W połowie maja 2016 roku pewien rutynowy news stał się pretekstem dziwnej i brzemiennej w skutkach wycieczki. Trwała już kampania przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi, a portal Gizmodo – a za nim już największe redakcje w USA – podał, że Facebook cenzuruje prawicę i jest wobec niej uprzedzony. Podobnych podejrzeń – czasem zasadnych, czasem nie – były wcześniej tuziny, ale akurat to zadziałało jak katalizator. Pracownicy redagujący zakładkę „trending topics”, która prezentowała najbardziej popularne tematy z mediów, mieli rzekomo nagminnie pomijać newsy i tematy istotne dla konserwatystów. Zarzucano im, że nie promują tematów np. z protrumpowskiego portalu Breitbart News, o ile nie piszą o nich również tytuły głównego nurtu w rodzaju „New York Times”. Z jednej strony oczywiście był to dowód uprzedzeń, z drugiej jednak: szefem Breitbart News Network był Steve Bannon, działacz polityczny, który został potem szefem kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa. Traktowanie Breitbart News jak normalnej redakcji, a nie politycznego narzędzia, samo w sobie byłoby nadużyciem.