– Nie ma szans, by być ze wszystkim ważnym i ciekawym na bieżąco i chyba będzie jeszcze trudniej, bo zaraz wejdą do nas kolejne serwisy VOD. Ja wręcz sobie nałożyłam ograniczenia, na oglądanie filmów i seriali mam weekend. Ale za to jak zarwę noc pod serial lub pooglądam coś, co jest czystą rozrywką, to nie mam wyrzutów sumienia – Ewa Zakrzewska opowiada o własnych strategiach poruszania się w świecie pełnym kuszących wideo. – I widzę, że podobne metody jakiegoś takiego samodzielnego lawirowania wypracowuje sporo ludzi. Przykładowo mam znajomych, którzy mówią, że nie zaczynają oglądania starszych seriali, jeżeli te mają powyżej czterech serii, bo to wymagałoby od nich za dużej inwestycji czasu, ciągłego poddawania się kolejnym cliffhangerom. Dlatego chyba też tak dobrze nam się przyjęły te wszystkie seriale po 6-10 odcinków w serii, które można na jednym-dwóch posiedzeniach tak łyknąć – śmieje się Zakrzewska.
Faktycznie widać, że to, o czym Joanna Kopeć mówiła jako o "zarządzeniu wideo", staje się ważnym elementem naszych codziennych decyzji. Owszem, może i mamy łącznie ponad 2,5 tys. stacji telewizyjnych i serwisów VOD (plus niepoliczalny już niemalże kontent wideo w mediach społecznościowych), ale jak wylicza Nielsen, koniec końców i tak średnio dziennie oglądamy 8 kanałów telewizyjnych i 3 serwisy streamingowe, a za ponad 50 proc. oglądalności odpowiada 10 top graczy na rynku.