REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

ja, Tituba, czarownica z Salem

Zwykle typowo babskie produkcje (wszystkie panie siedzące przed monitorami gorąco przepraszam) staram się omijać szerokim łukiem. Owszem, przyznaję, iż czasami mogę poprzez swoje przyzwyczajenia pominąć dosyć ciekawe książki. Tak też było na początku z serią "z miotłą". Dla niewtajemniczonych, jest to seria wydawnictwa WAB, w której skupiane są książki nawiązujące do jednej tematyki. A o jaką chodzi, tego już chyba nie trudno rozszyfrować. Nie spodziewałem się nigdy, że takie coś wyląduje na moim biurku. Zatem wyobrazić sobie możecie moje zaskoczenie, kiedy rozpakowałem paczkę z materiałami do najnowszego numeru PB ;).

11.03.2010
14:23
Rozrywka Blog
REKLAMA

W gruncie rzeczy po przeczytaniu, z ulgą muszę stwierdzić, że nie mam czego żałować. Książkę czyta się przyjemnie, jednym tchem, a jej wielkość stanowi wielki atut. Ot krótka lektura dla osób niemających czasu, ale chcących od czasu do czasu zatonąć w inteligentnej lekturze, która dodatkowo ma do zaoferowania historyczne ciekawostki. Tak! Nie przewidziałeś się. Maryse Conde stworzyła FANTASTYCZNĄ historię autentycznej postaci, którą odnalazła w archiwach akt z procesów czarownic z Salem. Co więcej, przedstawione w tej pozycji polowania na czarownice można z powodzeniem odnieść do współczesnego życia. Książka, mimo że powstała w 1986 r., aż do dzisiaj jest aktualna.

REKLAMA

Słynne procesy "czarownic z Salem" zaczęły się w 1692 roku wraz z aresztowaniem trzech kobiet. Jedną z nich była Tituba, czarna niewolnica. Wiadomo o niej tylko tyle, że przyznała się do winy, a po amnestii została zwolniona z więzienia i sprzedana. Teraz opowiada swoją historię.

Rok 16**, w drodze na Barbados angielski marynarz gwałci czarną dziewczynę Abenę. Owocem tego gwałtu jest Tituba. Siedem lat później Abena, broniąc się przed kolejnym gwałtem, podnosi rękę na swojego pana, za co zostaje powieszona. Jej mąż popełnia samobójstwo, połykając własny język, a Tituba musi opuścić plantację. Przygarnia ją czarownica Man Yaya, która uczy dziewczynkę sztuki uzdrawiania i komunikowania się ze światem zmarłych. Mówi jej: "Będziesz w życiu cierpiała. Wiele, bardzo wiele. Ale przeżyjesz!"

Ta krótka powieść potrafi naprawdę zauroczyć czytelnika. Już po pierwszych rozdziałach historia wciąga bez reszty i sprawia, że całym sercem kibicujemy poczynaniom Tituby. Poznajemy ją jako młodą dziewczynę pełną złudzeń i błędnych przekonań.

Wraz z biegiem czasu dojrzewa i nabywa doświadczenia, a wraz z nią i my. Dzięki temu małemu tomikowi możemy się naprawdę sporo nauczyć, chociaż może wydawać się na początku, iż świat przedstawiony jest tak bardzo odległy. Nic bardziej mylnego. Kiedy utoniesz w słowach Maryse Conde, zdasz sobie sprawę, że tak naprawdę to codzienny, otaczający nas świat. Chociażby dlatego warto sięgnąć po tę książkę. Warto sobie uświadomić rzeczy lub sprawy, wobec których przechodzimy obojętnie. Może kiedyś w życiu zwolnimy trochę, zatrzymamy się przy kimś i uratujemy go od nędznego i smutnego losu młodej czarownicy. No ale trochę za daleko się z tym wszystkim wychylam. ;)

REKLAMA

Jest jeszcze jedna rzecz, która przykuje każdego do tego tytułu. Maryse Conde potrafi w przecudowny sposób ubierać myśli w słowa. Nie dość, że pisze mądrze, to jeszcze słowa wypływające spod jej pióra układają się w zgrabne zdania, które czyta się z wielką lekkością. Tematyka książki wskazuje na raczej cięższą lekturę, jednak jak się okazuje z pozoru ciężkostrawne wartości zostały ubrane w lekki, można by powiedzieć wiosenny płaszczyk, przez co czyta się z niezwykłą przyjemnością, zapominając o całym bożym świecie.

Książkę polecić mogę praktycznie wszystkim. Osobom starszym i tym trochę młodszym nie zważając na płeć. Pod pozorami kobiecej literatury kryje się porządna proza, która tylko czeka na odkrycie. Jeśli straszą się wielkie kobyły czyhające ze sklepowych półek i wolałbyś przeczytać coś mniejszego, połykając całość za jednym razem "ja, Tituba, czarownica z Salem" również jest dla ciebie. Nie warto się już więcej rozpisywać. Taką pozycję po prostu trzeba mieć w domowej biblioteczce.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA