Fuck machine na wyciągnięcie myszki. Porno w internecie chwyta coraz mocniej, głębiej i ostrzej

Uzależnienie? Przecież to tylko porno. – Orgazm nie był najważniejszy, ale kolejne filmy, sceny, obrazy, które miałem przed oczami. To mnie luzowało. To było naturalne, jak jedzenie posiłków czy korzystanie z toalety – mówi Artur. Codziennie tylko do Pornhuba, RedTube i YouPorn trafia 15 terabajtów porno nagrań.

Fuck machine na wyciągnięcie myszki. Porno w internecie chwyta coraz mocniej, głębiej i ostrzej

Jest początek lat dwutysięcznych. Starszy brat Artura przypadkiem zostawia w CD-ROM-ie płytę. Taką bez żadnego opisu. Sam Artur ma 11, może 12 lat. Na płycie znajduje kilka filmów pornograficznych. Otwiera pierwszy i jest w szoku. Niby wie, że takie rzeczy istnieją, ale nigdy nie miał do nich dostępu, rodzice mocno tego pilnowali. Nie myśląc wiele, zgrywa filmy do własnego folderu na dysk komputera i głęboko ukrywa między setkami innych plików.

Następnego dnia zostaje w domu sam. Ogląda wszystkie filmy. Raz, drugi, kolejny. Zaczyna się masturbować. Najpierw raz, nieśmiało. Ale kolejnego dnia znowu. Jeszcze następnego dwa razy. W końcu robi to po kilka razy dziennie. Filmy z płyty brata w pewnym momencie zna już na pamięć. Tak mocno wdzierają się do głowy, że do dziś pamięta niektóre sceny i elementy fabuły.

– W pewnym momencie zaczęły mnie nudzić. Zaufanemu przyjacielowi opowiedziałem o znalezisku, ale wstydziłem się przyznać, że tak namiętnie z niego korzystam. Zaprowadził mnie do swojego sąsiada, rok czy dwa starszego od nas chłopaka, który miał ksywę Kustosz. Miał nie jedną płytę, ale całe ich klasery, wszystko podpisane i uszeregowane według kategorii i gatunków – opowiada Artur.

Większość użytkowników nie płaci za treści pornograficzne. Fot. Konstantin Savusia / Shutterstock.com

Kustosz pożyczał, a potem za drobną opłatą w nagrywarce kopiował pirackie płyty z pornosami. Artur był jego klientem do czasu, gdy w jego domu pojawił się internet. – Nikt już nawet nie myślał o płaceniu za przegrywanie płyt. Zaczęło się ściąganie filmów z internetu. Już jako nastolatek miałem ich tyle, że musiałem kupić specjalny dysk zewnętrzny. Potem jednak pojawiły się streamy. Wszystko dostępne w kilka kliknięć – mówi mężczyzna.

Sierpień tradycyjnie jest w Polsce miesiącem trzeźwości.
A gdyby tak trzeźwość tę rozciągnąć na najbardziej trudne aspekty naszego funkcjonowania w sieci? Hazard online, e-porno, kompulsywne granie, e-zakupy wymykające się kontroli...

Oczywiście te behawioralne uzależnienia to najbardziej skrajne przypadki. Ale jednak wiele usług sieciowych jest coraz bardziej doskonałych w wyłapywaniu naszych słabości za pomocą analityki danych i algorytmów, a następnie targetowaniu podatnych na wciągnięcie do świata, z którego trudno wrócić. Przez ten miesiąc będziemy więc opowiadać o ludziach mierzących się z cyfrowymi uzależnieniami.

W kolejnych częściach opowiadamy o tym jakie mechanizmy stosują sklepy internetowe by nas do siebie przywiązać oraz do czego prowadzi wszechobecne i łatwo dostępne porno online.

Pokolenie wszechporno

„Głowę zniszczyło to wielu, just trust me. Po szkole Fox Kids, w nocy pornoski. Potem z eMule’a nowości, w folderze Baldur’s Gate’u prezentacja z biologii” – Taco Hemingway wie, o czym śpiewa w kawałku „W.N.P.”, którego fabuła brzmi zresztą, jakby była historią Artura. Nic dziwnego, jego kontakt z porno i wpływ filmów na życie wcale nie jest szczególnie odosobnionym przypadkiem. Co więcej, ten wpływ coraz bardziej narasta.

Częsty kontakt z materiałami seksualizującymi opisuje raport „Kontakt dzieci i młodzieży z pornografią” opracowany przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Wynika z niego, że 43 proc. młodych Polaków w wieku 11-18 lat ma kontakt z pornografią, z czego prawie co piąty z nich przynajmniej raz w tygodniu. Intensywność rośnie też z wiekiem. Z pornografią styka się 21 proc. 11- i 12-latków i aż 63 proc. 17- i 18-latków. Do kontaktu dochodzi głównie przez internet (93 proc.) i przede wszystkim przez smartfon (79 proc.). Czyli jest po ręką, na wyciągnięcie telefonu, kliknięcie aplikacji i praktycznie bez żadnej kontroli wieku.

Efekt: coraz bardziej zaburzone postrzeganie seksualności. 36 proc. nastolatków nie wiedziało, że sceny w porno są odgrywane i w rzeczywistości seks rzadko tak wygląda. To dzisiejsze badania. „Mój ziomo opisywał mi gangbang, jak zbieraliśmy datki na WOŚP-ik. Mój ziomo by se dał odjebać rękę za to, że tak właśnie robią to dorośli” – śpiewa Taco o sobie, gdy sam był dzieciakiem, czyli przed 20 laty.

Z kolei 31 proc. badanych zgodziło się z twierdzeniem, że „tylko mężczyźni z dużymi penisami są dobrymi kochankami”, a 42 proc. uznało za prawdziwe stwierdzenie, że „kiedy kobieta mówi, że nie chce uprawiać seksu, to tak naprawdę tego chce”.

Źródło: raport Kontakt dzieci i młodzieży z pornografią – Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę

Z badania wynika również, że nastolatki, które mają kontakt z pornografią, częściej angażują się w seksting, czyli wysyłanie i odbieranie nagich lub prawie nagich zdjęć, częściej przedmiotowo traktują kobiety i mężczyzn oraz częściej odbywają wczesną – przed ukończeniem 15. roku życia – inicjację seksualną.

Naukowcy z Cambridge już w 2014 roku udowodnili, że ponad połowa osób z grupy nadużywającej pornografii miała obniżone libido i zaburzenia erekcji. Z badań wynika też, że pornografia przedstawia nie tylko wspomniane nierealistyczne standardy zachowań i wyglądu, ale dodatkowo pełna jest przemocy – fizyczną agresję widać w blisko 90 proc. scen. Co ważne jej sprawcami są zazwyczaj mężczyźni, a ofiarami kobiety, które albo na nią nie reagują, albo zachowują się tak, jakby sprawiała im przyjemność. To z kolei wpływa na ich przedmiotowe traktowanie.

– Kiedy młode osoby ciągle doświadczają takich scen, trudno aby nie zmieniło to ich życia seksualnego. Takie doświadczenia zmieniają funkcjonowanie naszego mózgu. Uzależnieni tracą zdolność np. do planowania i organizowania aktywności życiowej, a z drugiej strony są skłonni do zachowań impulsywnych, mają problem z koncentracją i pamięcią – mówi Dorota Dudziak, specjalistka psychoterapii uzależnień.

Wtóruje jej dr hab. Mateusz Gola z Polskiej Akademii Nauk: – Młodzi ludzie mają często za sobą 7-10 lat oglądania pornografii, zanim będą mieli pierwszy kontakt seksualny, a kiedy jednocześnie brakuje dobrej edukacji seksualnej, to bardzo mocno zmienia się wyobrażenie o seksie. Nie wiedzą oni, że to bajka dla dorosłych, a nie rzeczywistość, więc potem podejmują seks taki, jaki widzieli na tych filmach. Pornografia kształtuje więc konkretne postawy, zachowania, preferencje seksualne. Dla młodego pokolenia to już jest norma – mówi Gola.

„Karolina, to nie tak jak myślisz”

Jako nastolatek Artur na żywo był raczej nieśmiały. Co innego w internecie. Tam brylował na forach i czatach, zaczepiał nawet obce dziewczyny na Gadu-Gadu czy Naszej-Klasie, ale długo bał się zrobić krok dalej. Kiedy w końcu dawał się przekonać na spotkanie, tracił całą pewność siebie. Do domu wracał rozczarowany i zły na siebie. Żeby poprawić sobie humor, odpalał porno.

Największy zawód przeżył w klasie maturalnej. Zdobył się na odwagę i Karolinie, sąsiadce z klatki obok, zaproponował, aby poszła z nim na bal maturalny. Zaczęli się spotykać i to tak na poważnie. – Koledzy doradzili, abym „tuż przed” porządnie „wypolerował kolbę”, żeby podejść do sprawy na luzaku i nie wystrzelić jeszcze w rozporku. To był błąd. Nie czułem podniecenia. Całowaliśmy się, dotykaliśmy, ale nic. Ruszyło dopiero, jak w myślach przywołałem sceny z pornosów. Byłem przerażony – opowiada.

Wtedy pierwszy raz postanowił zrobić sobie przerwę. Obiecał sobie, że na początek przestanie na miesiąc, ale wytrzymał ledwie kilka dni. Szybko wrócił do starych nawyków, które jeszcze się pogłębiły, kiedy wyjechał do Warszawy na studia prawnicze. Napięcie rozładowywał alkoholem i pornografią.

– Tłumaczyłem sobie, że wszystko jest dla ludzi. Jak zachowam umiar, to wszystko będzie dobrze – mówi.

Ale nie do końca było. W tym realnym seksie wciąż czegoś brakowało. Emocje były słabsze. W realnym świecie nie było w końcu zbliżeń na genitalia, ciągłych jęków rozkoszy, penetracji wszelkich możliwych otworów i wyuzdanych aktorek znanych mu z pornosów.

Serwisy z pornografią w pandemii odnotowały potężne wzrosty. Fot. Stas Vulkanov / Shutterstock.com

– Namawiałem Karolinę na nowe pozycje, miejsca, coraz odważniejsze rzeczy, a przy tym w łóżku byłem bardzo samolubny. Początkowo próbowała się dostosowywać, ale moje oczekiwania ją przerosły. Tłumaczyłem jej, że chyba mamy różny temperament, ale wiedziałem, że w gruncie rzeczy cokolwiek nie zrobi, gdziekolwiek nie przesunie granicy, to będzie za mało – opowiada Artur i dodaje, że pewnego razu zaproponował jej wspólne oglądanie filmów porno. Miała to być gra wstępna, która ich pobudzi.

– Obejrzeliśmy jeden film, potem drugi. Była wstrząśnięta. Pytała, jak często oglądam? Kłamałem, że sporadycznie. Nie uwierzyła. Zaczęło się między nami psuć.

Big Porn – big biznes

Branża porno to potężny biznes. Według wyliczeń Kassi Wosick, badaczki z Uniwersytetu Stanowego w Nowym Meksyku, może sięgać nawet 97 mld dolarów. W ostatnich dwóch dekadach dzięki rozwojowi internetu biznes ten odnotował wielkie wzrosty. Szacuje się, że w erze przed onlinem, czyli na początku XXI wieku, branża była warta mniej niż 5 mld dolarów.

Jej potentatem jest firma MindGeek, do której należą najpopularniejsze serwisy z treściami pornograficznymi, czyli m.in. Pornhub, RedTube i YouPorn. Jeszcze przed pandemią strony należące do firmy odwiedzano średnio 115 mln razy dziennie. To tak, jakby tylko jednego dnia wchodziła na nie cała populacja Polski, Kanady, Australii i Holandii. A to – jak pisaliśmy w Spider’sWeb+ – nic w porównaniu z ruchem na początku pandemii. W marcu 2020 roku serwis zaczął notować rekordy, a liczba jego użytkowników wzrosła o jedną czwartą. A przecież to tylko jedno z wielu takich miejsc w internecie. Tylko do witryn MindGeek codziennie trafia ok. 15 terabajtów filmów, co odpowiada mniej więcej połowie treści dostępnych do obejrzenia w serwisie Netflix.

Dużą część rynku należy też do drugiego globalnego giganta – czeskiej firmy WHCZ Holding. Te wielkie pornograficzno-internetowe przedsięwzięcia ze względu na używane technologie są już nawet porównywane z gigantami sieci jak Google, Facebook i Amazon. Tyle że zamiast Big Tech nazywa się je Big Porn.

Pornobranża od dekad umiejętnie dostosowuje się do nowej rzeczywistości i rozwijających się technologii. Z jednej strony postawiła na analizę zebranych danych, a z drugiej mając wiedzę, dała oglądającym to, czego oczekują, czyli treści bardziej niszowe, ostrzejsze i szokujące. Dodatkowo kamerki na żywo czy filmy na życzenie tych klientów, którzy są w stanie płacić gotówką, a nie swoją uwagą, danymi i czasem.

Dłużej i głębiej

– Oczywiście można oglądać pornografię i się nie uzależnić. Jednak co piąty jej użytkownik dochodzi do poziomu, że ma z nią problem – wyjaśnia Mariusz Gola. Dodaje, że w przypadku pornografii ryzyko problematycznego korzystania jest większe niż w przypadku alkoholizmu, tylko problem alkoholizmu jest po prostu społecznie dużo bardziej zauważalny. – Skutki nadużywania pornografii są bardziej ukryte, głębsze. Badania pokazują, że przyczyniają się do większej liczby rozwodów czy ryzykownych, np. płatnych kontaktów seksualnych – dodaje ekspert. 

Uzależnienie od pornografii zwykle rozwija się przez lata. To długi proces, ale sprzyja mu niewidoczność dla innych. Kiedy ktoś jest uzależniony od narkotyków czy alkoholu, natychmiast widzimy, że inaczej wygląda, zachowuje się czy pachnie. W przypadku pornografii uzależnienie rozpędza się po cichu, za zamkniętymi drzwiami naszych łazienek i ukryte w historii internetowych przeglądarek.

W przypadku pornografii uzależnienie rozpędza się przez lata i w tajemnicy. Fot. Stenko Vlad / Shutterstock.com

– Długo nikt z otoczenia o nim nie wie, bo w końcu chodzimy do pracy, zachowujemy się w miarę normalnie. Zmiany są widoczne dopiero dużo później, ale wtedy uzależnienie jest już na wysokim poziomie, szczególnie że początki, nawet gdy wyjdą na jaw, są bagatelizowane. Chemiczne uzależnienie od substancji jest natychmiast społecznie piętnowane, a gdy ktoś gra w grę czy ogląda pornografię, to wielu to lekceważy, bo kto tego nie robi? – mówi Dorota Dudziak.

Psycholog Joanna Flis zauważa, że uzależniamy się od pewnego rodzaju doświadczenia, które odpowiada naszym sfrustrowanym potrzebom. – Najczęściej to coś, czego nam brakuje i czego nie możemy zrealizować w rzeczywistości analogowej. Wypełniamy ten brak w świecie cyfrowym, a z czasem uczymy się, że tylko tak możemy swoje potrzeby zaspokoić – mówi Flis. W cyfrowej pornografii niezwykle uzależniająco działa różnorodność dostępnych materiałów dostarczających różnych doświadczeń, których nie moglibyśmy mieć w prawdziwym życiu. Kiedy oglądamy filmy pornograficzne sceny, obrazy, ludzie, dźwięki zmieniają się bardzo szybko, dostarczając wciąż nowych bodźców i doznań, ogromnych emocji niedostępnych w rzeczywistym świecie.

Mateusz Gola zwraca też uwagę, że ogromną znaczenie ma tutaj medium: – W internecie wszystko jest dostępne od ręki. Wystarczy, że zaznaczymy, że jesteśmy pełnoletni i gotowe. Nie trzeba czekać na nowości. Materiałów jest tak dużo, że ciężko zdecydować i wybrać, co jest bardziej pobudzające.

Seks nie cieszy

Karolina odeszła od Artura. Przez porno. – Nie przeżyłem wtedy tego mocno. Byłem na początku studiów. Wiedziałem, że pornosy mi szkodzą, zmieniają moją seksualność, ale byłem pewny, że kiedy przyjdzie czas, to po prostu przestanę je oglądać – mówi.

Nie przestał oglądać ani wtedy, ani później, gdy poznał Beatę, która dziś jest jego żoną. – Rozmawialiśmy o tym i sama stwierdziła, że nie ma nic przeciwko, abym od czasu do czasu odpalił sobie filmik. Nigdy nie zasugerowała, że przesadzam albo że mnie to jakoś zmienia, ale ja to zauważyłem – mówi Artur.

Po kilku latach małżeństwa zauważył, że seks nie cieszy go jak dawniej. Nie dostarcza tyle emocji. Początkowo myślał, że może to przyzwyczajenie, monotonia. Ale potem dotarło do niego, jak zmieniły się jego upodobania. Miał coraz bardziej ekstremalne potrzeby. Zaczął szukać coraz mocniejszych filmów, także pełnych przemocy. Hasła: bukkake, gang bang, hentai, bondage, fuck machine na stałe zagościły w jego przeglądarce. Im ostrzej, tym podnieta była większa.

Z czasem uzależnieni potrzebują coraz mocniejszych bodźców. Fot. Victor Moussa / Shutterstock.com

Wtedy drugi raz postanowił, że zrobi sobie przerwę. Wytrzymał tydzień, potem drugi. Ale cały czas towarzyszył mu głód. Wystarczyło, że na ulicy czy Instagramie zobaczył ładną dziewczynę i już łapał się na tym, że ma ochotę odpalić pornosy. Tak jakby palacz poczuł dym papierosów. Stał się też drażliwy, szybko się denerwował.

Zaczął mieć problemy z erekcją. – Dawniej wystarczało, że żona przeszła obok i byłem gotowy, a potem nie ruszał mnie nawet jej nagi widok. Zdarzało się, że aby poczuć podniecenie, musiałem znowu wyobrażać sobie czy przypominać sceny z filmów. Byłem załamany – wspomina.

Mateusz Gola wyjaśnia, że problemy z erekcją czy potrzeba coraz mocniejszych bodźców to powszechny objaw oddziaływania pornografii na mózg osób, które korzystają z niej w sposób nałogowy. Wpływa ona bowiem na dwa systemy w mózgu.

Pierwszy to układ związany z dopaminą, która potrzebna jest nam do motywowania i podejmowania działań. Osoby uzależnione bardzo szybko reagują na bodźce związane z pornografią. Staje się to dla nich ważniejsze niż inne rzeczy w życiu. Trudno im np. zadbać o siebie, uprawiać sport czy pójść na randkę i postarać się, aby wyszła z tego relacja, w której można realizować potrzeby seksualne, co skutkuje jeszcze mocniejszą potrzebą oglądania pornografii i zaczyna się błędne koło. 

Drugi to układ nagrody związany z opioidami, które wydzielają się podczas orgazmu. To naturalna przyjemność będąca efektem partnerskiego seksu. W normalnych warunkach, by dojść do takiej nagrody, trzeba mieć motywację, atrakcyjnie wyglądać (by zwrócić uwagę drugiej osoby), zadbać o atmosferę, bliskość, intymność, a przy tym kogoś oczarować. – Trzeba wykonać wiele kroków wymagających konkretnego wysiłku, aby doszło do seksu zakończonego orgazmem, czyli nagrodą – mówi Gola.

– Kiedy zaś otrzymujemy możliwość orgazmu przy bardzo silnym pobudzeniu wizualnym przez pornografię, praktycznie bez wysiłku, bo wystarczy tylko kliknąć, to upośledzamy nasz mózg. Uczymy go, że droga na skróty jest lepsza, szybsza i łatwiejsza, a w konsekwencji spada nam motywacja do podejmowania seksu z partnerem, z którego zresztą satysfakcja zaczyna być znacznie mniejsza. Seks w realu nie dostarczy nam tylu endorfin, bodźców, orgazmów, co ten wirtualny. Seks w realu zawsze wymaga większych starań, niż ten wirtualny, na skróty. Jednak koszty tego są ogromne. Trudno nam się potem zmotywować do budowania satysfakcjonujących relacji seksualnych na żywo, a z czasem w ogóle do różnych innych, również tych nieseksualnych przyjemności. Doświadczamy przygnębienia, mamy symptomy depresji, silnego lęku – dodaje. 

Artur w końcu złamał się i po ponad miesiącu przerwał detoks. Pierwszy cel – 30 dni – jakoś wytrzymał, ale kolejny – 60 dni – wydawał się zbyt odległy. 

„W garażu zdejmuję obrączkę”

Artur zaczął jeszcze mocniej pogrążać się w uzależnieniu. Zaczął oglądać erotyczne filmy już nie tylko w domu, ale i w pracy. Wychodził do toalety i odpalał pornosy. – Przepadłem. Oglądałem je codziennie, czasem wiele razy. To było naturalne, jak jedzenie posiłków czy korzystanie z toalety. Jak ważny element każdego dnia – mówi Artur.

Kiedy tylko był sam, otwierał przeglądarkę, odpalał stronkę i przepadał. Czasem na godzinkę, ale zwykle więcej; dwie, trzy, a czasem cały wieczór. – Robiłem sobie dobrze, ale bez finału. Orgazm nie był najważniejszy, ale kolejne filmy, sceny, obrazy, które miałem przed oczami. To mnie luzowało. Pozwalało się odprężyć, tak że z barków schodziło całe napięcie – mówi.

Ale potem zaczął oglądać filmy także przed pracą. Zdarzało się, że wcześnie wstawał nawet w weekend. – Nie mogłem długo spać. Budziłem się od razu z myślą o tych wszystkich gangbangach, analach i wytryskach. Brzydziłem się sobą, ale nie potrafiłem przestać.

Z czasem oglądał już nie tylko coraz bardziej hardcorowe filmy na stronach z pornografią, ale i zaczął odwiedzać internetowe platformy jak OnlyFans czy ShowUp.tv, gdzie za opłatą można zamówić np. film czy zdjęcia zgodne ze swoimi seksualnymi upodobaniami, ale też uprawiać seks online.

– Musiałem się ukryć, więc schodziłem do garażu, niby że coś tam robię przy samochodzie. Zdejmowałem nawet obrączkę, żeby mieć mniejsze wyrzuty sumienia. A kiedy było po wszystkim, wracałem do żony, jak gdyby nigdy nic. Ale coraz bardziej ją odpychałem. To był najgorszy okres w moim życiu. Nienawidziłem się za to, co sobie i nam robię, ale nie umiałem z tym wygrać – mówi.

Większość internautów nie płaci za pornografię, ale coraz więcej z nich korzysta z portali z kamerkami na żywo. Stają się popularniejsze, bo dostarczają nowego, mocniejszego typu doświadczeń. Oglądający otrzymują już nie tylko film, czyli obraz z dźwiękiem, ale dodatkowo wpływ, czyli kontrolę nad tym, co zobaczą. – Jest to jeszcze bardziej pobudzające – mówi Mateusz Gola i dodaje, że kolejną jeszcze mocniejszą ofertą są filmy 3D, która można oglądać za pomocą specjalnych gogli.

Filmy 3D oglądane za pomocą specjalnych gogli mogą być wyjątkowo pobudzające. Fot. Kaspars Grinvalds / Shutterstock.com

Ta coraz bardziej cyberpornografia jest też coraz bardziej stymulująca i tak skonstruowana, by pochłaniać więcej i więcej czasu. Przecież wie doskonale, co lubimy, co nas kręci, co podnieca. Algorytmy zebrały dane, przetworzyły je i podsuwają dopasowane nagrania. – Analiza naszych danych za pomocą uczenia maszynowego pozwala łatwo stwierdzić, co nam się podoba, a co nie i jakie aspekty tych filmów w przyszłości wyakcentować, jakie filmy nam podsunąć, abyśmy oglądali ich więcej – mówi Mateusz Gola.

Oczodoły psów Pawłowa

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłaszając w 2018 roku nową klasyfikację chorób (ICD-11), po raz pierwszy włączyła do niej kompulsywne zachowania seksualne. W tej kategorii znalazło się m.in. uzależnienie od korzystania z pornografii, które występuje, gdy nie kontrolujemy oglądania pornografii i negatywnie odbija się to na życiu osobistym. Regulacja ma zacząć obowiązywać od stycznia 2022 roku, a do tej przełomowej decyzji znacznie przyczynili się polscy naukowcy z Instytutu Psychologii PAN pod wodzą dr. hab. Mateusza Goli. Ich badania aktywności mózgu pokazały, że u osób kompulsywnie korzystających z pornografii zachodzi bardzo podobny mechanizm, co w mózgu osób uzależnionych np. od alkoholu, hazardu czy narkotyków.

– Jeśli za każdym razem po pracy oglądamy pornografię, aby zredukować stres, to sama ta sytuacja zaczyna być wyzwalaczem, a uczucie potrzeby rozładowania napięcia w ten sposób jest tak intensywne, że pojawia się nałogowy głód, silniejszy od naszej woli – mówi dr hab. Mateusz Gola. Gdy ktoś zawsze korzysta z pornografii, aby radzić sobie ze stresem, to samo pojawienie się stresorów powoduje bowiem nieodpartą chęć sięgnięcia po pornografię, podobnie dzieje się z innymi trudnymi emocjami, np. znudzeniem czy uczuciem samotności. – Wystarczy, że zostaniemy sami sam na sam w pokoju z komputerem i już może to być czynnik kojarzący się z czynnością seksualną. To działanie jak u „psa Pawłowa”. Reakcje stają się automatyczne – dodaje naukowiec.

Badacze udowodnili też, że pod wpływem nałogowego oglądania pornografii dochodzi do zmian w mózgu, a konkretnie w korze oczodołowej. Ta pozwala uczyć się czerpania przyjemności i satysfakcji z rzeczy, które nie występowały ewolucyjnie, czyli np. pracy i zarabiania pieniędzy. – U osób uzależnionych i w miarę postępu tego uzależnienia coraz większa liczba neuronów, coraz większy obszar tej kory zaczyna służyć korzystaniu z pornografii. Uczy, że ona daje przyjemność, ale zanika zdolność do czerpania radości i motywacji z innych działań – wyjaśnia Gola. 

Lukier na pornosie

Jak powszechnym nałogiem jest uzależnienie od pornografii? Trudno stwierdzić. Z badań wynika, że aż 50 proc. młodych mężczyzn ogląda pornografię co najmniej raz w tygodniu. Szacuje się, że uzależnionych jest ok. 3 proc. mężczyzn w Europie i USA.

– Niektóre badania pokazują jednak, że wśród mężczyzn, którzy korzystają z pornografii regularnie, czyli przynajmniej raz w tygodniu, 11 proc. doświadczyło z tego powodu poczucia utraty kontroli nad swoim życiem, co oznaczałoby, że mamy naprawdę duży problem społeczny – mówi dr hab. Mateusz Gola.

Pewne jest też to, że statystyki osób mających problem z pornografią zwiększyła pandemia. Był to okres niepewności, stresu, lęku, izolacji, a przy tym wydłużył się czas spędzany w internecie. Dane w zależności od kraju pokazują wzrosty nawet po 70-100 proc. Co ważne po pornografię zaczęły też sięgać osoby, które wcześniej z niej nie korzystały, w tym również wiele kobiet. Duży wpływ miały tu kampanie promocyjne serwisów pornograficznych, które oferowały dostęp premium za darmo w pierwszych miesiącach pandemii.

Właściciele serwisów z porno robią wiele, aby świat ich polubił. Fot. 9091086 / Shutterstock.com

W ten sposób największe serwisy z pornografią włączyły się do akcji #zostańwdomu. Pierwsze skojarzenie: świetna akcja wspierająca ludzi w lockdownie. Tyle że tak naprawdę to nic ponad działania mające wybielić i ocieplić wizerunek branży pornograficznej.

„Jestem czysty”

Dla Artura pandemia była okazją do kolejnej próby wyjścia z nałogu. Zarówno on, jak i żona musieli pracować zdalnie, więc stracił część wcześniejszej swobody. Postanowił to wykorzystać i dać sobie ostatnią szansę.

– Dziś jestem „czysty” od ponad roku. Od kilku miesięcy leczę się u terapeuty – mówi. Jego życie, także seksualne, powoli wraca do normalności. – Terapeuta powiedział mi, że muszę od nowa nauczyć się czerpać przyjemność, bez pornosów. Do nich nie mogę wrócić już nigdy.

Zdjęcie główne, fot. Marko Aliaksandr/shutterstock.com.