Na 40. urodziny poleci w kosmos. Kim jest Polak, który ma szansę stanąć na Księżycu?

Loty w kosmos to nie tylko eksploracja, ale przede wszystkim rozwój technologii. Doskonale widać to po tym, jak dziś wyglądają kariery astronautów. Dawniej byli to przede wszystkim piloci wojskowi, a dziś to w dużej mierze naukowcy, inżynierowie – mówi w rozmowie z Magazynem Spider’s Web+ Sławosz Uznański, czyli drugi Polak, który poleci w kosmos. A może i pierwszy, który stanie na Księżycu. 

12.04.2024 06.45
Na 40. urodziny poleci w kosmos. Kim jest Polak, który ma szansę stanąć na Księżycu

Po 45 latach nieobecności Polak znów poleci w kosmos. Sławosz Uznański to 40-letni inżynier i doktor elektroniki oraz pracownik CERN (Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych). W kosmos poleci na ISS (International Space Station), czyli Międzynarodową Stację Kosmiczną w ramach misji ESA (European Space Agency) już w sierpniu 2024 roku.

Droga do tego etapu dla Polaka była długa i wyboista. W listopadzie 2022 roku Sławosz Uznański, pokonując ponad 22 tysiące innych kandydatów, trafił na listę rezerwową Europejskiej Agencji Kosmicznej, która wybrała astronautów do korpusu podstawowego. Procedura rekrutacyjna obejmowała testy sprawnościowe, na inteligencję, z wiedzy o kosmosie i technologii używanej podczas lotów. Oczywiście uczestnicy przeszli również szereg testów medycznych i psychologicznych. Sito selekcji było więc niezwykle gęste. A jednak udało się i w czerwcu 2023 roku ogłoszono, że to Polak poleci w kosmos.

O tym, jak wyglądają przygotowania do lotu i skąd w ogóle u Uznańskiego pojawiła się myśl, że może zostać astronautą, rozmawiamy w Magazynie Spider's Web+.

Sławosz Uznański fot. Europejska Agencja Kosmiczna (European Space Agency
Sławosz Uznański fot. Europejska Agencja Kosmiczna (European Space Agency)

Dziś 12 kwietnia. To dla Ciebie wyjątkowa data. Twoje urodziny, ale i rocznica lotu Jurija Gagarina w kosmos. Bycie astronautą było Ci pisane?

Nie wiem! (śmiech), ale faktycznie ta część eksploracji kosmosu towarzyszyła mi od dzieciństwa. W dniu moich urodzin w telewizji zawsze wspominano lot Gagarina, a ja jako mały chłopiec marzyłem, żeby zostać astronautą. Zresztą mama składała mi życzenia, mówiąc "szczęśliwego dnia kosmonauty".

I jak widać na Twoim przykładzie, marzenia mogą się spełniać. Jesteś na ostatniej prostej, aby polecieć w kosmos.

Ta droga zaczęła się lata temu. W 2008 roku, czyli już 16 lat temu, zacząłem świadomie myśleć o takiej ścieżce kariery, obserwując poprzednią selekcję Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wybrałem wtedy temat mojego doktoratu dotyczący budowania sprzętu kosmicznego, podczas którego pracowałem we francuskim przemyśle przy projektowaniu technologii półprzewodnikowych układów scalonych dla przemysłu kosmicznego.

Dla wielu mężczyzn 40. urodziny to przełomowy moment. Niektórzy odczuwają kryzys wieku średniego; kupują kabriolety, motocykle, a Ty polecisz w kosmos…

Swój pierwszy motocykl kupiłem, gdy miałem nieco ponad dwadzieścia lat, więc ten etap już za mną (śmiech).

Ale tak, zawsze lubiłem eksplorować. Dużo podróżowałem, chodzę po górach, także wysokich. Kosmos to kolejny poziom odkrywania, który chciałbym przekroczyć. Zobaczymy, czy się uda.

Czy wiek może być przeszkodą? Współcześnie 40 lat to chyba nie tak dużo, szczególnie gdy się dba się o zdrową dietę, regularnie ćwiczy.

W poprzedniej selekcji koledzy faktycznie byli trochę młodsi, ale nie sądzę, aby wiek był tutaj przeszkodą. Ta granica się przesuwa. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w tym roku w kosmos poleci również Don Pettit, astronauta NASA, który ma 69 lat. Decydujące jest tutaj jego niesamowicie bogate doświadczenie, bo w przeszłości odbywał podobne misje. A kiedy będzie wracał z tej misji, będzie już po siedemdziesiątce. Zatem jestem spokojny, szczególnie że jestem dobrze przygotowany od strony fizycznej. Nie odczuwam w żaden specjalny sposób, że przekraczam czterdziestkę. Uprawiam dużo sportu, wspinam się po górach…

Don Pettit pokazuje, że kariera astronauty może być długa. Czyli przed Tobą jeszcze 30 lat do emerytury.

Zobaczymy, ale mam nadzieję, że się nie mylisz. Mam nadzieję też, że moja kariera rozwinie się tak jak u Dona Pettita. Dziś mogę o tym marzyć. 

Mama życzyła Ci zostania kosmonautą, ale Twoi rodzice są z zupełnie innej planety. Są historykami sztuki, prowadzą dom aukcyjny. Jak wpłynęło na Ciebie wychowanie w domu pełnym sztuki?

Rodzice poznali się na studiach na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Prowadzili galerię sztuki i domy aukcyjne i faktycznie sztuka zawsze była obecna w moim życiu. Natomiast ja byłem matematyczno-techniczną czarną owcą. Już w szkole podstawowej wiedziałem, że będę studiował na politechnice. Rzeczy techniczne mnie kręciły od najmłodszych lat. Pamiętam, że w dzieciństwie pewnego razu rozmontowaliśmy z bratem starą szafę i zbudowaliśmy z niej rampę do skakania na deskorolce. To wymagało niezłego wyczucia i wiedzy technicznej.

Fasada Centrum Spotkania Kultur w Lublinie fot. Science Now
Fasada Centrum Spotkania Kultur w Lublinie fot. Science Now

Czyli czarna owca nie polubiła sztuki?

Polubiła! Doceniam sztukę, lubię współczesnych malarzy. Szczególnie te obrazy, które są uniwersalne, czyli trafiają do nas wszystkich niezależnie od języka, kultury, pochodzenia. Przemawiają bezpośrednio do emocji i są narzędziem do opowiadania historii.

To których twórców obrazy masz w domu?

Nie mam obrazów w domu. Nie kolekcjonuję sztuki. Ale moja mama zainteresowała mnie nowymi formami wyrazu w sztuce. Połączenie z technologią może dawać niezwykłe efekty, o czym sam przekonałem się w zeszłym roku. W ramach Lubelskiego Festiwalu Nauki zrobiliśmy ciekawy projekt filmowo-wizualny. Efekt, czyli animację wyświetlono na fasadzie Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Wyglądało to niesamowicie, a ja świetnie się przy tym bawiłem.

Pytam o sztukę, bo kiedyś w kanale "Tropiciel" na YouTubie powiedziałeś ciekawe zdanie, że „matematyka i sztuka łączą się jak rzeki”. Co to znaczy?

Na pewnym poziomie matematyka i fizyka wchodzą w obszar filozofii. Zadają najważniejsze pytania dotyczące ludzkości: skąd my, ludzie się wzięliśmy, skąd wziął się wszechświat i jak się formował, dlaczego tak, a nie inaczej? Te pytania pchają od wieków naukę do przodu, motywują naukowców do szukania odpowiedzi.  

Wrócę jeszcze do Twojego taty. W jednym z wywiadów mówił, że jest z Ciebie bardzo dumny, ale też przyznał, że Twoja kosmiczna misja go przeraża. I wcale mnie to nie dziwi. Wprawdzie kosmos znam tylko z filmów, ale tam poza eksploracją astronautów były też pozostawione na Ziemi rodziny, bliscy, którzy zawsze odczuwali strach, obawę, czy ich bliscy wrócą. Nie da się ukryć, że taki lot to także ryzyko i niebezpieczna sprawa.

Lot w kosmos jest ryzykowny i z tym ryzykiem trzeba się pogodzić. Z drugiej strony, wszystko, co robimy w życiu, jest ryzykowne. Chodzenie po górach też i wydaje mi się, że nawet dużo bardziej niebezpieczne. Mamy dane i statystyki pokazujące, jakie ryzyko wiąże się z lotami w kosmos.

Zgadza się. W kosmosie było około 600 ludzi i 18 z nich zginęło.

Wiadomo, że w przeszłości zdarzały się wypadki. Każdy z nich jest szczegółowo analizowany, co potem pozwala opracować procedury minimalizujące ryzyko kolejnych. Dziś jesteśmy o wiele bezpieczniejsi, niż było to dawniej, także dlatego, że technologia jest o wiele bardziej rozwinięta niż w czasach pierwszych misji kosmicznych.  

Zresztą moja specjalizacja to niezawodność systemów elektronicznych i sterowania. Jestem w stanie policzyć, jak duże jest to ryzyko i czy jestem na nie gotowy.

I jesteś?

Tak, i tak staram się opowiadać o tym swojej rodzinie, bliskim.

Wspomniałeś, że wyprawy w góry, wspinaczka są dużo bardziej ryzykowne, a sam taką uprawiasz. Kiedy alpiniści giną w górach, pojawiają się pytania: po co tam idą, dlaczego egoistycznie wybierają góry, a nie bliskich, co chcą sobie udowodnić, komu i czemu służy to, że jako kolejna osoba weszli na Mount Everest. Czy z kosmosem jest tak samo?  

Jest dość podobnie. My, jako ludzie, staramy się zdobywać "nowe szczyty", odkrywać nowe miejsca, zrozumieć, jak działa świat, doświadczyć czegoś nowego i podzielić się tym z innymi. Zainspirować społeczeństwo. Pokazać, kto jest najlepszy, najszybszy, kto jest w stanie poradzić sobie w trudnych warunkach. Ta rywalizacja przyciąga ludzi do sportu, który zresztą poprzez ciężką pracę kształtuje charakter.

Ale współczesny kosmos ma też warstwę naukową, której często brakuje dziś wspinaczce górskiej. Ta sprowadza się coraz częściej “tylko” do chęci ustanowienia nowego rekordu lub udowodnienia samemu sobie, że weszliśmy na jakiś szczyt. 

Tak, zdecydowanie. Loty w kosmos to nie tylko eksploracja, nie tylko odkrycie nowego miejsca, ale przede wszystkim rozwój technologii. Doskonale widać to po tym, jak dziś wyglądają kariery astronautów. Dawniej byli to przede wszystkim piloci wojskowi, a dziś to w dużej mierze naukowcy, inżynierowie. W kosmosie budujemy olbrzymią infrastrukturę, od której jesteśmy zależni na Ziemi. Na co dzień nie dostrzegamy tego, że możemy np. komunikować się przez telefon komórkowy, mieć w nim nawigację GPS dzięki satelitom i wcześniejszym wyprawom w kosmos. Te osiągnięcia wpływają dziś na życie każdego z nas.   

A która z tych perspektyw do Ciebie bardziej przemawia? Ta naukowa ciekawość czy chęć osobistej eksploracji i przejścia do historii?

Zawsze byłem ciekawy świata, dlatego wybrałem karierę naukową. Chcę też być częścią czegoś większego. Chcę wykonać badania naukowe, które zmienią życie setek ludzi na Ziemi. Dostarczyć danych i odkrywać nowe rzeczy, aby dołożyć cegiełkę do naukowego i technicznego postępu ludzkości.

Zanim dojdzie do lotu, jest masa przygotowań, w tym szkolenie. Ale zacznę od kombinezonu astronauty. Przymierzyłeś go już?

Nie, nie jest jeszcze uszyty. Ale miałem okazję zobaczyć, jak będzie wyglądał, kiedy odwiedziłem siedzibę SpaceX w Hawthorne w Kalifornii. Zdjęto tam ze mnie wszelkie wymiary; długość palców, szerokość dłoni, obwód głowy. Zmierzono całe ciało. Szycie kombinezonu może potrwać kilka miesięcy.

Tak wyglądają ćwiczenia. Na zdjęciu francuski astronauta Thomas Pesquet fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna
Tak wyglądają ćwiczenia. Na zdjęciu francuski astronauta Thomas Pesquet fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna

Trochę jak u panny młodej przed ślubem. Pomiary do sukni ślubnej zdjęte i nie można ani przytyć, ani schudnąć.

Trochę tak (śmiech). Ale ja na szczęście nigdy nie miałem problemów z wagą.

Szczęściarz! A jak wygląda szkolenie? Zwykli śmiertelnicy znają je tylko z filmów, a tam widzimy najbardziej widowiskowe elementy: wirówkę, loty paraboliczne, pływanie w kombinezonie w basenie. Ile to ma wspólnego z rzeczywistością?

Faktycznie na filmach często pokazane są wirówki, loty paraboliczne i spacery kosmiczne w basenie. Jest tak, bo budzi to emocje i jest atrakcyjne wizualnie. Tymczasem rzeczywistość jest mniej ekscytująca. Większość czasu to siedzenie na wykładach. Nauka dziedzin, które nie są moimi specjalizacjami, czyli biologia, fizjologia, medycyna. To nie wyglądałoby na ekranie zbyt interesująco.

Nie zaskoczę cię, ale nie mogę doczekać się części praktycznej, czyli lotów parabolicznych, wirówek i tak dalej.

Szkolenia teoretyczne to też uczenie się różnych scenariuszy na wypadek awarii. W czasie misji sporo złego może się zdarzyć. Od wycieku ze stacji kosmicznej i utraty ciśnienia, przez dostanie się do kabiny amoniaku, który wykorzystywany jest w systemie chłodzenia, aż po pożar, bo może dojść do zwarcia. Jak się w tych sytuacjach zachować?

Oczywiście zdarzają się awarie i astronauci są szkoleni na wypadek wszystkich scenariuszy. Wymieniłeś te najbardziej krytyczne. Jesteśmy uczeni, jak sobie poradzić, ugasić ogień. Mamy też procedury na wypadek utraty atmosfery, bo wiadomo, że bez tlenu człowiek nie może przeżyć zbyt długo. To, jak mamy się zachować, musi być wyuczone, wręcz automatyczne. W przypadku niebezpiecznej sytuacji na ISS po pierwsze musimy ostrzec resztę załogi, zebrać się w bezpiecznym miejscu, gdzie życie nie jest zagrożone. A następnie wdrożyć procedurę i postępować zgodnie z tym, co w niej zaplanowano.

Twój pobyt na orbicie jest dokładnie zaplanowany, doba jest podzielona na 5-minutowe odcinki. Każda minuta na orbicie to duży koszt, który musi się zwrócić w postaci technologii i badań naukowych. Jednak musisz też odpoczywać. Co chcesz robić w czasie wolnym?

Czasu wolnego nie ma za dużo, bo faktycznie jest bardzo cenny. Poza tym musimy nie tylko spróbować się wyspać, ale też ćwiczyć. Treningi są obowiązkowe, bo trzeba zadbać o sprawność fizyczną, aby bez kłopotu wrócić na Ziemię. A jeśli będę miał chwilę i będzie taka możliwość, to na pewno chciałbym popatrzeć na Ziemię przez okno Cupola. To musi być niezapomniany widok.

Jak mówiliśmy, każda minuta Twojego pobytu w kosmosie to spory koszt. Jak, będąc tam, sprawisz, że koszty się zwrócą? Wytłumaczmy to naszym czytelnikom, którzy na misję składają się, płacąc podatki.   

Europejska Agencja Kosmiczna publikuje takie informacje. Programy eksploracyjne zwracają się mniej więcej w stosunku 3-4 do jednego. To znaczy, że każde zainwestowane euro generuje około 3 euro na Ziemi w postaci późniejszych odkryć naukowych, badań, rozwiązań technologicznych, które wykorzystuje też biznes. A jeśli chodzi o programy i misje nawigacyjne, to stosunek jest jeszcze większy - około 7-8 do jednego.

Widząc takie zwroty, inwestycje w sektor kosmiczny powinny być dla naszego kraju priorytetem. Myślisz, że to, że wybrano Cię do tak ważnej misji, sprawi, że coś się w tej kwestii zmieni?

Dla mnie bardzo ważna jest nie tylko perspektywa bezpośredniego zwrotu finansowego, ale inspiracji młodego pokolenia do nauki. To oczywiście inwestycja długoterminowa, ale zwroty z edukacji są wielokrotnie większe. Kraje, które inwestują w dobre nauczanie, naukę, technologie, później budując na tym przemysł, tworzą produkty o wysokiej wartości dodanej, przyciągają międzynarodowy kapitał. Jestem przekonany, że inwestując dziś w takie dziedziny, jak eksploracja kosmosu, sztuczna inteligencja czy transformacja cyfrowa, możemy w przyszłości zyskać ogromny potencjał ekonomiczny. Właściwie to nie stać nas na to, abyśmy nie byli częścią tych technologicznych zmian, które dzieją się na naszych oczach.

A widzisz szansę obecnie, abyśmy do tego pociągu czy rakiety wskoczyli?

Rakieta już leci bardzo szybko i stoimy przed wyborem, czy się z nią zabierzemy, czy też nie. Myślę, że powinniśmy zrobić wszystko, aby obiema nogami na nią wskoczyć. Szczególnie że mamy w Polsce ogromny potencjał, mnóstwo talentów, które dziś jeszcze nie są w pełni wykorzystane. Trzeba tworzyć warunki, aby młodzi ludzie, którzy mają duże ambicje budowania światowej technologii, nauki, chcieli to robić u nas. Jesteśmy krajem, który dokonał ogromnego postępu w ostatnich dekadach i mamy szansę wskoczyć na pozycję europejskiego lidera w niektórych dziedzinach technologicznych. 

Sławosz Uznański poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna
Sławosz Uznański poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna

Kilka tygodni temu, 22 lutego, lądownik Odyseusz stanął na Księżycu. Udało się to pierwszy raz od misji Apollo 17, czyli ponad 50 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Coraz większe znaczenie mają inwestycje i firmy prywatne. NASA nie zaprojektowała ani nie zbudowała Odyseusza, lecz wynajęła miejsce na pokładzie. Odyseusz wyznacza nową erę w eksploracji kosmosu i Księżyca?

To konsekwencja zmiany sprzed dekady. W 2014 roku NASA uwolniła niską orbitę okołoziemską do zastosowań komercyjnych i dziś możemy zobaczyć, jak wiele się zmieniło. Mamy ogromne komercyjne konstelacje satelitarne jak Starlink czy inicjatywy prywatnych stacji kosmicznych.

To chyba dobrze w kontekście tego, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna się starzeje, a koszty nie tylko jej budowy, ale i utrzymania oraz doskonalenia są ogromne. Przekroczyły już łącznie 100 miliardów dolarów.

Dlatego zmienia się koncept stacji kosmicznej, którą dotąd utrzymywały agencje kosmiczne. W przyszłości będą to raczej prywatne jednostki, do których agencje będą miały dostęp, za który będą płacić.  

W erze firm prywatnych priorytetowe mogą stać się inne cele, np. prowadzenie działalności wydobywczej na Księżycu, eksploracji złóż złota, a nawet wożenia tam turystów, aby… zrobili sobie selfie. Jak na to patrzysz?

Jeżeli ktoś będzie w stanie zapłacić za to, aby polecieć na Księżyc, by tam zrobić sobie selfie, to w przyszłości pewnie będzie miał taką możliwość. Niemniej prywatne firmy już dziś umożliwiają dalszą eksplorację kosmosu. A ich inicjatywy być może sprawią, że nasza cywilizacja stanie się multiplanetarna. Myślę, że nie ma od tego odwrotu, a rynek kosmiczny z roku na rok rośnie. Prognozy  pokazują, że inicjatyw kosmicznych będzie przybywać.

Czyli wydobycie złóż na Księżycu to już nie science fiction?

Na Księżycu mamy np. duże złoża helu-3, który mógłby gwarantować nam długoterminową niezależność energetyczną. To byłaby zielona energia, co dla naszej cywilizacji w kontekście walki ze zmianami klimatu i ograniczaniem spalania paliw kopalnych mogłoby mieć ogromne znaczenie. A to tylko jedna z potencjalnych dziedzin eksploracji. Niemniej czy do tego dojdzie, dziś trudno powiedzieć. To raczej odległa perspektywa.

Fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna
Fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna

Kluczowa jest tu też geopolityka. Kosmiczne ambicje ma też Rosja, a przede wszystkim Chiny. Uczysz się już chińskiego?

Nie, na dziś nie uczę się, choć to pewnie byłaby ciekawa przygoda. Ale faktycznie Chińska Agencja Kosmiczna bardzo mocno się rozwija. Mają ambitne plany eksploracyjne, a to na pewno po stronie amerykańskiej jest jednym z motorów napędowych. 

Zmusza Amerykanów do działania?

To jest rywalizacja, ale rywalizacja technologiczna zawsze była dla ludzkości siłą napędową, bo pozwala na rozwój w wielu różnych kierunkach. Zresztą Polska współpracuje z Chińską Agencją Kosmiczną np. przy projekcie Polar-2, więc nauki chińskiego wcale nie wykluczam.

Wróćmy na koniec do astronauty Sławosza Uznańskiego. Jak widać, misji kosmicznych w przyszłych latach nie zabraknie. Ma przecież powstać międzynarodowa stacja kosmiczną o nazwie Gateway. To będzie Twój kolejny cel? A może masz inne wymarzone misje?

Gateway będzie nową stacją kosmiczną na orbicie okołoksiężycowej i wszyscy astronauci z Europy na pewno o niej myślą. Gateway w większości będzie stacją autonomiczną, niezamieszkałą na stałe, jak to jest na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, od 20 lat ciągle jest ktoś obecny. Jednak na kilka czy kilkanaście tygodni w roku będą tam wysyłani astronauci z możliwością transferu na powierzchnię Księżyca.

Czyli Sławosz Uznański, drugi Polak w kosmosie i pierwszy na Księżycu?

Czas pokaże, ale takie prawdopodobieństwo istnieje.

Zdjęcie okładkowe: Science Now Studio