REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

18 powodów, dla których warto kupić CoD4

Recenzja już w tym numerze! Mimo tego emocje wywołane Modern Warfare były zbyt silne, abym mógł je tłamsić w sobie. Oto krótki przewodnik po tym, co w Call of Duty 4 najlepsze. Sama wisienka na okropnie smacznym torcie. Pragnę zaznaczyć, że jest to typowanie całkowicie subiektywne, niemniej powinno się spodobać każdemu fanowi serii.

11.03.2010
18:07
Rozrywka Blog
REKLAMA

Muzyka w menu. Doskonała robota pana Harrego Gregson-Williamsa. Facet robił ścieżkę dźwiękową pod Królestwo Niebieskie (polecam!), Deja Vu czy serię gier Metal Gear Solid. Robota prawdziwego fachowca. Jak to wspomniał mój redakcyjny kolega CMQ, "główny motyw po prostu "kopie" i to z całkiem potężną mocą". Zgadzam się z tym w zupełności. Kawałek świetnie nadaje się do joggingu, do jazdy samochodem i do słodkiego sam na sam z dziewczyną ;). Reszta utworów również trzyma poziom, zwłaszcza motywy w Czarnobylu (o samej lokacji za chwilę) i po "odpaleniu" bomby atomowej, gdzieś na Bliskim Wschodzie. Muzyka w Modern Warfare tworzy niesamowity klimat. Oczywiście nie każdemu może się spodobać, niemniej głos ogółu jest jasny: perfekcja w każdym calu. Tylko jak skonwertować te pliczki do mp3?!

REKLAMA

Kompani. Prawdziwi twardziele, którzy diabłu śmieją się w twarz. Noszą w sobie więcej ołowiu niż czołg, palą cygara i opowiadają sprośne dowcipy. Naprawdę silne skurczybyki. Przykładowo taki strzał z obżyna nie powoduje u nich nawet lekkiego odrzutu. Nasi kompani nie unikają granatów. Oni je łapią. Wbrew pozorom nie zjadają ich jednak, lecz perfekcyjnie odrzucają w stronę przeciwnika. Zawsze są wszechwiedzący, zawsze znają najlepsze taktyki, manewry i nigdy nie zbraknie im sposobu na wyjście w naprawdę ciężkich, "podbramkowych" sytuacji. Każdy z nich ma już niezły staż w wojsku, zwłaszcza kapitan Price (na zdjęciu), który dzielnie wspierał Wielką Brytanię jeszcze za czasów…drugiej wojny światowej. Potem infiltrował tyły wroga podczas zimnej wojny, aby obecnie skończyć gdzieś w Rosji, łapiąc jednego z najbardziej poszukiwanych ludzi na świecie. Naprawdę nie żartuję. Cpt. Price jest swoistą maskotką serii i występuje w każdej kolejnej jej odsłonie. Każdy z naszych towarzyszy broni (Price, Gaz, Nikołaj, Griggs, Vasquez) jest charakterystyczny, ma swój upodobany styl walki oraz ulubione bronie. Każdy z nich jest prawdziwym facetem i prędzej czy później do każdego z nich poczujemy coś na kształt sympatii. Aha, byłbym zapomniał. Oni nie używają klamek. Oni używają glanów.

Drużynowe działanie. Niesamowita sprawa. Towarzysze, choć oskryptowani aż boli, są chyba najbardziej zgraną paczką jaką widziałem w grach komputerowych. Zapomnijcie o tym, co widzieliście w poprzednich CoD czy serii Medal of Honor. To już przeszłość. Teraz standardy wyznacza Modern Warfare. Sojusznicy osłaniają się nawzajem, ubezpieczają tyły, na bieżąco informują o pozycjach wroga i wiele, wiele więcej. Widziałem kilka razy, jak odciągali rannych, odrzucali granaty czy używali zapór dymnych. Najważniejsze jednak jest to, że nasi towarzysze są naprawdę skuteczni, czego na pewno nie można powiedzieć o wszystkich podobnych grach tego typu. Nie musimy się obawiać o naszych kamratów, to pełni profesjonaliści. Uwierzcie mi, oni wiedzą, co robią.

Ukryta misja! Infinity Ward pozostawiło graczom kilka rzeczy do odkrycia (kto by o tym myślał zagrywając się w multi!), w tym tryb zręcznościowy czy nową misję. Ta króciutka lokacja to wnętrze ekskluzywnego samolotu, na pokładzie którego przeprowadzono atak terrorystyczny. Mamy VIP-a do uratowania, mamy cholernie mało czasu ( 3 minutki). A samolot wcale taki mały nie jest, tak to by się mogło początkowo wydawać. Kim jest VIP? Kto był odpowiedzialny za atak? Brytyjski S.A.S (bo to nim odbijamy zastraszonego nieszczęśnika) nie poznał żadnej z tych odpowiedzi. Czyżby pierwszy dodatek już był w drodze? Osobiście nie mam nic przeciwko. Byle trzymał poziom podstawki.

Tak zwane "smaczki". Jest ich naprawdę wiele, czujne oko ( i ucho) wychwyci ich całą masę. Mamy tutaj bohaterów występujących w poprzednich częściach (Price nie jest jedynym!), zdjęcia, śmieszne komentarze czy fajne momenty podczas kampanii. Wyobraźcie sobie, że właśnie zdobyliście salę nagraniową w jednym z krajów trzeciego świata. W stacji został zapętlony niezrozumiały, patriotyczny bełkot terrorystów, którego cała kompania ma już powyżej uszu. "Zmień to gówno" mówi amerykański komendant do swojego podopiecznego. Czarnoskóry żołnierz męczy się przy aparaturze, wyjmuje z kieszeni tajemniczy kompakt i wkłada do czytnika. Po chwili monotonny głos rewolucjonisty zamienia się w syte hip-hopowe basy, przy których grupa z uśmiechem na ustach zwycięsko wraca do helikoptera. Takich sytuacji jest więcej, dlatego szczerze polecam "wczuć" się w kampanię dla pojedynczego gracza. Jest naprawdę warto!

Ciekawe, oryginalne misje. Kampania dla pojedynczego gracza przypomina hollywoodzki film sensacyjny z ogromnym nakładem finansowym. Zadania się naprawdę różnorodne. Podczas gry będziemy zmuszeni do odbicia swojego kompana z rąk wroga, utrzymania określonej pozycji przez pewien czas, przedostania się na tyły nieprzyjaciela, szturmowania miasta, taktycznego wycofania się, pościgu czy ucieczki z opadającego na dno frachtowca. Każda z misji jest świetnie zaprojektowana, robi ciekawe wrażenie oraz wprowadza do rozgrywki powiew świeżości. Na zaprezentowanym zdjęciu uciekam przed doświadczonym pilotem zasiadającym w tym uzbrojonym po zęby monstrum, jednocześnie goniąc człowieka odpowiedzialnego za aktywacje nuklearnych pocisków, które pędzą w stronę wschodniego wybrzeża USA. Adrenalina tłoczy się do krwi.

Headshot! Modern Warfire jest grą brutalną, choć jest to realistyczna, racjonalnie uzasadniona przemoc. W końcu czy widział ktoś wojnę bez utraty chociaż jednej kropli krwi? Czerwona ciecz leje się tutaj gęsto. Nad wyraz okazale prezentują się tak zwane "headshoty" (ang.) czyli strzały prosto w czaszkę. Z reguły ( w zależności od gry) od razu rozkładają przeciwnika na łopatki, niezależnie jakim by nie był twardzielem. Nie inaczej jest w najnowszej grze Infinity Ward. Na zaprezentowanym zdjęciu szczęśliwym posiadaczem kuli między oczami został…nie, nie będę wam zdradzał fabularnych zwrotów :). W każdym razie, drogie mamy, nie musicie się o nic bać. Gra oznaczona jest znaczkiem PEGI 17+. Tylko od was zależy, czy wasza pociecha nauczy się, jak przewiercać głowę na wylot bronią kalibru 12,7 mm (po uderzeniu potrafi wyrywać kończyny). :)

Ostatni akt. Finisz końcowej misji to najciekawsza interaktywna scena, jaką widziałem w tym roku. Oczywiście to od nas zależy los jednego z najniebezpieczniejszych ludzi na świecie, zostało to jednak pokazane w tak realistyczny sposób, że aż trzeba przeżyć to po raz drugi. I trzeci. I czwarty (tyle właśnie razy przeszedłem tryb dla pojedynczego gracza). Rozwiązanie tak samo zaskakujące jak śmierć Fettela (głównego złego) z podstawowej wersji (wtedy jeszcze świetnego) F.E.A.R. Nie będę zdradzał wam niewiele więcej, sami musicie się o tym przekonać. Na obrazku Imran Zakhaev (dowódca ultranacjonalistów w Rosji) wraz z obstawą.

Misja dla snajperów. Jak dla mnie to prawdziwy diament kampanii dla pojedynczego gracza. Misja w Czarnobylu (tak, dobrze przeczytaliście. S.T.A.L.K.E.R. w nowym wydaniu ;P) to jedna z najbardziej pomysłowych, świetnie wykonanych i wciągających akcji w jakie dane było mi zagrać w całym moim życiu. Patent polega na unikaniu jakichkolwiek starć, przemykaniu za plecami wrogów, chowaniu się w gęstwinach, pod naczepami wozów, za murami oraz cichym infiltrowaniu wrogów. Co ciekawe, sami możemy podjąć decyzję o życiu i śmierci naszych przeciwników. Możemy przyczaić się w krzakach (snajperzy w CoD 4 mają fenomenalne uniformy kamuflujące) i poczekać, aż żołnierz opozycji oddali się, bądź strzelić mu prosto w potylice. W wypadku tego drugiego rozwiązania musimy się jednak liczyć z odkryciem ciała przez współtowarzyszy zmarłego. Wtedy gra zamienia się w jedną wielką pogoń. Podsumowując, misja jest prawdziwym majstersztykiem. Dodatkowo to opustoszałe, tajemnicze otoczenie i muzyka…Wasilij Zajcev wysiada.

AC-130. Jest to uzbrojona wersja amerykańskiego samolotu Lockheed C-130 Hercules. Mamy "zaszczyt" spędzić w nim całą misję, delektując się wspaniałą technologią naszych współczesnych latających maszyn. Cała misja ogranicza się do systematycznego ostrzeliwania stanowiska wroga, wspierając przy tym sojusznicze jednostki naziemne. Wbrew pozorom, nie jest to zadanie nudne czy monotonne. Tak między nami, czerpałem dziką, perwersyjną satysfakcję zrzucając kolejne bomby za pomocą haubicy M102 (robi w ziemi ogromne wyrwy, z przeciwników pozostawia natomiast krwawą miazgę) czy ostrzeliwując piechotę wroga działkiem M61 Vulcan kalibru 20 mm. Współczesny odpowiednik "latającej fortecy" Boeing B-17, występującej w Call of Duty: United Offensive. Pozytywne wrażenia murowane. Dodatkowo te chłodne, matematyczne komentarze pilotów… "Przeżyj to sam"!

Bomba atomowa. Modern Warfare nie wstydziło się pokazać najpiękniejszej, a jednocześnie wzbudzającej największą trwogę militarnej zabawki naszych czasów. Był tak zwany "grzyb", była fala uderzeniowa, były ogromne tumany kurzu, a na zdjęciu jesteśmy światkami "after party" po atomowym wybuchu. Skojarzenia z Falloutem jak najbardziej na miejscu. Fantastyczne doznania. Nie wiem jednak, czy bardziej przyrównać to do spaceru po naszej kochanej Ziemi, czy już po wyczyszczonym z życia Marsie. W każdym razie bardzo realistyczna wizja. Aż poczułem pewnego rodzaju smutek, kiedy chwilę potem pokazywali to samo ujęcie uchwycone przez amerykańską satelitę. Wymowne…

Karabin wyborowy Barrett M82. Prawdziwy boss pośród wyposażenia Call of Duty 4. Bez większych problemów likwiduje piechotę z odległości 2200 metrów, przebija się przez pancerze maszyn do 1200 metrów, pluje w przeciwnika pociskami 12,7 mm, a na dodatek jest stosunkowo szybkostrzelny, jak na karabin snajperski sprzed 26 lat, rzecz jasna. W Modern Warfare mamy za zadanie ściągnąć nim jednego z czołowych oponentów w całej grze. Odległość: 2 km. Czynniki mające ogromny wpływ na trajektorię pocisku: wilgotność powietrza, wiatr, kąt nachylenia i czas lotu naboju. Naprawdę nie należy ich lekceważyć, w przeciwnym wypadku możemy spudłować o dobrych kilka metrów (nie kłamię). A pamiętajmy, że szansę mamy tylko jedną. Bardzo ciekawa misja, jedna z najoryginalniejszych w całym Warfare. Pozdrowienia dla PIRXA!

Pogoń dresa. Nie żartuję, calutka misja jest poświęcona temu ułomnemu sobowtórowi Jeana Reno w dwóch paskach. Ucieka aż miło. Jeżeli masz już dość "ziomków" spod Twojej kamienicy, ta gra jest dla Ciebie. Naprawdę koi nasze zszargane nerwy. Jest też swoistym treningiem przed prawdziwym starciem na terenie naszej dzielnicy. Ciekawostka: ten przyjemniaczek jest synem Imrana. Ach to rodzinne podobieństwo.

Grafika. Call of Duty 4 powoduje oczopląs od niemal samego początku (moim zdaniem samouczek jest ohydny) do samego końca. Wybuchy, efekt dymu, ognia, cieni, słońca… Palce lizać (o ile jeszcze je macie). Modele postaci są bardzo szczegółowe, fajnie prezentują się wszystkie powierzchnie, w tym uniformy naszych towarzyszy, woda czy ściany. Efekciarskie są też wszelkiego rodzaju rozmycia, wyostrzenia i spowolnienia czasu (oczywiście nie takie, jak w Max Payne). Wszystko to mamy zaprezentowane na obrazku powyżej. Uwierzcie mi, grafika jest fenomenalna, w pełni next genowa i oszałamiająca w każdym calu. Tylko te wymagania…

Fabuła. Wbrew pozorom w Modern Warfire mamy do czynienia z pewną fabułą, co jest novum w serii. Zwykle odgrywaliśmy po prostu retrospekcje ważnych bitew z czasów drugiej wojny światowej. Może nie jest to scenariusz na Oskara, niemniej historia mile zaskakuje, tworząc większy sens oraz głębie wszystkiego, co robimy w tej grze. Modern Warfare to nie tylko bezcelowa walka z terrorystami. Znamy ich pobudki, poglądy ich przywódców, stare waśnie oraz prywatne tajemnice. Miłe zaskoczenie!

Noktowizor! Jeden z najciekawszych sprzętowych nabytków naszych wojaków. Ciemność daje nam ogromną przewagę nad przeciwnikami. Nasi oponenci nie są bowiem wszechwiedzącymi istotami, lecz zwykłymi ludźmi z krwi i kości. Gdy panuje nieprzenikniony mrok (do czego często się przyczyniamy) są bezradni niczym ślepcy. Widok uzbrojonego po zęby ultranacjonalisty, który błądzi w ciemnościach w rękami wysuniętymi przed siebie niecały metr od nas jest przeżyciem naprawdę bezcennym. Dzięki noktowizorowi i bezradności przeciwników mamy naprawdę duże pole do popisu. No i ten klimat!

REKLAMA

Ikonka fajnie wygląda na pulpicie. Nawet nie wiecie, jak to pomaga uzyskać respekt na osiedlu. Już nie raz i nie dwa idąc korytarzem w szkole słyszałem za swoimi plecami: "ej, Ariel był u niego i mówił, że ten to ma oryginalnego CoD 4", albo " Pa na tego, ten to jest cwaniak. Mój kumpel widział jak gra po necie w najnowszego Call of Duty". Tak na marginesie… dziewczyn też jakoś ostatnio kręci się więcej pod moim miejscem zamieszkania. Najwyraźniej plotki szybko się rozchodzą.

Zdecydowanie lepsza podstawka pod kawę niż klawiatura. Uwierzcie na słowo!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA