REKLAMA

USA to dziwny kraj. Nie ma tam strajków lekarzy, wyczerpujących się po kilku miesiącach rocznych limitów zabiegów, zadłużonych szpitali. W Polsce jest odwrotnie. Mimo że sytuacja w polskiej służbie zdrowia jest momentami tragiczna, serialowego dramatu medycznego rodzimej produkcji nie obejrzeliśmy nigdy. Chyba że "Na dobre i na złe" można do tego zaliczyć, ale ekscytować się tym tasiemcem mogą jedynie nieliczni. A w stanach mamy Chirurgów i Ostry Dyżur. Właśnie na scenę wkracza nowy serial o jakże rodzinnym tytule "Dr House".

11.03.2010
22:32
Rozrywka Blog
REKLAMA

Szpital w Leśnej Górze…eee…to nie to…

REKLAMA

Seriale medyczne cieszą się wielką popularnością w USA. Każdy sezon przynosi nową pozycję - mniej lub bardziej udaną. Dr House to zdobywca kilkunastu nagród krytyków i publiczności, co jednoznacznie wskazuje, że dobrze się przyjął. A jak wiadomo, co się podoba gdzie indziej, do Polski przywędruje prędzej czy później. Drugi oddział telewizji publicznej zdecydował się wyemitować serial w najlepszym czasie antenowym (20:10) od początku, więc ci, którzy jeszcze nie zdołali się zapoznać z tą produkcją, mają znakomitą ku temu okazję. To tyle gwoli wyjaśnienia.

Dr House i gromadka pomocników

Gregory House. Ekscentryczny, zgorzkniały doktor po czterdziestce. Kilka lat temu przeżył zawał mięśnia czworogłowego uda i chodzi o lasce. Co jakiś czas czuje ból w tym miejscu, zażywa lek o nazwie Vicodin, który wykorzystał nie tylko w tym celu, lecz również w wielu swoich misternych planach wobec natrętnych pacjentów. Mimo że w swoim środowisku jest uważany za zgryźliwego tetryka, jest świetnym diagnostykiem. Swoimi decyzjami i znakomitą dedukcją uratował życie wielu pacjentom. Jeśli jednak on zawodzi (lecz i tak ma zawsze rację), pomaga mu niezastąpiona grupa oddanych lekarzy: Allison Cameron (Jennifer Morrison), Eric Foreman (Omar Epps) i Robert Chase (Jesse Spencer). Nad wszystkim pieczę sprawuje dr Lisa Cuddy (Lisa Edelstein), dyrektorka placówki. W kolejnych sezonach do kliniki trafia jeszcze kilku specjalistów.

Przysięga Hipokratesa jest nieważna

Każdy odcinek opowiada odrębną historię jednego pacjenta, którego dolegliwość, z pozoru błaha, staje się źródłem ogromnych powikłań i dramatycznej walki o życie. Dr House wbrew woli reszty zespołu lekarskiego stosuje bardzo ryzykowne metody rekonwalescencji, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że swoich klientów wykorzystuje jako króliki doświadczalne. Niemniej jednak genialny diagnostyk nigdy się nie myli i swoją grą słów potrafi przekonać każdego sceptyka do swoich racji. Oprócz tego często zdarzają się poboczne, humorystyczne wątki pokazujące wizyty stałych bywalców tytułowego bohatera, który w komiczny sposób pozbywa się natrętnych hipochondryków. Scenarzyści skupiają się również na życiu prywatnym bohaterów. W trakcie serialu wyjaśnia się wiele tajemnic dotyczących przeszłości dr House'a, ale nie będę ich zdradzał.

Leczenie będzie wymagało niezwykłych wyrzeczeń...

Hugh Laurie, odtwórca roli doktora Gregory'ego House'a, wypada kapitalnie. W przejmujący sposób utyka, poruszając się o lasce. Doskonale oddaje sposób bycia ekscentrycznego geniusza. Trzeba to zobaczyć, bo lepszego odtwórcy tytułowego bohatera twórcy po prostu nie mogli znaleźć. Nie gorzej odgrywa swoje role pozostały personel. Najciekawsze są narady sztabu lekarzy, mające na celu rozpoznać chorobę pacjenta. Wielokrotne zwroty akcji, cięte dialogi i niespodziewane zakończenia. Jeszcze ciekawsze są rozmowy House'a z Lisą Cuddy, o której względy zabiega, starając się jednak nie mówić o tym otwarcie. Na ekranie podziwiamy świetne aktorskie rzemiosło.

Strzałem w dziesiątkę są również animacje przedstawiające przebieg choroby. Twórcy zadbali o zobrazowanie sytuacji, pokazując ją od środka, czyli w ciele pacjenta. Wszystkie dolegliwości oraz ich sprawcy wyglądają tak jak w rzeczywistości i z całym realizmem oddają ich powagę.

To wszystko zaowocowało wieloma nagrodami. Serial został uhonorowany statuetką Emmy za najlepszy scenariusz 2005 roku, a odtwórca głównej roli, Hugh Laurie dwukrotnie (2006 i 2007) odebrał Złoty Glob dla najlepszego aktora w dramacie telewizyjnym. Ponadto opiniotwórcza amerykańska gazeta "Washington Post" uznała serial za "najlepszy dramat medyczny od debiutu Ostrego Dyżuru".

REKLAMA

Końcowa diagnoza

Dr House to jeden z najlepszych dramatów medycznych ostatnich lat. Wyrazistość bohaterów i ciekawe sposoby zapobiegania chorobom to największe plusy tej produkcji. Serial obfituje w wiele nieoczekiwanych zwrotów sytuacji, które potrafią wzbudzić emocje u widza. W moim osobistym rankingu perypetie House'a i spółki plasują się na najwyższym miejscu. Ostry Dyżur zbyt poważnie traktował ten temat. Owszem, nazwa "dramat medyczny" zobowiązuje, ale niezbyt dobrze ogląda się serial, w którym cała sytuacja jest brutalna, a czasami miałem wrażenie, że jest zbyt widowiskowa. Dr House łączy wszystkie elementy: wątki główne i poboczne oraz przebieg akcji w sposób umiejętny, co daje nadzwyczaj dobry efekt. Warto spróbować, a może nawet fanom "Na dobre i na złe" się spodoba?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA