Książka Ebner i inne publikacje na temat sieciowego radykalizmu są ważne, bo działają na wyobraźnię. Ich autorki i autorzy wchodzą w zakamarki internetu, o których istnieniu zwykli użytkownicy nie mają pojęcia - i chwała im za to. Jednak oprócz rzemieślniczego wręcz dokumentowania toksycznej męskości z Reddita, 4Chana, 8Chana, a nawet darknetu, doxingu feministek i gróźb na tle seksualnym pod adresem celebrytek, robią jeszcze coś innego. Wykonują bardzo w dzisiejszych czasach potrzebny eksperyment intelektualny – przykładają lustro do działań drugiej strony sporu. Pokazują, że wielu z tych mężczyzn, którzy w internecie czują się dyskryminowani, tylko na prawicy znajduje poczucie przynależności, sensu, współistnienia i wspólnej sprawy. Również dlatego, że lewica bardzo często nie ma im nic do zaoferowania.