– Owszem, większość użytkowników, pewnie z 80-90 proc., nie będzie płaciło. To są czytacze, są na Twitterze dla newsów czy memów. Są jednak też na tej platformie kreatorzy, liderzy opinii, dziennikarze czy politycy, którzy dziś mają za darmo dostęp do ogromnego audytorium. I teraz ja, jako osoba, która chce być wpływowa, będę płacił, jeśli dostanę Twittera bez reklam i na przykład z możliwością większych zasięgów – mówi Wojtek Kardyś, ekspert digital marketingu i komunikacji internetowej. I dodaje, że płaciłby również za Facebooka bez reklam, ale już nie za Instagrama z dostępem do dodatkowych materiałów od influencerów.