REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Broken Sword 2,5: Return of Templars

Ostatnio w środowiskach fanowskich klasycznych point'n'clicków zapanowało spore poruszenie. Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne rozszerzenia i dodatkowe przygody do kamieni milowych tego gatunku. Jednak dla wielu serii, które szczególnie mocno zapisały się w pamięci graczy, brakowało, co prawda amatorskich, ale jednak, kontynuacji historii, które z niewiadomych przyczyn nigdy nie zostały opowiedziane. Na szczęście grupka niemieckich zapaleńców postanowiła wskrzesić przygody Georga i Nico w tak dobrze wspominanym dwuwymiarze.

11.03.2010
23:16
Rozrywka Blog
REKLAMA

Broken Sword 2,5: Return of Templars to kontynuacja przygód pary bohaterów znanych z drugiej odsłony "Złamanego miecza". Tym razem na George'a spada istny deszcz kłopotów, które kumulując się wykończyłyby człowieka z marną psychiką. Nagle umiera mu dziadek, a przymusowa podróż do USA kończy się niezbyt przyjemnym rozstaniem pary bohaterów. Jakie kobiety są, takie są, ale gdy staje się w obliczu takiej tragedii, jaką jest śmierć osoby, z którą przebyło się kilkanaście lat, nie można być obojętnym. George w mgnieniu oka przylatuje do Paryża, gdzie spotyka go kolejna zaskakująca nowina. Przesiadując w spokojnej kawiarence na obrzeżach stolicy Francji bohatera odwiedza dawny znajomy, który opowiada mu tajemniczym zniknięciu Nico w związku z wskrzeszeniem Zakonu Templariuszy. George zelektryzowany tą informacją rozpoczyna natychmiastowe poszukiwania swojej drugiej połówki. W tym celu zwiedzimy nie tylko europejskie miasta, ale trop zaprowadzi nas również do Państwa Środka, Chin, gdzie ostatecznie rozwiążemy zagadkę.

REKLAMA

To właśnie fabuła jest najmocniejszym elementem Return of the Templars. Przygoda George'a jest opowiedziana bardzo ciekawie i co najważniejsze spójna, w czym pomagają ciekawe cutscenki zaimplementowane w tej grze. Mają na to wpływ przede wszystkim dobrze skonstruowane kwestie postaci, które spotykamy na drodze do celu. Każda postać wyróżnia się czymś, co zapada nam w pamięci na długi czas: charakterem zachowania czy sposobem mówienia. W tym aspekcie grupa Mind Factory, działająca przecież non-profit, zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie.

Niestety, klasę gorzej wypadła część "łamigłówkowa". Większość zagadek polega na połączeniu dwóch, góra trzech rzeczy i dopasowaniu do jakiegoś elementu. Gdyby to były troszeczkę bardziej skomplikowane kombinacje, nie czepiałbym się w ogóle. Ale z takimi zestawieniami kilku przedmiotów poradzi sobie nawet kilkulatek, bo miałem okazję przekonać, że umysł w polskich dzieciach wcale nie zaginął, a nawet ma się bardzo dobrze, co dobitnie widać na po tej produkcji. Co prawda przy niektórych łamigłówkach musiałem się troszkę pomęczyć, np. przy uruchamianiu czy składaniu wędki, ale takie sytuacje można policzyć na palcach jednej ręki.

Niestety gra jest dość krótka. To niezbyt wymagający point'n'click który zajmie nawet niedzielnemu graczowi jeden, może dwa wieczory. Jednak to i tak więcej niż niektóre "poważne produkcje", a gdy do tego wszystkiego dodamy fakt, że Broken Sword jest dostępny do pobrania całkowicie za darmo, te niedogodności szybko zostają wyeliminowane.

Summa summarum "Broken Sword 2,5: The Return of the Templars" to doskonała alternatywa na coraz dłuższe jesienne wieczory. Obowiązkowo tym tytułem muszą zainteresować się fani sagi autorstwa Revolution Software. Dostajemy kawałek łatwego i troszkę okrojonego z historii w angielskich podpisach, jednak ładnie wykonanego i opowiadającego ciekawą przygodę point'n'clicka. Oto potwierdzenie, że są ludzie, którym się chce. I to za darmo.

Druga dość drażliwa kwestia to solidne wykastrowanie angielskich napisów w porównaniu do niemieckich kwestii mówionych. Jako że niemiecki na stale zagościł w moim planie lekcyjnym kilka lat temu i dodając, że nauka nie poszła w las, dało się wyłowić kilka ciekawych smaczków dotyczących protoplasty tego tytułu, których zabrakło w podpisach. Rozumiem, że grę robili w głównej mierze Niemcy, ale czy nie dało się poświęcić kilku tygodni (ba, to kwestia nawet kilku dni) by uzupełnić kwestie mówione tak, aby gracz mógł w pełni zagłębić się w rozgrywkę, wszak bardziej powszechny jest język angielski. Nie rozumiem tej polityki faworyzowania swoich krajan, gdy swoje dzieło ma pokazać jednak niemałe umiejętności i potencjał drzemiący w twórcach gry.

REKLAMA

Jednak odwołania do drugiej części sagi pojawiają się także wizualnie. Najczęściej są to plakaty przypominające wydarzenia z "dwójki" lub postacie, mi jednak szczególnie zapadły w pamięć… różowe stringi. Muszę jednak przyznać, że pierwsza na myśl przyszła mi ubrana w takie majteczki Gina znana z obu części Runawaya. Ach, jak pięknie pomarzyć…

Wreszcie, to najbardziej przypomina nam stare dobre czasy: oprawa wizualna. Autorom udało się doskonale odtworzyć klimat produkcji studia Revolution Software. Przepięknie rysowana grafika dwuwymiarowa w połączeniu z romantycznymi budynkami paryskich ulic i niepowtarzalnym klimatem chińskich - to recepta na chwileczkę zapomnienia. Animacja postaci jest w większości wypadków płynna, małe zgrzyty pojawiają się podczas rozwiązywania zagadek, ale i tak zostało to wykonane ponadprzeciętnie. Kolejny dowód, że nie trzeba fotorealistycznej grafiki, by obrazki z tej produkcji głęboko zapadały w naszej pamięci. Oprawa dźwiękowa, choć nie przeszkadza zbytnio w rozgrywce, nie jest jednak jakąś monumentalną ścieżką, przy której będziemy wzdychać bez końca. Takie niższe stany średnie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA