteczni i trudniejsi do wyeliminowania. Przeciwnicy korzystają z zasłon, wykorzystują dobrodziejstwa terenu, używają broni stacjonarnych dostępnych na mapie, aby jak najbardziej uprzykrzyć nam życie. Na ratunek w trudniejszych momentach przychodzi w sumie jeden z większych minusów gry, liniowość.

Etapy, w których mamy problemy trzeba się po prostu nauczyć. Jako przykład może służyć pamiętna z pierwszej części "Aleja snajperów". W dodatku również jest podobna misja, jeśli chodzi o poziom trudności, choć mimo wszystko znacznie łatwiejsza. Tym razem zamiast snajperów ukrytych na dachach, występują wrogie czołgi i działa, próbujące zniszczyć sterowany przez nas pojazd opancerzony, a zniszczone ulice miasta, zastępuje zaśnieżony las.

W dodatku programiści położyli większy nacisk na działania naszego bohatera z drużyną. W podstawce, większość misji wykonywaliśmy sami, pokonując hordy wrogów, samemu rozwalając większość dział/czołgów itp. maszyn, a następnie zgarnialiśmy wszystkie medale i zasługi dla siebie. Jeśli od czasu do czasu pojawił się jakiś kompan u naszego boku, przeważnie ginął w strasznych okolicznościach, aby jeszcze bardziej zwiększyć dramaturgię rozgrywki. Tym razem, zawsze będziemy walczyć z towarzyszami. Jeśli pozwolimy aby dowódca wraz z drużyną zginął, na ekranie pojawia się znienawidzone wśród graczy "Game Over". Teraz to nie my jesteśmy najważniejsi, a cały nasz oddział. I słusznie, bo przecież na wojnie liczy się działanie zespołowe. Na całe szczęście nasi sprzymierzeńcy nie wchodzą Niemcom pod lufy i nie giną w głupi i częsty sposób. W zagrożeniu dla życia, potrafią korzystać z apteczek rozmieszczonych na mapie. Dzięki temu, nie będziemy zmuszeni raz za razem wczytywać ponownie stanu gry…

Nowe dodatek, to także nowe bronie. Do naszej dyspozycji dostaniemy m.in. karabiny maszynowe takie jak: PPSh41 SMG, Sten Mark 2, Modello MAB, karabin snajperski Gewehr 43, pistolety: model 7.62mm 1895 Nagant Rewolwer, Webley Revolver Mark IV, strzelbę Lee Enfield, granaty zwykłe i dymne. Jak na dodatek, pukawek jest całkiem sporo. Dodatkowo możemy korzystać z dział przeciwlotniczych, dział ciężkich czy wyrzutni moździerzy rozmieszczonych na różnych poziomach gry. Siądziemy również za sterami radzieckiego czołgu T34 oraz pojazdu opancerzonego z szybkostrzelnym działem.

REKLAMA

Jak szybko rozwija się grafika w grach komputerowych, możemy doskonale zaobserwować na przykładzie właśnie Medal of Honor. Pięć lat temu, grafika w MoH powodowała opad szczęki i ryk zachwytu, dzisiaj jest po prostu brzydka, jednak mimo wszystko swój specyficzny klimat ma. Martwi mnie tylko to, że wiele gier, które pojawiają się obecnie na rynku, ma bardzo podobną oprawę graficzną… Dobrze, że to tylko niechlubne wyjątki. Za to oprawa dźwiękowa przetrwała idealnie próbę czasu. Odgłosy strzałów, wybuchów, jęki i krzyki umierających, bądź też walczących ludzi, wszystko słychać tak jakby działo to się obok nas! Muzyka zaś to istny majstersztyk i ciężko ją opisać słowami, trzeba ją po prostu usłyszeć! Co jak co, ale EA od zawsze miało świetnych dźwiękowców!

Reasumując, Spearhead to bardzo dobry dodatek do równie dobrej gry. Można żałować, że kończy się tak szybko, ale wrażenia jakie dostarcza podczas rozgrywki wszystko rekompensują. Dzisiaj, Medal of Honor: Spearhead możemy zakupić w pakiecie "War Chest" Oprócz samego dodatku znajdziemy w nim Allied Assault i Breakthrough za cenę 49,90 zł. Takie gry za taką cenę mieć po prostu musisz!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA