REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Gdzie pachną stokrotki

Rosnąca fala popularności seriali każe producentom wymyślać coraz to bardziej zakręcone realia, w których można by umieścić kolejnych bohaterów. Mieliśmy już rozbitków na tajemniczej wyspie, geniusza ucieczki i kochającego krew mordercę. Tym razem otrzymamy nieco większą dawkę zjawisk paranormalnych. Głównym daniem w "Gdzie pachną stokrotki" jest... wskrzeszanie zmarłych.

11.03.2010
22:27
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Ned już jako dziecko miał kontakt ze śmiercią. Jego ukochany pies został śmiertelnie potrącony przez samochód. Chłopak odkrył wtedy, że każdy jego dotyk potrafi przywracać do życia tych, którzy kopnęli w kalendarz. Dopiero metodą prób i błędów dowie się też, że jeśli utrzyma kogoś w nowym bycie na dłużej niż minutę, najbliżej stojąca osoba wyzionie ducha. Jeśli choćby muśnie delikwenta jeszcze raz po wskrzeszeniu, ten zapadnie w wieczny sen już na zawsze i bez odwrotu. Zdolność tą wykorzystuje przy dwóch "pracach". Oficjalnie jest cukiernikiem i po kryjomu sprawia, że zgniłe owoce, którymi nadziewa swoje ciasta, odzyskują dawną świeżość. Gdy jednak los styka go z detektywem Emersonem, zyskuje kolejne, nieco bardziej zakręcone zajęcie. Odwiedzają kostnicę i na sześćdziesiąt sekund ożywiają "pacjentów", żeby dowiedzieć się, kto i w jaki sposób ich zabił. Posiadając te informacje zbierają nagrody za wskazanie sprawcy. Wszystko zaczyna się komplikować w momencie, kiedy Ned znajduje w trumnie niewidzianą od wielu lat miłość z dziecięcych lat. Postanawia zatrzymać ją przy sobie. Kłopot tylko w tym, że raz wskrzeszonej nie może ponownie ruszyć.

REKLAMA

Całość prezentuje się jako wyśmienita czarna komedia. Czasami klimatem styka się z twórczością Tima Burtona, w innych momentach prezentuje ostro zakręcone zagadki kryminalne. Przede wszystkim zaś przyprawia o dobry humor i trzyma w napięciu. Każdy odcinek stanowi zamkniętą całość, za każdym razem bohaterowie mają do rozwiązania inną zagadkę tajemniczego morderstwa. Łączy je jednak główna oś fabularna, która przedstawia ogólne problemy, z którymi postacie muszą się uporać.

Konstrukcja serialu nie pozostawia żadnych życzeń. Nie ma tu nudnego owijania w bawełnę, akcja toczy się bardzo szybko, niekiedy nie ma czasu nawet na pełne ukazanie niektórych zdarzeń, więc lektor musi w skrócie wyjaśnić, co się stało. Na pierwszy rzut oka można dostrzec kilka charakterystycznych motywów, które nie pozwalają pomylić "stokrotek" z żadną inną serią. M.in. to właśnie wspomniany lektor, który opowiada historie zawarte we "flashbackach" i opisuje stany emocjonalne bohaterów. Poza tym, w pamięć zapada dokładne odmierzanie czasu życia każdego denata. W chwili jego spotkania dowiadujemy się ile przeżył lat, miesięcy, tygodni, godzin i sekund. Małe urozmaicenie, a cieszy i czyni całość jeszcze bardziej pokręconą.

Postacie zawarte w serialu są bardzo wyraźnie zarysowane i tworzą niesamowite połączenie. Najbardziej rozgarnięty i zarazem cyniczny zdaje się być czarnoskóry detektyw, któremu chodzi przeważnie tylko o zdobycie pieniędzy. Ned to typowy facet z problemem, który ma dar, ale czasem jest mu on nie na rękę i nie do końca sam wpływa na to, co się wokół niego dzieje. Chuck, która jeszcze niedawno leżała w trumnie jest nadzwyczaj żywiołowa. To jej zwariowane pomysły są głównym źródłem rozrywki. Nie brakuje też złych charakterów, które jednak, jak to w dobrej bajce bywa, są pokonywane w każdym odcinku, żeby ustąpić miejsca nowym. Na klimat zdecydowanie wpływa też cała kolorowa scenografia. Co ma być radosne - takie jest w rzeczywistości, barwy są ciepłe i pozytywne. Gdy jednak sprawy przybierają zły obrót - od razu widzimy to na ekranie. Podobnie ma się z muzyką. Jest wyrazista i doskonale dobrana.

REKLAMA

W naszym kraju serial emitowany był od dwudziestego ósmego lutego na Canal+. Niestety, na razie musimy zadowolić się jedynie dziewięcioma odcinkami, które nie zamykają wszystkich wątków. Strajk scenarzystów w Stanach Zjednoczonych sprawił, że na kolejną serię trochę jeszcze poczekamy. Ile? To wiedzą tylko twórcy i informacjami na razie nie chcą się dzielić. Jedno jest pewne - warto czekać!

Ciężko jest porównywać "Gdzie pachną stokrotki" do innych seriali bijących obecnie rekordy popularności. Jest to coś całkowicie innego niż np. "Dexter". Zapewnia doskonałą rozrywkę i wprawa w dobry nastrój. Jednocześnie nie jest to jakaś wielka tajemnica czy coś, co sprawia, że gryziemy paznokcie z nerwów nad losami bohatera. Określiłbym to raczej jako pozytywną historyjkę ładnie wymyśloną i opowiedzianą w przyjazny sposób. Ot, takie lekkie proste i przyjemne. Nie dla każdego, ale na pewno dla większości widzów.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA