To dobre pytanie. Steve wrócił do firmy i w zasadzie wymieniał całą kadrę zarządzającą, jaką tam zastał. Pomyślałem: „Wiesz, to okazja, by porozmawiać z gościem, który założył całą branżę”. Steve spotkał się ze mną w sobotę. Już po kilku minutach rozmowy z nim czułem: „Chcę to zrobić”. Sam byłem zszokowany. Ale w jego oczach była iskra, której nie widziałem wcześniej u żadnego dyrektora generalnego. I oto był cały on, w pewnym sensie szedł w lewo, gdy wszyscy inni szli w prawo. Przy każdym temacie, jaki poruszył, robił coś zupełnie innego niż nakazywała konwencjonalna mądrość. Wiele osób rezygnowało z rynku konsumenckiego, ponieważ przypominał on krwawą łaźnię. Steve robił dokładnie odwrotnie. W tamtym okresie w dwa razy bardziej niż inni skupiał się na klientach. Rozmawiał z nimi, a pytania, które zadawał, również były inne. Zanim się pożegnałem, dosłownie pomyślałem: „Mam nadzieję, że zaoferuje mi pracę, bo naprawdę jestem zainteresowany”.