REKLAMA

Muszę przyznać szczerze, gdy wyciągałem pudełko z GTR2 z paczki miałem niemałe obawy. I nie chodzi tutaj o poziom trudności, ale o sam produkt, który mógł być kompletnym niewypałem. Po prostu czekałem już na zbyt wiele gier, które miały być wielkimi hitami, a okazały się zwykłymi gniotami. Jakie szczęście, iż po pierwszym uruchomieniu programu wszelkie grymasy znikły z twarzy, a w miejsce strachu przed nieznanym, weszły niesamowita radość i beztroska, jakich już dawno nie zaznałem. A nawet pokuszę się o stwierdzenie, że ostatni raz tak dobrze się bawiłem, zapominając przy okazji o całym bożym świecie, w okresie wczesnego dzieciństwa. Nie będę się nawet bał stwierdzić, że GTR2 w większości przypadków bezsprzecznie wygrywa z najnowszą grą z serii ToCA. Mało tego... Miażdży wszystkie inne dostępne na rynku symulatory i pół-symulatory wyścigów!

11.03.2010
19:38
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Zacznijmy od początku. W roku 2005 mało znane studio SimBin wypuściło na rynek pierwszą część GTR. Już na samym początku wiadome było, że ten produkt kierowany jest głównie do graczy pro. Pomimo niezwykle wyśrubowanego poziomu trudności gra zdołała do siebie przyciągnąć rzesze fanów, którzy już od pierwszego kontaktu zapałali prawdziwą miłością i od tej chwili nie zamierzali nawet plunąć na konkurenta ze stajni Codemasters. Nieco ponad rok później na półki sklepów trafiła kolejna część tego doskonałego tytułu. Tym razem, specjalnie dla "żółtodziobów" ustawiono poprzeczkę trochę niżej, dając możliwość samodzielnego ustawienia poziomu trudności, który składa się na kilka elementów. Oprócz możności włączenia przeróżnych asyst zmieniających te kilkuset konne potwory w potulne kociaki, dano nam także moc wpływania na umiejętności innych kierowców sterowanych przez komputer. Dzięki czemu nie tylko możemy ustawić ich poziom trudności AI, ale także i sposób zachowywania się na torze względem innych kierowców. Jednym słowem; do wyboru, do koloru.

REKLAMA

GTR2 oferuje nam aż 144 samochody m.in. takich marek jak Ferrari, Porsche, BWM. Jest to chyba większość samochodów, które występowały w sezonach 2003/04 (niestety, tylko te twórcy oddali nam do zabawy). Aż prosi się porównanie do ToCA3, która oferowała nam jedynie 70 pojazdów, czyli nawet mniej niż połowę. Abyśmy mieli gdzie jeździć dostajemy ponad 30 torów (jest to chyba jedyny aspekt gry, który przegrywa z ToCĄ). Palić gumy będziemy między innymi na takich torach jak Spa, Monza, czy Hockenheim. Do tego, żeby było ciekawiej, podczas jednego wyścigu na torze będzie znajdowało się na raz nawet 30 bolidów, co także stanowi liczbę nigdy wcześniej nie spotykaną w "Toce". Dodatkowo mamy do dyspozycji 6 trybów gry (w tym słynny 24h wyścig - kto da radę przejechać wszystko ustawiając normalny upływ czasu?), a także świetny multiplayer. Po co czytać dalej. Biegiem do sklepu i grać, grać, grać...

Postanowiłeś jednak zostać przy tekście? Kontynuujmy więc. Zacząłem wcześniej pisać o asystach, więc najwyższy czas, aby przedstawić konkrety. Dostępnych asyst w grze jest 8, a możliwość włączenia każdej z nich reguluje poziom trudności. I tak na przykład początkujące osoby mogą włączyć je wszystkie, ale już ktoś chcący bawić się w prawdziwą symulację ma zaledwie kilka możliwości. Zresztą i tak, do tego poziomu wymagana jest dobra kierownica, albowiem na padzie, a tym bardziej na klawiaturze nie ma szans pokonania chociażby jednego zakrętu tak, jak Bóg przykazał prawdziwym mistrzom szos (zamkniętych torów?). Możemy skorzystać miedzy innymi z asysty skręcania, hamowania, prowadzenia, kontroli trakcji, ABS czy automatycznej skrzyni biegów. Zainteresowanych zapraszam do instrukcji po więcej informacji. :P

Kolejną rzeczą, o której wspominałem, ale nie zdążyłem rozwinąć myśli są dostępne tryby. A tych trzeba przyznać jest pod dostatkiem i na nudy nikt nie powinien narzekać. Pierwszy tryb, jaki ukazuje nam się na oczy jest Szkoła jazdy, którą osobiście polecam każdemu, bez wyjątku. Wszystko jedno czy jesteś przyszłym Kubicą, czy świeżo upieczonym przedszkolakiem, kierującym jak dotąd tylko rower (w dodatku z pomocami w postaci dodatkowych dwóch kółek i ojca biegającego za tobą jak wariat). Dzięki szkółce każdy amator w kilka dni stać się może profesjonalistą z krwi i kości. Nie dość, że możemy do perfekcji opanować wszystkie manewry wykonywane na drodze, to jeszcze mamy możliwość przeczytania obszernych lekcji teoretycznych, które powinny się przydać także w realnym życiu. Aby tego było mało, dla maniaków bicia rekordów tras w nieskończoność oddano do użytku dokładne kursy dokładnego pokonywania każdej z dostępnych tras. Być może w teorii wygląda to niezbyt ciekawie, jednak wystarczy zacząć ćwiczyć, a gra wciągnie na tyle, że nie odpuścisz dopóki, dopóty nie wykonasz danego zadania najlepiej jak się da.

Następnymi trybem jest trening, w którym możemy włączyć daną trasę i jeździć w kółko do znudzenia, aż nie nauczymy się pokonywać wszystkich zakrętów. Jest to kolejna rzecz, która już po 5 minutach zabawy staje się wtórna, lecz pomimo tego chęć do zaliczenia kolejnego okrążenia jest na tyle duża, że oderwanie się od rozgrywki jest zadaniem nadzwyczaj trudnym. Gdy już opanujesz dany tor w stopniu bardzo dobrym, czeka próba czasowa, w której możesz się ścigać z własnym duchem. Nic bardziej nie działa lepiej na człowieka, niż on sam. ;) W weekendzie wyścigowym mamy możliwość zmierzenia się z przeciwnikami kierowanymi przez komputer. Jest to idealna sytuacja sprawdzenia swoich nabytych wcześniej umiejętności na torze wśród innych kierowców, przed przystąpieniem do właściwej rozgrywki.

Dalej już jest sama kwintesencja rozrywki, czyli 24 godzinny wyścig, który stanowi wspaniałe przeżycie. W tym miejscu wielki plus powinni dostać twórcy, dzięki którym możemy dopasować czas trwania tego wyścigu do własnych predyspozycji. Dzięki temu jedną dobę możemy przeżyć... Podczas półtorej godziny. No i na koniec, to, co misie lubią najbardziej, czyli długa kariera dla prawdziwego bohatera. Do wyboru mamy dwa sezony mistrzostw (2003 oraz 2004) oraz kilkadziesiąt serii wyścigowych. Ogólnie jest, w co grać przez najbliższe kilka tygodni, jak nie miesięcy.

Fizyka pojazdów w GTR2 jest chyba najlepiej odwzorowaną ze wszystkich innych komputerowych symulatorów. Dzięki płynnym zmianom poziomu trudności zaczynamy karierę mistrza kierownicy, wypadając na pierwszym lepszym zakręcie, a kończymy ją dając przeciwnikom do wąchania spaliny z naszej wielkiej rury wydechowej. To, co obserwujemy podczas transmisji prawdziwych wyścigów, ma odzwierciedlenie także i tutaj. Praktycznie nic nie umknęło twórcom. Podczas jazdy odczuwalna jest każda najmniejsza usterka. Każde zahaczenie na zakręcie o pobocze potrafi boleśnie zwolnić nasz samochód i pozbawić wszelkich szans na wygraną. Co do modelu zniszczeń. Praktycznie każde większe uszkodzenie sygnalizowane poprzez radio przez obsługę zmusza kierowcę do zjazdu do boksu, albowiem szanse wjechania na metę w pierwsze trójce z przebitą oponą spadają z każdą sekundą. Chociaż uszkodzenia potrafią nieźle napsuć krwi, to i tak oglądanie wypadków sprawia dużo radości. Do dziś pamiętam, jak pewnym razem na zakręcie nie zdążyłem zredukować biegu i jak na lodzie wypadłem na pobocze. Niemalże 170km/h robi swoje i przy spotkaniu pierwszego stopnia z bandą samochód się zapalił, co oczywiście zwęgliło moje wszelkie nadzieje na podium.

Dużą rolę odgrywa tutaj rzetelne przygotowanie się do wyścigu. Zwłaszcza na samym początku naszej zabawy, kiedy to nie znamy jeszcze większości zagrożeń, jakie czyhają na wszystkich zakrętach nowo odblokowanej trasy. W tym momencie znowu możemy smakować prawdziwych wyścigów z potworami klasy GT w roli głównej. Przed docelowym wyścigiem, czekają na nas dwie sesje treningowe, kwalifikacje, dwie sesje rozgrzewki, no i nareszcie wyścig. Oczywiście każdy kolejny etap jest rozmieszczany o odpowiednich porach dnia i nocy, a czasy wyznaczonego na jazdę nie możemy w żaden sposób przeskoczyć. Może to jest mało zauważalne, zwłaszcza dla początkujących, ale mimo to i tak fajny smaczek, który dodaje kolorytu grze.

Przejdźmy teraz do samego czterokołowca, za którego sterami przez większość czasu będziemy zasiadać. O ile w trybie początkującym nie ma to większego znaczenia, tak już w trybie zaawansowanym, lub symulacji przed wyścigiem należy sporo czasu spędzić w garażu poświęcając całą uwagę na ustawieniach każdego, najmniejszego elementu blaszaka. Właśnie w tym momencie przydają się przedwyścigowe sesje, o których była mowa wyżej. Nie przejmuj się jednak, jeśli na samym początku nic Ci nie wychodzi. To jest całkiem normalne i każdy, kto chce osiągać jakieś większe sukcesy musi przejść ten okres. Prawidłowe ustawienie samochodu jest po prostu czynnością niezwykle skomplikowaną. Na szczęście po kilku godzinach wszystko powinno zacząć się układać, a dobrze ustawiony samochód potrafi się odwdzięczyć i jak nic innego daje ogromne ilości przyjemności z prowadzenia. Takiego odczucia nie uświadczysz nigdzie indziej. Tutaj po prostu czujesz na całym ciele te klimaty.

Co do samych wyścigów. Dzięki wykorzystaniu praktycznie wszystkich nowszych technologii graficznych, gra potrafi naprawdę nieźle zaskoczyć. Przykładowo zaczynamy wyścig w piękny słoneczny dzień, jednak już po drugim okrążeniu zaczyna kropić mżawka, która następnie przechodzi w jedną wielką ulewę, przez którą z wielkim trudem można ujrzeć 100 m toru przed samochodem. Pogoda potrafi naprawdę zaskoczyć i dodać pewnego urozmaicenia. Nigdy do końca nie wiadomo, co podczas wyścigu nas czeka. Jeśli zaczyna się burza jesteśmy zmuszeni do zmiany opon, co znowu kosztuje cenne sekundy. Jednak, jeśli pozwolimy sobie na jazdę na dotychczasowych gumach (które i tak zresztą zdążyły się nieźle zużyć przez kilka pierwszych kilometrów) musimy się liczyć z wypadnięciem z trasy na najbliższym zakręcie. A najdziwniejsze jest to, że takie rzeczy powinny gracza doprowadzać do białej gorączki, lecz w tym wypadku jest to kolejna część gry dająca mnóstwo frajdy z wyścigów. Na przykład jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak bardzo z zajęcia 10 miejsca, jak w tym wypadku.

Pomimo tylu efektów graficznych i zaawansowanego silniczka GTR2 daje się uruchomić nawet na wiekowym sprzęcie. Już same wymagania mówią same za siebie. Zwłaszcza 64MB RAMu na karcie graficznej w dzisiejszych czasach jest poniżej niezbędnego minimum. Co prawda, aby gra wyglądała jak interaktywny film potrzeba maszyny nie z tej ziemi, jednak w przyzwoitej jakości oprawy da się uruchomić na praktycznie każdym pececie. Oprócz efektów pogodowych, doskonale odwzorowano tory oraz ich otoczenie. Na dziesiątym okrążeniu widać doskonale gdzie podczas pierwszego wypadliśmy z toru, a gdzie paliliśmy gumy. Auta także potrafią cieszyć oko. Pomimo wielu uproszczeń, które widać zwłaszcza na minimalnych ustawieniach i tak wszystko wygląda wspaniale. Nie raz zdarzyło mi się wjechać przeciwnikowi w kuper z powodu zapatrzenia się na jakiś uroczy element wozu, lub otoczenia. Niegdzie indziej także nie miałem aż tak wielkie ochoty, aby włączyć kamerę z kokpitu. Każdy model samochodu ma swoje, autentyczne wnętrze, na które aż chce się patrzeć. No, ale co wtedy z drogą, kiedy komuś tylko deska rozdzielcza w głowie. ;)

REKLAMA

Na deser, kiedy już wszystkie techniki prowadzenia pojazdów będziemy mieli w małym palcu czeka tryb multiplayer, który potrafi dostarczyć jeszcze więcej radochy niż wszystkie inne tryby razem wzięte. Nie ma to jak przejechać dobrze znaną trasę z żywym przeciwnikiem, który w przeciwieństwie od komputera jest nieobliczalną bestią potrafiąca przeważyć szalę zwycięstwa na swoją stronę w ciągu kilku sekund. Dodatkowo adrenaliny dodaje fakt, iż jednocześnie, podczas jednej gry może się ścigać aż 28 graczy, co jest wynikiem fenomenalnym. Zwłaszcza, iż podczas rozrywki lagi nie zostały zauważane. Wielkie brawa dla SimBin. W końcu nie od dziś wiadomo, że stworzenie dobrego trybu dla wielu graczy często bywa znacznie trudniejsze niż zaprogramowanie samej gry.

Chyba to wszystko, co miałem do powiedzenia. GTR2 jest w prawie każdym calu tytułem doprowadzonym do perfekcji. Co tu dużo mówić. Każdy prawdziwy fan wyścigówek powinien po tą pozycję sięgnąć. Zwłaszcza, że została wydana w serii Rewolucja Cenowa. Tak dobra gra za grosze nie często się zdarza. Przemyśl sprawę. Może warto zainwestować. W każdym razie gra jest dużo więcej warta od nędznego (jak się okazało) produktu Codemasters, który, przypomnę, kosztuje cztery razy więcej. A jeśli już zakochasz się w najnowszym produkcie SimBin, to innych gier nie będziesz chciał tykać nawet kijem przez szmatę. ;) Z prostej matematyki wynika, że nie masz wyboru... Więc do sklepu marsz, a ja lecę rozgrzewać silnik na kolejny turniej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA