Pokolenie Alfa. Kim będą ci, którym zepsuliśmy świat i czy będą potrafili go dla siebie i dla nas naprawić?

Urodzili się w świecie, którym rządzą smatfony i mobilny, wszechobecny internet. Coraz częściej mówi się o nich „koronialsi”, bo pandemia koronawirusa przypadła w samym środku ich dorastania. Poznajcie pokolenie Alfa, które ukształtuje najbliższych kilka dekad naszego świata.

23.09.2022 06.21
Pokolenie Alfa. Kim będą ci, którym zepsuliśmy świat?

Yo Alfa hir, wasz kid, krindż nie xd Hasztagi: samotność, klimat, wkurzenie, samotność i jeszcze raz klimat.
Dobra, spróbuję po waszemu, bo inaczej niewiele skumacie.
Tl;dr: spieprzyliście sprawę i to grubo.


Ok, kołdra sama układa się na mnie. Nie naciska na żaden narząd wewnętrzny, a do tego wysyła do smartfona wyniki pracy organizmu we śnie. Obroża na smyczy mojego psa daje znać, gdy ten chce wyjść na dwór. O wypadkach aut z kierowcami oglądam w necie historyczne filmy. Mam kilkadziesiąt milionów friendsów i fajnie. Jak miałem 11 lat, uczyłem starych inhalatora tlenu. Jak 14, to mnie ganili, że po polsku nie mówię i — jak widać — nie mieli racji, bo ambicje mam i się języka ojczystego nauczyłem. Teraz mam 18, firmę, trochę fejmu i dobry pieniądz. Ale i tak: spieprzyliście i to bardzo grubo.

Tak, tak, w 2033 roku piszę wam takie rzeczy, więc pewnie przygrzało mi beret. Racja. Nie wiecie, jak bardzo. Grzeje mnie tu oporowo. W Polsce średnia roczna temperatura to teraz 10 stopni. Dzięki, sprawdźcie sobie, ile było w waszych czasach. 10 stopni, mało, nie? Tyle że to jest średnia roczna, a latem wali mi w beret ponad 40. Nad Wisłą w Wawie ludzie robią sobie zdjęcia nie, że ładny krajobraz, tylko że ta Wisła zniknie soon - 5, może 10 lat? Ostatnio znajomy z gry się spalił na plaży w Brazylii, to znaczy umarł z przegrzania. Coś tam wypił, a że u nich to już jest po 55 stopni, to normalnie się usmażył. Widziałem filmik w necie, jak skwierczał, ale już nieżywy. Podobno taki dźwięk jak na grillu się kiedyś starodawne żarcie robiło. No to wyobraźcie sobie. Generalnie to ja sam myślę, że tak z 50 lat może dożyję. A urodziłem się, przypominam, w 2015.

W sumie fajnie, że mogę wam to napisać. Śmieszny list do przeszłości, choć to przez was mam życie, jakie mam. Ale czuję się bezpiecznie. Wszystkie rzeczy wokół ogarniają się nawzajem i ja też mam nad nimi kontrolę. Wiem, że żaden człowiek mi nie zagrozi. Tylko ostatnio mnie moja konsola wkurzyła, jak jęczała, że jej się nudzi granie ze mną i żebym zaprosił jakichś ziomeczków, a jak zapytałem, o czym mówi, to ona, żebym sobie w Google’u sprawdził, co to są ziomeczki.

Więc wracając, to mam się dobrze, żyję chwilą, ale spieprzyliście, bo tych chwil będę miał niewiele. Tak samo jak niewielu mam ziomeczków, ludzi na żywo, bliskości nie mam. Sprawdzałem, co to, bo pytaliście o autorytet — że to taka osoba, co jest drogowskazem itd. Ja myślę, że to Google będzie. Ok, finito. Jak już bd w tym moim 2033, to się męczcie w tych upałach, bo to wasza wina. A, i dzięki jeszcze tylko za jedną rzecz — rap to jako wynalazek ludzkości wam się akurat udał. Ale i tak zdychajcie za karę.

Tekstem o tym jak, kiedy i jaką edukację medialną powinniśmy wprowadzić do naszych szkół, zaczęliśmy miesiąc temu w Spider’sWeb+ cykl artykułów pod hasłem „Homotechnicus. Pokolenie Alfa”. 

Dziś zaś opowiemy czym jest to samo tytułowe nowe pokolenie. W dorosłość już weszło pokolenie Z, czyli urodzone i wychowane w świecie internetu. Jego potrzeby, poglądy i problemy ukształtował świat mediów społecznościowych, sieci i wszechobecnych ekranów. Ale to dopiero początek wyzwań. Dziś edukację zaczyna pierwsze pokolenie prawdziwych czasów 2.0.

Do końca tego roku będziemy zastanawiać się nad wyzwaniami, przed jakimi stoimy, by zapewnić mu bezpieczny i pozwalający na zachowanie dobrostanu start w życie.

A jak Pokolenie Alfa

Według różnych badaczy pokolenie Alfa to osoby urodzone po 2010 lub 2015 roku. Sama „alfa” akurat nie ma drugiego dna — skończyły się litery alfabetu łacińskiego, więc trzeba było zabrać się za grecki. Choć nawet to wytłumaczenie niesie w sobie pewną prawdę o tej generacji. Poniekąd będzie ono rzeczywiście nowym otrwarciem dla całego świata.

Prognozowanie tego, jakie będą Alfy nosi oczywiście ogromne znamiona ryzyka. Ostatni rok skutecznie nam pokazał, że wszelkie próby przewidywania przyszłości są więcej niż trudne. Szczególnie w kontekście tego, jak ta przyszłość ma być zagospodarowywana przez ludzi, którzy kształtują się w tak szybko zmieniającym się świecie.

A jednak to oni za chwilę ten świat przejmą.

Te kilka akapitów wyżej, w postaci listu, to zabawa. To taka próba wejścia w życie i głowę 18-letniego Alfy, który żyje w 2033 roku. Choć oczywiście to i tak tylko wersja dostosowana do dzisiejszych kanałów i sposobów komunikacji. Bo ta za 12 lat — czyli wtedy, gdy nadawca listu powyżej osiągnie pełnoletniość — może naprawdę mocno różnić się od dzisiejszych standardów. Już przecież widzimy choćby to, jak skutecznie wideo wypiera słowo pisane w codziennych nawet kontaktach. Można więc założyć, że młode pokolenia będą porozumiewały się zupełnie innymi językami za pomocą zupełnie innych narzędzi. Trudniej jest nam za to wskazać, jakimi konkretnie.

Kluczowe jednak wydaje się być raczej pytanie, jakie będzie to pokolenie, gdy dorośnie: nieznające rzeczywistości bez smartfonów i aplikacji, Netfliksa uznające za telewizję, a montowanie filmików na TikToka za łatwiejsze niż nauka czytania. Co ważne — choć to pokolenie dopiero się kształtuje — to będzie ono potężną siłą, także demograficzną. W 2015 roku co tydzień rodziło się na całym świecie około 2,5 mln dzieci, w efekcie w 2025 roku liczba Alf ma przekroczyć 2 miliardy ludzi, czyli niewiele mniej niż żyło na całym globie w latach 40. XX wieku.

Co więcej, w okolicach 2050 roku, gdy Alfy będą już bliższe wieku średniego, a globalna populacja ma sięgnąć 9 mld ludzi, zderzą się one z poważnym wyzwaniem: starzeniem się populacji. Nigdy w dziejach ludzkości nie będzie tak dużej populacji powyżej 60 roku życia, której utrzymanie będzie właśnie na barkach dzisiejszych dzieci. A tą starzejąca się grupą będą dzisiejsi Millenialsi. Więc jak podkreśla australijski badacz Mark McCrindle, to pokolenie Alfa w zderzeniu z tym wyzwaniem będzie musiało planować całe swoje życia i podejmować decyzje o posiadaniu dzieci oraz intensywności pracy tak, by dostosować się do tego wyzwania. To, jak dobrze to zaplanuje, będzie miało kluczowe znaczenie dla dobrostanu mojego i Twojego Czytelniku.

Nic dziwnego, że naukowcy już się głowią, co też z Alf wyrośnie. Ich prognozy zaś nie są szczególnie optymistyczne.

Jest ono nazywane jeśli nie Alfą, to pokoleniem Google kids, bo jeśli coś będzie takie osoby łączyło, to właśnie poleganie na największej wyszukiwarce świata. To osoby urodzone już w internecie, dla których poruszanie się w sieci jest naturalną zdolnością — bardziej naturalną niż poruszanie się na co dzień po ulicach. W odróżnieniu od wcześniejszych pokoleń cyfrowe umiejętności są dla niego czynnością bardziej oczywistą niż mowa werbalna.

Jak zwraca uwagę dr Maciej Dębski z Uniwersytetu Gdańskiego, założyciel i lider Fundacji Dbam o Mój Z@asięg w analizie dla portalu Librus, prawdopodobnie będzie to najlepiej wykształcone i technologicznie oraz przedsiębiorczo zaawansowane pokolenie. Media społecznościowe będą dla niego środowiskiem naturalnym. Co za tym idzie — natychmiastowa ocena działań, zdjęć, postów — także. Nieustanny kontakt online i potrzeba weryfikacji swojej wartości będzie jednym z utrapień pokolenia Alfa.

Co więcej, będzie to potrzeba weryfikacji natychmiastowej. Jak tłumaczy Dębski, Alfy nie będą posiadały tzw. umiejętności odroczonej gratyfikacji, a więc nagroda za działanie musi być natychmiastowa. Inaczej zniecierpliwienie doprowadzi do rozkapryszenia, frustracji i jeszcze bardziej roszczeniowych postaw. Naukowiec przedstawia tak perspektywę nie tylko pokolenia Alfa, ale także już obecnie dorosłych Zetek (urodzeni po 2000) i wchodzących w wiek średni Millenialsów (urodzeni w latach 1980-2000): „Za sprawą technologii nasz mikrokosmos, w którym wszystko się działo i rozwijało linearnie, został zastąpiony przez stale przyspieszającą rzeczywistość, którą rządzi postęp wykładniczy, tyle że my pozostaliśmy linearni. Ta sprzeczność staje się źródłem niepokoju”.

Problem z rozróżnieniem świata rzeczywistego i wirtualnego pojawić się może w sposobie komunikacji. Początkowe akapity tego artykułu napisane są językiem współczesnym, trochę stylistycznie podrasowanym pod w jakimś stopniu prawdopodobne zmiany. Wysoce prawdopodobne jest, że w rzeczywistości za 10 czy 15 lat młodzież będzie posługiwała się kodem zbudowanym na podstawie języka internetu: pełnym skrótów, emotikonek i anglojęzycznych wtrąceń. Angielski bowiem będzie niemalże językiem ojczystym jako główny język sieci, z której Alfy nie będą wychodziły.

I to nie dlatego, że do ręki będą miały przyklejony telefon, ale dlatego, że do wszystkiego przyklejone będą sensory. Jak pisze prof. Małgorzata Gruchoła z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, to pokolenie nie tyle będzie pokoleniem internetu rzeczy, co internetu wszystkich rzeczy. Urządzenia wyposażone w sensory będą nieodzowne: inteligentna kołdra odpowiednio ułoży się w czasie snu, przed przebudzeniem telefon zaplanuje odpowiednią temperaturę i ilość wody w wannie, włączy toster i automat do kawy oraz przygotuje autonomiczny samochód do wyprawy po mieście — też inteligentnym i pełnym sensorów. Człowiek się nie spoci, ani nie przeziębi na zewnątrz, bo wirtualny asystent, znając prognozy pogody, przygotuje mu przed wyjściem odpowiedni zestaw ubrań. Nawet gdy pogoda się zmieni, ubrania na bieżąco monitorując jej stan, będą mogły odpowiednio wcześniej zaalarmować, że należy je zmienić — na cieplejsze, lżejsze, z dłuższymi rękawami czy kapturem.

Brzmi fantastycznie i zapewne w aż tak maksymalnym zakresie tak szybko te zmiany nie zajdą. Ale rzeczywiście życie codzienne będzie się odbywało szybciej, płynniej i bezpieczniej niż dziś. Tyle że będą też problemy i to całkiem poważne.

S jak samotność i smartfon

Nadawca listu z początku artykułu nie przez przypadek pisze o otaczającym go świecie przede wszystkim w liczbie pojedynczej. Nie przez przypadek rozmawia raczej z konsolą niż z ludźmi twarzą w twarz. Pokolenie Alfa za najbliższą „osobę” będzie bowiem traktowało swój smartfon. „Smartfony i tablety stają się dla nich przedmiotem dążeń i pragnień, niekiedy wyznaczają pozycję społeczną w szkole czy klasie. Młodzież zapytana wprost o emocje dotyczące telefonów komórkowych, zaprzecza, że darzy je jakimikolwiek uczuciami. Jednakże opisując swój telefon, nastolatki posługują się określeniami stosowanymi tylko do osób, np. sprytny, przebiegły, inteligentny, kobiecy, smart” - pisze dr Maciej Dębski.

Widać to już dziś. Z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Gdański oraz Fundację Dbam o Mój Z@sięg wynika, że 10,3 proc. wszystkich przebadanych osób kilkanaście bądź kilkadziesiąt razy dziennie robi sobie selfie i umieszcza je w sieci. 64,7 proc. uczniów lubi mieć rzeczy, które zapewniają czerpanie przyjemności z życia. 22,7 proc. uczniów przywiązuje ogromną uwagę do marki posiadanego przez siebie telefonu. Te statystyki będą się tylko powiększać, a proporcjonalnie do nich rosło będzie poczucie samotności wśród pokolenia Alfa oraz potrzeba rozrywki, życia chwilą. Bo skoro świat pędzi na złamanie karku, to nie ma co czekać, tylko wsiadać i łamać ten kark razem z nim. To dlatego Alfy rzadziej niż jakiekolwiek pokolenia będą wchodziły w związki małżeńskie czy płodziły potomstwo. Dr Małgorzata Gruchoła tłumaczy to tak: „Mając znajomych na całym świecie, jednocześnie będą bardzo samotni w bliskości, w globalnej sieci”. Chociaż dostępni on-line, technicznie, będą coraz bardziej niedostępni, wyizolowani społecznie. Liczba znajomych w sieci będzie odwrotnie proporcjonalna do tych w realu.

Świat nie będzie już bowiem polegał na fizycznych spotkaniach ludzi, lecz na połączeniach wirtualnych. O radę młody człowiek za kilkanaście lat nie zapyta rodzica lub przyjaciela, lecz Google’a, bo to właśnie wyszukiwarka będzie największym autorytetem. Nie papież, pisarz czy celebryta z Instagrama. Ze wspomnianego wyżej badania już dziś wynika wprost: aż w 60 proc. domów nie ma żadnych zasad korzystania ze smartfonów i sieci. Już dziś większość dzieci i młodzieży nie potrzebuje pomocy rodziców przy korzystaniu z sieci. 35 proc. dorosłych nie rozmawiało z pociechami o ryzykach i niebezpieczeństwach korzystania z internetu. Rodzice nie są w tym względzie żadnym wzorem.

Dlatego to z Google’a młodzież za kilkanaście lat dowie się, kto postawił ją w takiej sytuacji i kto jest winny temu, że muszą walczyć o przetrwanie. Przy całym hedonizmie, życiu chwilą i nieustannej cyfrowej obecności, Alfy będą miały jeden kluczowy problem do pokonania: globalne ocieplenie. Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że za 10 czy 15 lat nie będzie to już tylko opowieść o pożarach w Australii, lecz realne zagrożenie dla ludzi w naszej szerokości geograficznej. Kryzys klimatyczny będzie wyzwaniem numer 1 dla przyszłego pokolenia, a jego skutki będą widziane i namacalne każdego dnia.

P jak przetrwanie

- Według mnie rada dla rodziców jest, jakkolwiek to zabrzmi, prosta: nie liczyć na system edukacji, który jedzie wykolejonymi torami, tylko wziąć sprawy w swoje ręce. Dzieci trzeba dziś uczyć umiejętności przetrwania: jak sobie radzić w sytuacji, gdy gdy ledwo będzie czym oddychać? Albo gdy skończą się możliwości tradycyjnego zdobycia wody pitnej? Albo gdy nagle z jakiegoś choćby przypadkowego powodu nie będzie internetu? To są umiejętności, które będą kluczowe w przyszłości — wskazuje Przemek Staroń z Instytutu Strategie 2050, autor „Szkoły bohaterek i bohaterów", Nauczyciel Roku 2018.

Jego wizja przyszłości jest niemal katastroficzna: kryzys klimatyczny będzie głównym wyzwaniem, od którego zależeć będzie byt całej cywilizacji. - Czy pokolenie Alfa będzie na nas o to wkurzone? Myślę, że zdecydowanie tak. I będzie się to wiązać z postępującym spadkiem zaufania do starszych od siebie. Młodzi dużo szybciej zaufają sobie samym i Google’owi, bo będą mieli jasność, że to przecież my wpędziliśmy ich w to klimatyczne bagno. Nie zmienia to faktu, że wciąż możemy zacząć być prawdziwymi autorytetami, tylko że pora na bycie mądrymi dorosłymi jest teraz — mówi Staroń.

On sam jest uważany za nauczyciela przyszłości — bo aktywnie korzysta z technologii w czasie lekcji, zadania domowe odrabia z uczniami w mediach społecznościowych, a oceny wysyła na Snapchacie. Jednak sam wskazuje, że technologie mogą być zgubą dla młodych, jeśli nie będą nauczeni odpowiedniego z nich korzystania — a więc choćby odróżniania fake newsów od prawdy. A skoro my, dzisiejsi dorośli, sami mamy z tym problemy, to następnemu pokoleniu wcale nie będzie łatwiej — wręcz odwrotnie.

Dlatego też coraz więcej rodziców — w dużej mierze przecież Millenialsów, czyli pierwszego pokolenia wchodzącego w dorosłość w świecie pełnym technologii — aktywnie szuka pomysłów, podpowiedzi i samo stara się wypracować nowe zasady i wychowania i uczenia Alf. Dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej Anna Wittenberg sama specjalizująca się w tematyce edukacyjnej, gdy została mamą, z mężem postanowiła, że ich dzieci będą w miarę możliwości wychowywane w jak największym odizolowaniu od technologii. Nie chodzi o jakąś wyprowadzkę do lasu i życie w świecie off-line, tylko o świadome zarządzanie tym, jak, w jakim zakresie i z jakimi treściami świat on-line do nich dociera.

Czteroletnia Jadwiga, dwuletnia Wanda i kilkumiesięczny Jacek nie oglądają nawet telewizji, nie mówiąc o korzystaniu ze smartfonów. Nie mają pokus zanurzenia się na kilka godzin w grę, wsiąknięcia w filmy na YouTube czy przypadkowego kliknięcia w strony z treściami dla dorosłych. Zamiast tego czytają z rodzicami książki. - Jeśli zostawisz dziecko samo z tymi narzędziami, to dostaniesz celebrytę non stop wystawianego na scenę przed innymi i non stop ocenianego przez innych w sieci — tłumaczy Wittenberg.

- Gdy urodziła się Jadwiga, poszliśmy na kontrolę do neurologa i tam na ścianie wisiał artykuł o tym, co dzieje się z dzieckiem, gdy za dużo używa tabletu. Dochodzi wtedy do spłaszczenia poznawczego, bo dziecko powinno otrzymywać bodźce wszystkimi zmysłami — tłumaczy dziennikarka. Zaczęła zagłębiać się w temat i uznała, że lepiej mieć dziecko bez smartfona niż ze smartfonem zamiast reszty świata. O tym, że to słuszny kierunek, przekonali ją zresztą dodatkowo… najwięksi rewolucjoniści dzisiejszego świata, czyli twórcy i szefowie Big Techów.

W końcu to założyciel Microsoftu Bill Gates zabraniał swoim dzieciom korzystać z telefonów komórkowych, nim nie zostały nastolatkami, a założyciel Apple Steve Jobs ograniczał swym pociechom dostęp do iPadów. Obecny szef tej firmy Tim Cook dzieci nie ma, ale innym rodzicom sugerował ograniczanie dostępu do mediów społecznościowych. Ich decyzje nie mogą dziwić — badania wskazują jasno, że nawet sama obecność smartfona w pobliżu rozprasza i dekoncentruje. Sprawdził to Kaspersky Lab cztery lata temu na uniwersytetach Wurzburgu i Nottingham-Trent - gdy uczestnikom badania zabrano i tak bezużytecznie leżące obok nich smarftony, ich wydajność przy zadaniach wzrosła o 26 proc.

- Według mnie dla pokolenia Alfa kluczowe będą trzy — jak to nazywam — Insygnia Przyszłości: uczenie uczenia się, czyli kompetencji nabywania nowych umiejętności, krytyczne i kreatywne myślenie oraz umiejętność komunikacji intra- i interpersonalnej. Bez tych fundamentalnych kompetencji nie przetrwamy, a już dziś widać, że mamy z nimi dramatyczny problem. Oczywiście kluczowym kontekstem będzie walka o planetę. Bardzo współczuję nam wszystkim, a szczególnie temu przyszłemu pokoleniu, dlatego róbmy, co się tylko da — mówi Przemysław Staroń.

T jak technologie

Anna Wittenberg nie próbuje przewidywać przyszłości dla swoich dzieci i nie wie, kim będą za 15 lat. Z mężem zdecydowali, że ich dzieci raczej nie pójdą do tradycyjnych szkół, choć sami jeszcze nie wiedzą, jak będą je edukowali: być może sami w domu, być może w prywatnej szkole, a być może w jakiejś zupełnie nowej instytucji, która powstanie w najbliższych latach na fali zmian cywilizacyjnych. - Tak naprawdę nigdy nie wiesz, do czego wychowujesz dzieci, na co je szykować. Trzeba przekazać pewien kapitał pozwalający pewniej stąpać — pewność siebie, miłość, tolerancję. Gdy dziecko będzie wiedziało, dokąd idzie z tymi wartościami, poradzi sobie. Pokolenie Alfa charakteryzują smartfony, ale to są narzędzia wtórne. Dziecko przede wszystkim musi mieć fundament wartości, dzięki którym odnajdzie się w każdej sytuacji — mówi dziennikarka.

- Na przykład w takiej, gdy temperatury na Ziemi tak wzrosną, że nie będzie gotowej recepty, jak sobie z tym poradzić. To będą realne, dramatyczne problemy naszych potomków — dodaje kąśliwie Przemysław Staroń.
Pytanie drugie - co mają począć, gdy przyjdzie im zająć się dobrobytem ogromnej rzeczy najstarszych mieszkańców Ziemi. Szczególnie że nasze życie zgodnie ze wszystkimi przewidywaniami ma być przecież coraz dłuższe.

To właśnie dlatego to przyszłe pokolenie może być pełne pretensji do swych poprzedników, czyli do nas. Chyba że faktycznie przygotujemy je do nowych wyzwań i zaopatrzymy w niezbędne umiejętności, by nie tylko przetrwali, ale także naprawili świat.

Pierwotna data publikacji: 30 lipca 2021 r.