REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

2008 - okiem Ostacha

Za parę dni Gwiazdka, tydzień później koniec roku (w chwili, gdy czytacie te słowa minęło już i jedno i drugie)... Co to oznacza, oprócz duszenia karpia w wannie, ubierania choinki i ostatecznie upicia się w trupa? Całą masę podsumowań roku, do wyboru do koloru - od największych rozczarowań, po cuda niewidy, jakich się nikt kompletnie nie spodziewał. Co mnie troszkę dziwi, zazwyczaj już na wstępie, w samych nagłówkach czytam jaki to 08 był beznadziejny i pełen rozczarowań... Że jak? Ja - jako hardkorowiec tnący równo na każdej poważniejszej platformie - uważam, że miniony rok był co najmniej udany.

11.03.2010
23:52
Rozrywka Blog
REKLAMA

No dobrze, początek może się tak nie zapowiadał. W końcu ciężko dorównać wcześniej wydanym już killerom jak CoD4, Assassin's Creed (w moim mniemaniu, bo pecetowi koledzy z redakcji swoje odmienne racje wygłosili w maju) i... I co właściwie?... No mniejsza, w każdym bądź razie wszyscy jak zwykle wróżyli klęskę Sony, że Microsoft osiągnie szczyt bezczelnego koszenia kasy na bezbronnych graczach, że Wii opanuje świat, a Pecety i tak są najlepsze. Cóż, z tym Wii to w sumie wyszło i tak, i nie. Konsolka w zabójczym tempie opanowuje rynek, a i owszem, przebiła już o kilka milionów goniącego ją X360, ale czuję, że to może się wkrótce nieco obrócić. Czemu? Bo lekko mówiąc, Nintendo w tym roku poleciało sobie w kulki. Może i nie śledzę tak uważnie każdych kolejnych tytułów na konsolkę Ninny, ale, że przez ostatnie 12 miesięcy nie wyszło praktycznie nic sensownego (na miarę Mario Galaxy czy Metroid Prime przynajmniej), to akurat jestem całkowicie pewien. Japończycy nie mogą sobie pozwolić na takie okresy totalnej posuchy. Gracze nie owce - nie zmanipulujesz ich byle machaniem pilotem przed telewizorem.

REKLAMA

Co się zaś tyczy Microsoftu i ich zbijania fortuny poprzez ściąganie byle drobiazgów z Sieci - to się sprawdziło. DLC - Downloadable Content, dodatki do ściągania z Internetu - dzięki łatwej dostępności przez Xbox Live, stały się już nieodłączną częścią każdej kolejnej produkcji. Czy to nowe utworki do Guitar Hero (swoją drogą, gry muzyczne w ostatnim czasie też urosły w siłę), czy mapki do multi w jakiś Gearsach, czy może jakiś poważniejszy soft jak kilka nowych misji do GTA IV (w przyszłym roku), a nawet pełne wersje gier. Nie dość, że łatwiej coś takiego udostępnić i rozprzestrzenić od pudełkowych wersji, to również prościej jest dzięki temu obliczyć jaki właściwie jest popyt na dany towar.

A Sony i ich "tonący statek" PlayStation 3? Jak dla mnie, mimo słabego pierwszego kwartału i wielce rozczarowującego Haze, Chlebak utrzymuje się absolutnie znakomicie (niesamowitości pokroju Metal Gear Solid 4 czy LittleBigPlanet robią swoje). Sprzedaż rośnie, szkoda tylko, że cena nie spada, co skutecznie odstrasza wielu klientów. Mimo wszystko jednak PlayStation Store (odpowiednik xboksowego Live'a) się rozrasta, a od miesiąca mamy także nieco ograniczoną wersję BETA Home. W "Domu" na razie mało da się zrobić, ale Sony będzie dążyć do standaryzacji interakcji wszystkich gier z ich simsowatym asem. Co na razie sprawuje się średniawo, to Trofea - wciąż nie ma ich w każdej grze, wciąż nie są one czymś, hmm... Naturalnym i oczywistym. Co prawda od stycznia będzie już kategoryczny nakaz umieszczania ich w grach, ale my mówimy przecież jeszcze o roku 08 ;).

Z pecetem to w sumie jest w kratkę - raz jakaś wysoko postawiona szycha po raz n-ty powróży mu rychłą śmierć i ogólnie poopowiada jak to PC Gaming się nie opłaca, a potem i tak zrobi port swojego kluczowego tytułu na najstarszą "platformę do gier". Czyli w sumie - jak zwykle. Obyło się może trochę bez większych ekskluzywnych tytułów... No bo w sumie co oprócz nowego Crysisa, niedopracowanego Stalkera, Gothica 3: Zmierzch Bugów się takiego pojawiło? A, World of Goo, objawienie roku, które i tak wszyscy ściągnęli z Sieci. Szeroko pojęte pecetowe piractwo wciąż skutecznie nęka wydawców, stąd też chociażby nie jest zbyt pewna konwersja Gears of War 2. I to tyle... Ajajaj, jeszcze nowy dodatek do WoW-a, absolutny system-seller i kolejny powód do zasilenia ogromnej już i tak społeczności zebranej wokół hitu Blizzarda. A zarazem swoiste pocieszenie po bardzo nieudanej konwersji GTA IV... Cóż, tak bywa, pecetowcy jakoś konkretniej pograją dopiero w 09. I to też za sprawą Blizzarda z Diablo 3 i Starcraftem 2.

Jeżeli natomiast chodzi już o same gry, to to zdecydowanie był rok korzystny dla konsolowców. Początek się może troszkę dłużył, pocieszeniem okazał się jedynie szaleńczo dobry Burnout Paradise, gdzieś tam w tłumie zniknęło niedocenione Condemned 2... Potem to już nieco ruszyło - Lost Oddysey, jRPG z prawdziwego zdarzenia, pecetowcy gdzieś tam w międzyczasie dostali konwersje Assassin's Creeda i Mass Effecta, Metal Gear Solid 4, Race Driver: GRID, świetny Battlefield: Bad Company... A także wspomniane wcześniej, mocno przeciętne Haze i moim zdaniem jedno z większych porażek 08 roku - Alone in the Dark. Człowiek gra pięć minut i zastanawia się, jak jeszcze kilka miesięcy wcześniej mógł ślinić się na widok kolejnych filmików ukazujących tą wyborną fizykę czy niesamowity ogień. Sterowanie zabiło tę grę kompletnie. Najważniejszym jednak tytułem było bez wątpienia DOPRACOWANE (hihi) GTA IV na konsole. Produkcja absolutnie wybitna, niesamowita i pod każdym względem przemyślana. To moja gra roku. A do wybitnych tytułów wrócimy jeszcze w dalszej części tekstu.

Lato, wakacje - strasznie dłuuugi okres pustki, sezon ogórkowy, jak co roku. Czas masterowania nowego Grand Theft Auto, pykania po sieci w BF'a i ciągle młode Call of Duty 4, spodziewające się jesienią narodzin braciszka... A także czas wielkich growych targów - E3 i Games Convention. Pierwsze, mimo zmienionej i znienawidzonej przez wielu formuły, obfitowało w tym roku w nieco pozytywnych wrażeń - przede wszystkim zapowiadało potężną, zaprawdę potężną jesień i okres świąteczny (no i Final Fantasy XIII na X360), natomiast Games Convention... Będąc szczerym jakoś mi uleciało z głowy. Ale ci co byli, to mówią, że było faajnie.

Teraz absolutnie najważniejszy i decydujący fragment tekstu. Miażdżący, piorunujący, niesamowity, kapitalny III i IV kwartał roku. Tylko dla konsolowców? Cóż, zacznijmy od dźwignięcia się z ziemi PlayStation 3 wraz z szalonym MotorStormem 2, świetną kontynuacją Resistance i wybitnym LittleBigPlanet. Jeżeli ktoś w tym roku pozamiatał, to tylko Sony ze znakomitym line-upem tytułów. Dużo oczekiwałem także po czuwającym Microsofcie, no i cóż... Gearsy 2, zgoda, należą do mojej trójcy gier tego roku, ale Fable 2, to chyba jednak jakieś nieporozumienie. Tytuł ładny, śmieszny i w ogóle z masą opcji, ale jakby... Strasznie płytki. Wiele się spodziewałem chociażby po systemie zakładania rodziny, a tu jejuu - w pięć minut wyrwałem biuściastą farmerkę Gertrudę, ożeniłem się z nią, w jedną noc zaszła w ciążę, a w jedną sekundę urodziła mi córkę Beatę (a potem i tak moją żonę zeżarły karaluchy, a córeczkę zabrali do domu dziecka, ale to już inna bajka). No kaaamaan! Kolejny grzyb do koszyka z tymi "przykrymi niespodziankami". Co jednak nie czyni z Fejbla zaraz niejadalnego muchomora - to wciąż dający całkiem sporo radości prawie-że-cRPG.

Z tytułów bardziej niezależnych mamy tu chociażby Fallouta 3 i CoD-a 5. Obydwie gierce okazały się być szalenie kontrowersyjne. Dla mnie akurat F3 jest kapitalnym RPG-iem, z JAKIMIŚ TAM powiązaniami z pierwszymi Falloutami, ale wciąż jednak kapitalnym. Zauważyłem aczkolwiek, że dla wielu te stosunkowo nikłe powiązania z klasykami gatunku, to decydujący element przy ocenie omawianego eRPGa. Bethesda oczywiście ma to sobie za nic i ma zamiar dalej markę rozwijać. Wracając teraz jednak do CoD-a, może i nie powtórzył sukcesu "czwórki" (bo właściwie po "czwórce" ludzie spodziewali się już nie wiadomo czego), ale dla mnie jest to wciąż smakowity kąsek ze świetnym multi i dynamicznym singlem.

A reszta? Streszczając się - Mirror's Edge, Brothers in Arms, doskonała konsolowa FIFA, Far Cry 2 (dla mnie jeden z potężniejszych shooterów ostatnimi czasy, dla wielu innych jednak zwykły pokaz możliwości engine'u graficznego), Dead Space, Pure, nowe Star Warsy, Guitar Hero i Rock Band, Prince of Persia, Rise of Argonauts, Shaun White Snowboarding, Left 4 Dead bla, bla, bla... uff. I jak tu się dziwić, że mój Xbox zarobił ostatnio drugi w swoim życiu zgon? No okej, może nie wszystko tutaj to gry wspaniałe i w ogóle, ale na pewno dobre. Chociaż dobre. Tak jak cały ten rok - było kilka potknięć, ale generalnie można powiedzieć, że zostaliśmy obrzuceni stosem całkiem grywalnych tytułów.

Jako że wszyscy lubią nieco konkretniejsze liczby, podzielmy to na klasyczne rozczarowania, objawienia i gry absolutnie wybitne. Cóż, do tego pierwszego wózka wrzucam pees trójkowe Haze, Alone in the Dark, poniekąd Fable 2 na X360 i może... pecetowego Stalkera (trzecia część w końcu będzie miała te betatesty?...), a także dodatek do Gothica 3. Objawieniem jest bez wątpienia World of Goo (może chociaż na Wii się trochę sprzeda), natomiast z tych prawdziwych killerów wytypowałem złotą trójcę (kolejność od trzeciego miejsca, do pierwszego). Taradadam! Iście filmowe Metal Gear Solid 4 (PS3), soczyste Gears of War 2 (X360) i zdecydowany zwycięzca - konsolowe GTA IV. Zabrakło mi tu miejsca choćby na LittleBigPlanet (będę się bronił przed casual gamingiem), zaraz z tyłu jest też Resistance 2 oraz naprawdę dobry Fallout 3.

Czy 08 rok wprowadził jakieś trendy, a'la system chowania się za przeszkodami sprzed dwóch lat? Poniekąd straszne upraszczanie gier, czego się bardzo obawiałem (nie można zginąć chociażby w nowym PoPie czy Fable - a co gorsza, niektórym nawet kolegom z redakcji się taka polityka podoba!), a także modę na gry muzyczne. Guitar Hero i Rock Band w naszym kraju są może kawiorem, jednak za granicą rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, są także kapitalnym sposobem na promowanie albumów muzycznych i poszczególnych utworów. Powoli rośnie również w siłę przenośne granie - znakomity DS, pozostające nieco w cieniu PSP, a także całkowicie nowi gracze; Apple z Iphonem oraz Nokia z odświeżonym N-Gagem. Na tą pierwszą "kieszonsolkę" (chyba mogę już tak mówić?) właśnie została zapowiedziana pierwsza poważna produkcja - nowy Metal Gear Solid! Stopniowo coraz większą populację zgarnia także rozgrywka z kumplami, w co-opie.

Niezwykle istotnym wydarzeniem w branży była fuzja Activision i Vivendi, z której narodziło się Activision Blizzard - nowy gigant, detronizujący wielkością nawet Electronic Arts. I przejmujący w pewnym sensie jego stare nawyki dotyczące rozwijania sprawdzonych marek i wypuszczania powoli tasiemcowych produkcji. EA natomiast zrobiło niesamowite wręcz postępy - zupełnie nowe, udane marki Mirror's Edge oraz Dead Space, świetnie promowane (serie komiksów, animowany film), kapitalne nowe sportówki, likwidowanie projektów, które przypuszczalnie nie sprostałyby oczekiwaniom graczy. No, no, oklaski.

REKLAMA

Za wielkich nieobecnych uznaję Killzone 2, Resident Evil 5 oraz... Postęp graficzny. W sumie to dobrze dla Killzone'a, w tym roku Sony miało swoje asy, niech już zacznie budować line-up na kolejny rok. Natomiast RE5 nie wybaczę! Toż to miało być już na gwiazdkę rok temu! I kiedy, pytam - kiedy pojawi się demko dla Europy? Jeżeli zaś chodzi o grafikę - od czasu pierwszego Crysisa, mającego już ponad rok, poziom techniczny gier nie ruszył się praktycznie o milimetr. Ba, rzadko się zdarza, żeby cokolwiek mogło konkurować z produkcją Cryteku. Jedne Gearsy to chyba troszeczkę za mało?

Podsumowując - dla mnie był to rok naprawdę przyzwoity. Dużo lepszy od poprzedniego, a skoro jeszcze wcześniejszych nawet nie pamiętam, to co tu dużo mówić. Miał swoje czarne owce, miał również kilka tytułów wybitnych, ogólnie jednak, co ważne, wszystkie gry trzymały całkiem konkretny poziom. Zwłaszcza w końcówce roku, podczas wysypu produkcji jakiego nie było od dawien dawna, nie przejechałem się praktycznie na żadnym większym tytule. Był to dobry rocznik dla Sony i podnoszącego się PlayStation 3, nieco gorzej zaczęło iść Microsoftowi (mimo wprowadzenia zupełnie nowego dasha, który - choć dobry - zapowiadany był jako, cytuję, "rewolucja na skalę kolorowej telewizji"), nie popisało się line-upem Nintendo, PC średnio... Dużo jednak świetnych tytułów niezależnych. Cóż, mamy także początek kryzysu finansowego, zobaczymy jak to wpłynie na branżę za rok!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA