Łukaszenka ich nienawidzi. Znaleźli jeden prosty trik, jak wyprowadzić ludzi na ulice

Nie znają świata bez internetu, mediów społecznościowych i Aleksandra Łukaszenki. Są symbolem młodej białoruskiej opozycji: dwudziestokilkuletni, bezkompromisowi, biegli technologicznie. I na tyle skuteczni, że Łukaszenka właśnie postanowił jednego z nich aresztować na wysokości 10 tysięcy metrów nad Ziemią. Oto ludzie, którzy stworzyli NEXTA.

25.05.2021 05.23
Kim są twórcy NEXTA?

– Czeka mnie tu kara śmierci – mówi drżący ze strachu Raman Pratasiewicz, gdy zszokowani współpasażerowie pytają go na płycie lotniska w Mińsku, co się dzieje. 26-latek wraca z wakacji w Grecji do Wilna, gdzie mieszka od września. Wybór Wilna nie był przypadkowy. Jego partnerka, Rosjanka Sofia Sapega tam studiuje. Ponadto Wilno to – obok Warszawy, gdzie wcześniej mieszkał – drugi najsilniejszy ośrodek białoruskiej opozycji. W Polsce nie doczekał się azylu.

W niedzielny wieczór samolot linii Ryanair, którym wraca, zostaje uziemiony w Mińsku. Jeszcze w powietrzu znajdujący się na pokładzie białoruscy agenci wszczynają awanturę z personelem, krzycząc o znajdującej się w samolocie bombie. W takich sytuacjach prawo lotnicze działa automatycznie – piloci muszą awaryjnie lądować. Choć do lotniska w Wilnie mają już bliżej niż do Mińska, wybierają właśnie stolicę Białorusi. W momencie awantury pasażerskiemu Boeingowi „towarzyszy” już bowiem myśliwiec MiG-29 wysłany w powietrze na polecenie Łukaszenki.

Wśród sześciorga pasażerów, którzy nie polecieli już dalej do Wilna, jest Raman Pratasiewicz. – Nie bójmy się tego słowa: to jest porwanie samolotu, by wyciągnąć z niego opozycjonistę. To silna osobista zemsta Łukaszenki – mówi Anna Maria Dyner, analityczka ds. Białorusi i polityki bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Tłumaczy, że z jednej strony jest to pokazówka skuteczności białoruskich służb. – Ale także sygnał dla Białorusinów i Zachodu, że reżim nie przejmie się sankcjami i swoich wrogów będzie ścigał, choćby łamiąc prawo – dodaje.

Opozycyjni influencerzy polityczni

Nawet jeśli mają oni po 20-kilka lat. Bo taka właśnie grupa młodych ludzi stoi za kanałem NEXTA. Dziś mają swoją skromną siedzibę w Warszawie. Nic dziwnego – reżim Łukaszenki już w ubiegłym roku wpisał NEXTA na listę organizacji o charakterze ekstremistycznym, a za twórcami kanału wystawił listy gończe.

Zamiast kręcić lip-sinc na TikToku lub kabaretowe vlogi na YouTube, białoruskie pokolenie Z swoje kompetencje w social mediach i zaczęło wykorzystywać do obalenia Aleksandra Łukaszenki. Nie zostali influencerami zarabiającymi krocie na kontraktach reklamowych. Za to porwali setki tysięcy ludzi do wyjścia na ulice.

Sciapan Puciła i Raman Pratasiewicz to dziś wrogowie numer jeden i dwa białoruskich władz. – Jeśli ktoś próbował koordynować protesty powyborcze, to nie opozycja skupiona wokół Swiatłany Cichanouskiej, ale niezależne kanały na Telegramie, które obaliły monopol informacyjny reżimu. NEXTA jest najważniejszym z nich – pisze Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich odnosząc się do masowych protestów, które wybuchły na Białorusi rok temu po - najpewniej sfałszowanych - wyborach.

Protasiewicz jest już w rękach Łukaszenki, a napływające informacje o jego losie są sprzeczne. – Jestem przekonany, że będzie torturowany, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jego życie jest zagrożone, bo jest symbolem społeczności blogerów wolnych mediów, którzy powstają po tej informacyjnej dziurze. Po tym jak propaganda zamyka gazety, a dziennikarzy wsadza do aresztu – mówi nam Aleś Zarembiuk, prezes Fundacji Białoruski Dom. Fundacja jest w Polsce głównym ośrodkiem białoruskiej opozycji.

Puciła zaś od niedzieli dostaje kolejne groźby. – Dostałem już ponad tysiąc pogróżek od reżimu i innych osób, że ja będę następny i że będę sądzony zgodnie z prawem. (...) Obawiam się o swoje życie, ale muszę kontynuować to, co robiliśmy z Ramanem, ponieważ to jest sprawa naszego życia. Chcemy mieć wolny, niepodległy kraj – mówił w poniedziałek w specjalnym wystąpieniu dla polskich mediów Puciła.

Fenomen NEXTA

Po białorusku czyta się „niechta”. Niech to się stanie, niech to się już skończy. A niech to! Działa od 2015 roku. To wtedy siedemnastoletni Sciapan Puciła wrzucił pierwszy film na świeżo założone konto na YouTube – własną kompozycję na gitarze. Szybko jednak zmienił temat kanału na znacznie poważniejszy.

Był wtedy uczniem Białoruskiego Liceum Humanistycznego w Mińsku – szkoły znanej z tego, że jest prowadzona przez dysydentów i, co ważne, prowadzi zajęcia po białorusku. To jest mocno nie po myśli Łukaszenki prowadzącego od lat kampanię rusyfikacyjną. Już w czasie nauki Puciła załapał bakcyla do społecznej, niepokornej działalności. Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiał jako redaktor szkolnej gazetki założonej kilka lat wcześniej przez absolwenta tego liceum Franka Viacorka, doradcę... Cichanouskiej.

Dzięki cotygodniowemu przeglądowi białoruskich wydarzeń NEXTA stopniowo zyskiwała popularność. W 2018 roku miała już blisko 100 tysięcy subskrybentów i właśnie wtedy nastąpiło pierwsze zderzenie z reżimem – do drzwi mieszkania Sciapana zapukali milicjanci, przeszukali cały dom i zabrali laptopa. Przy okazji nagłośnili kanał, więc 20-letniemu wtedy Pucile przybyło 30 tys. nowych obserwatorów. Ale to też był dla niego wyraźny sygnał – czas uciekać. Najpierw wyjechał do Polski sam, by uczyć się w Katowicach. Przed wyborami dojechali do niego mama i brat. Ojciec już wcześniej nad Wisłą pracował i do ojczyzny się od dawna nie wybiera.

Kanał masowo przebił się do młodych Białorusinów dzięki niemal godzinnemu filmowi „Łukaszenka. Materiały sprawy karnej” z października 2019 roku. Dokument w ostrej formie opowiada, jak Aleksander Łukaszenka doszedł do władzy. Jest mowa o resortach siłowych pomagających w porwaniach i morderstwach opozycjonistów 20 lat temu, o fałszowaniu wyniki wyborów i wreszcie o przepychu i zbytku, w jakim żyje sam Łukaszenka.

Niby nic nowego. Jednak dla pokolenia, które urodziło się na Białorusi rządzonej coraz bardziej żelazną ręką przez „Baćkę” i które nie zna innego świata, to zebranie wszystkich zarzutów w jednym miejscu i przystępnej formie okazało się być wstrząsające. Do dziś film ten na YouTube obejrzano już niemal 3,5 mln razy. Białoruś ma w sumie 9,5 mln mieszkańców.

Rewolucja przesyłana Telegramem

Na YouTube NEXTA ma blisko 640 tys. subskrypcji, a widownię najpopularniejszych materiałów liczy się w milionach. Ale to nie YouTube jest największą siłą młodej białoruskiej opozycji. Główne miejsce komunikacji to Telegram. NEXTA otworzyła tam kanał, gdy białoruskie władze uporczywie próbowały blokować kanał właśnie na YT.

Telegram to komunikator stworzony przez Rosjanina Pawła Durowa. Durow dawno już w Rosji nie mieszka. Uciekł, gdy Putin próbował przejmować jego kolejne biznesy, w tym najsłynniejszy – VKontaktie, czyli rosyjski odpowiednik Facebooka. Durow na te próby odpowiedział publicznie własnym zdjęciem z wyprostowanym środkowym palcem. Od kilku lat mieszka na Wyspach Brytyjskich i ma jak najgorsze zdanie o władzach swej ojczyzny. To dzięki temu sprzeciwowi Durowa wobec swego reżimu młodzi Białorusini mu zaufali i upodobali sobie stworzony przez niego komunikator Telegram.

– Telegram jest niezwykle popularny w Rosji, na Ukrainie i Białorusi. Ma nawet na nim swój oficjalny kanał sam Łukaszenka. Nazywa się on „Puł Pierwowo” – tłumaczy nam Anna Maria Dyner. Ale to dla opozycjonistów Telegram stał się możliwością faktycznie szerokiego działania informacyjnego. – W kraju gdzie niezależne media często działają na partyzanckich zasadach, gdzie jest bardzo ostre prawo prasowe, serwis, który ma być wolny od cenzury, stał się oknem do wolności – dodaje Dyner.

A właśnie NEXTA, której dwa kanały na Telegramie subskrybuje już 1,8 mln ludzi, stała się fenomenem tego nowego rodzaju dziennikarstwa. Jak opisywał w maju 2020 roku w magazynie „Press” Andrzej Poczobut, NEXTA opublikowała na nim informację pochodzącą z wewnętrznych dokumentów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o głośnym samobójstwie 22-letniego milicjanta w Mohylewie. Gdy informacja wyciekła, tłumaczyć musiał się generał Ihar Szuniewicz, minister spraw wewnętrznych Białorusi. Wkrótce potem NEXTA stał się podstawowym źródłem informacji o kampanii wyborczej, wyborach i powyborczych protestach. Takich przykładów jest zresztą więcej. Ot, choćby jak ten z września 2019, gdy władze zatrzymały 300 protestujących kobiet. Na NEXTA szybko pojawiła się lista z danymi osobowymi ponad tysiąca funkcjonariuszy białoruskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Bloger, programista, dziennikarz

– Trzeba cofnąć się do kampanii wyborczej z 2020 roku, by zrozumieć fenomen NEXTA. Mówimy o kraju z naprawdę mocno ograniczoną wolnością słowa, w którym łatwo stracić koncesję na wydawanie prasy, a nawet posiadając ją, i tak jest się zależnym od oficjalnych dystrybutorów. Tymczasem okazuje się, że w sieci hula sobie kanał, na którym nawet nie dziennikarze, tylko raczej tacy domorośli blogerzy, bardzo młodzi publicyści bez jakichkolwiek ograniczeń mówią, co myślą. Co więcej, nagłaśniają materiały, przecieki niezwykle niewygodne dla Łukaszenki i jego ludzi – mówi Anna Dyner z PISM.

– I dzieje się to wszystko dokładnie tak, jak działają media społecznościowe, czyli dwukanałowo. Moderatorzy NEXTY publikują materiały, które dostają od swoich widzów. To dzięki temu świat mógł zobaczyć choćby te drastyczne filmiki z protestów po wyborach, na których widać tortury, zachowanie siłowników, porwania ludzi z ulicy – dodaje analityczka.

Powyborcze protesty w Mińsku, sierpień 2020, fot. Shutterstock

„Nie mamy innego wyjścia, jak obalić reżim. Muszą odpowiedzieć za wszystkie tortury, okrucieństwa i morderstwa. Jutro i pojutrze zbliżamy się do finału” – czytamy w jednej z wiadomości, którą aktywiści skrzykiwali się w sierpniu 2020 po wyborach prezydenckich na kolejne protesty.

Drugą najważniejszą osobą na kanale obok Puciły jest wtedy właśnie Raman Pratasiewicz. Zresztą działają już razem od ponad roku. On także działalność opozycyjną zaczął już w czasach licealnych. Co prawda jego ojciec wykładał na katedrze ideologii Akademii Wojennej, więc był człowiekiem reżimu, ale młody Raman już dziesięć lat temu brał udział w protestach. Został za to wyrzucony z prestiżowego liceum przy politechnice w Mińsku. Wtedy na poważniej związał się z aktywistami politycznymi i zaczął działać w grupach dyskusyjnych na VKontaktie. Studiował nawet dziennikarstwo, ale ze studiów został wyrzucony. Zaczął staż w rozgłośni Swaboda i dlatego ma najbardziej dziennikarskie doświadczenie z całego zespołu.

Dołączył do NEXTY wc 2019 roku, jeszcze mieszkając w Białorusi. Pracował jako dziennikarz Euroradia – niezależnej rozgłośni z siedzibą w Warszawie. Był śledzony i obawiał się zatrzymania, dlatego wyjechał do Polski. Zaczęli działać razem z Puciłą z Polski. Początkowo był współpracownikiem, z czasem wyrósł na osobę numer dwa na kanale. – Ludzie widzieli, jaka panuje niesprawiedliwość. Nie ma wolnych mediów, nie ma sądów, frustracja rosła i to wszystko doprowadziło do protestów w 2020 roku. Kanał NEXTA bardzo w tym pomógł, był głównym miejscem informacji i mobilizacji – mówi Aleś Zarembiuk.

Zadziałało. – Na nich białoruski reżim nie może wpłynąć, zabronić im działalności. Oni nie dadzą się zablokować. NEXTA pokazała, jaką ma siłę. Podczas wyłączenia internetu w całej Białorusi tuż po wyborach prezydenckich NEXTA działała m.in. dlatego, że Telegram ma serwery poza Białorusią. Ci młodzi blogerzy wiedzieli, jak ominąć rządowy blackout, bo mają niezłe technologiczne kompetencje – mówi Dyner.

Może nie mają ściśle technologicznego wykształcenia ale są przedstawicielami nowej fali specjalistów IT – rynku, który rozsławił Białoruś na cały świat. To właśnie w Mińsku stworzono grę World of Tanks czy komunikator Viber. A profesjonaliści związani z informatyką, na których Białorusini mówią „ajciszniki”, stali się niezwykle ważnym elementem nowej fali młodej opozycji.

Nie jest tajemnicą, że to programiści zatrudnieni w Białoruskim Parku Wysokich Technologii w sierpniu ubiegłego roku pomagali w łamaniu rządowych blokad, wynajdywali kolejne serwery proxy, VPN-y i rozsyłali je po kraju. Co więcej, masowo zaczęli też wychodzić na ulice i protestować. I to nie tylko przeciwko fałszowaniu wyborów, ale także próbom majstrowania przy dostępach do sieci.

Ta mieszanka kompetencji informatycznych, zrozumienia social mediów i przynajmniej liźnięcia dziennikarstwa odpowiada za kształ NEXTA. – Formalnie nie jest ona środkiem masowego przekazu, nie wiążą się więc zbytnio żadnymi standardami. Są jednoznacznie polityczni i nie zawsze mają czas na to, by każdą informację sprawdzić. Rzeczywiście zdarzały się przypadki podawania jakichś nieprawdziwych. Czyli faktycznie to nie są dziennikarze, raczej blogerzy, tacy „aktorzy internetowi” – mówi nam jeden z polskich dziennikarzy. Prosi o zachowanie anonimowości w obawie o swoje bezpieczeństwo, bo przebywa obecnie na Białorusi. – Ale właśnie dlatego, że nie wiążą ich te wszystkie ograniczenia dotyczące warsztatu dziennikarza i mogą sobie pozwolić na więcej swobody w przekazie, to odegrali bardzo ważną rolę w sytuacji, gdy białoruskie media były sparaliżowane – dodaje korespondent.

– Blogerów nie wiąże zawodowa etyka, są bardziej swobodni w swoich ocenach i osądach – przyznaje nam Volha Khvoin, szef działu informacyjnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy BAJ. Ale od razu dodaje, że to nie ma znaczenia, bo kluczowa jest wolność słowa i to nie tylko przecież dziennikarzy.

Internet Wolna Białoruś

– Zrozumiecie, dlaczego Białoruś stoi w miejscu przez 25 lat i cierpi z powodu ubóstwa, podczas gdy wszystkie kraje sąsiednie idą do przodu i rozwijają się – tak Sciapan Puciła zachęca do obejrzenia wideo z materiałami karnymi na Łukaszenkę. Od lutego 2018 roku mieszka w Warszawie, ponieważ na Białorusi wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne za rzekomą obrazę prezydenta. – Musiałem wyjechać z Białorusi, bo w jednym z filmików, które zrobiłem, dopatrzono się obrazy Łukaszenki. Internet daje dziś możliwość reakcji, wcześniej łatwo było zamknąć usta, a teraz to jest niemożliwe – mówił Puciła Poczobutowi we wspomnianym tekście z „Press”, podkreślając, że niezależnie od tego, gdzie przebywa, potrafi dotrzeć z przekazem do rodaków.

NEXTA coraz bardziej rozwija się. Wciąż ludzie za nią stojący starają się zachować w tajemnicy miejsce urzędowania. Ale sami od początku nie ukrywali się. Publicznie wypowiadają się w mediach i tłumaczą sytuację w swojej ojczyźnie. Jak choćby Tadeusz Giczan, redaktor NEXTA i doktorant na Univesity College London, School of Slavonic and East European Studies, który radiu TOK FM mówił tak: - To co różni Majdan ukraiński od białoruskich protestów to to, że na Ukrainie wielu urzędników wspierało protestujących. My tego nie mamy.

W samej NEXTA też zaschodzą zmiany osobowe. Raman Pratasiewicz we wrześniu 2020 roku odszedł, bo poróżnił się z Puciłą. Ten ostatni chciał prowadzić kanał raczej jako aktywista, Protasiewicz chciał bardziej dziennikarskich kształtów. Od tamtej pory jest redaktorem kanału Belamowa, który ma już 260 tys. obserwujących.

– Oficjalnie władze uznają za dziennikarzy tylko tych pracowników mediów, którzy są zarejestrowani w Ministerstwie Informacji. Dlatego formalnie pracownicy choćby tut.by nie są dziennikarzami, jesienią 2020 roku ta redakcja została pozbawiona statusu mediów – tłumaczy nam Volha Khvoin.

To wręcz delikatnie powiedziane. Ten do niedawna najpopularniejszy portal informacyjny na Białorusi został praktycznie zniszczony. W ubiegłym tygodniu funkcjonariusze departamentu przestępstw finansowych (DFR) wkroczyli do redakcji, ale też do mieszkań redaktorów i dziennikarzy. Rewizje odbywały się przez cały dzień aż do późnego wieczora, a portal został zablokowany decyzją resortu informacji. Funkcjonariusze wtargnęli też do redakcji portali powiązanych z tut.by: av.by (największy w kraju portal motoryzacyjny) i hoster.by (dostawca hostingu).

Obecnie białoruski system medialny jest coraz bardziej pod butem Łukaszenki. – Państwowe media i gazety działają jako propagandyści idei reżimu – mówi Khvoin. Są też media niepaństwowe, czyli nieotrzymujące pieniędzy z budżetu. – Wśród nich takie, które są oficjalnie zarejestrowanie w Ministerstwie Informacji. Ich pracownicy są formalnie dziennikarzami. Ale istnieją też media, które nie są zarejestrowane w ministerstwie, więc ich pracownicy nie są oficjalnie dziennikarzami, więc nie mogą występować o żadne informacje od instytucji publicznych – tłumaczy Khvoin.

Represje dziennikarzy od czasu wyborów są ogromne: setki zatrzymań, ponad 100 aresztowań dziennikarzy, izolacja od 10 do 20 dni w złych warunkach. Ponadto przemoc, grzywny, konfiskata sprzętu, przeszukania w redakcjach i w domu. Podobnie jest z obywatelami. – Boimy się o siebie, o naszych współpracowników, o Sciapana. Niby jesteśmy w Polsce bezpieczni, polski rząd dużo robi, ale łukaszenkowcy i putinowcy też są tu na miejscu i mogą coś zrobić. Po niedzielnej sytuacji byłoby dla nich triumfem zabić lub otruć kogoś na terenie Unii Europejskiej, by pokazać jej słabość. To nie są wymyślone obawy. Każdego dnia może zdarzyć się coś złego w Warszawie lub w Wilnie – mówi Aleś Zarembiuk.

Polski korespondent na Białorusi, który chce pozostać anonimowy, zastanawia się, kto może coś jeszcze powiedzieć na temat obecnej sytuacji. – Poleciłbym ci Marynę Zołatawą z tut.by. Ale ona siedzi w więzieniu – gorzko mówi. W więzieniu siedzi też od marca Andrzej Poczobut. Łącznie reżim przetrzymuje w więzieniach około 300 opozycjonistów, z czego ogromna część to dziennikarze.

W poniedziałek po południu w sieci pojawiły się informacje o ataku serca, którego miał doznać Raman Pratasiewicz. Tego samego dnia wieczorem białoruskie władze opublikowały 20-sekundowy film z Protasiewiczem w roli głównej. Przedstawia się w nim, tłumaczy, że z jego sercem i organami wewnętrznymi wszystko w porządku. – Współpracuję ze śledczymi i przyznaję się do winy w sprawie organizacji masowych zamieszek w mieście Mińsk. Ich zachowanie jest maksymalnie prawidłowe i zgodne z prawem – dodaje na koniec. Los jego partnerki Sofii Sapegi jest nieznany.

Poprosiliśmy Alesia Zarembiuka o komentarz do filmu: – Nie widać, że ma siniaki, bo ma na sobie ubrania. Widać po twarzy, że był bity. A reszta jego słów? No cóż, oni potrafią tak cię „poprosić”, byś powiedział wszystko, co zechcą.

***

W nocy z poniedziałku na wtorek przywódcy Unii Europejskiej na szczycie w Brukseli zdecydowanie potępili zmuszenie przez Białoruś do lądowania samolotu linii Ryanair. Zarządzili też zakaz lotów przez przestrzeń powietrzną Unii dla białoruskich linii lotniczych. Linie te mają też zablokowany dostęp do portów lotniczych na terenie Wspólnoty.

Zdjęcie tytułowe: Raman Pratasiewicz, fot. Slivki Express/Wikimedia, grafitti „Stop Łukaszenka", fot. Bladyniec/Wikimedia, Sciapan Puciła fot. screen Nexta2020/Wikimedia.