Stefan Batory to, że nasza gospodarka cyfrowa jest dziś tak mocno zglobalizowana, widzi głównie w tzw. efekcie sieciowym. – Owszem, u nas zawsze zagraniczne kojarzyło się z nam z czymś bardziej luksusowym, lepiej działającym i to mogło być ważne przy ostatecznym przechodzeniu z usług polskich na te zagraniczne, głównie amerykańskie. Ale jednak decydujące było to, co leży u samej podstawy filozofii internetu, czyli możliwość globalnego łączenia się z ludźmi z całego świata. Więc globalne usługi zdominowały po prostu lokalne, bo pozwalają na to, by mieć kontakt z całym światem. To nie tylko polskie zjawisko. Efekty sieciowe po prostu rosną wraz ze wzrostem bazy użytkowników. Widzimy to na przykładzie Facebooka, Instagrama, Messengera, WhatsAppa, które wygryzły Naszą-Klasę, Grono czy Gadu-Gadu – tłumaczy Batory.